Usłyszał pisk dochodzący spod koparki. Kocię nie przypominało siebie, jego usta i uszy wypełniała ziemia
Po całym dniu ciężkiej pracy na budowie mężczyzna miał już wracać do domu. Jego plany pokrzyżowało szokujące odkrycie. Dochodzące spod koparki miauczenie nie dawało mu spokoju. Chociaż nikt inny go nie słyszał, wiedział, że nie może tak tego zostawić. Zajrzał do środka ogromnej maszyny, a w silniku tkwił on – drobny kociak wyglądał jak noworodek, jego usta i uszy były wypełnione ziemią. Mężczyzna musiał mu pomóc, chociaż nie było to proste.
Jako jedyny słyszał miauczenie, myślał, że oszalał. Pod koparką znalazł jego
Mężczyzna pracował na budowie. Po całym dniu pracy zbierał się właśnie, żeby wrócić do domu. Jego plany spełzły na niczym, kiedy usłyszał miauczenie . Nie mógł uwierzyć, wydawało się, że dźwięk wydobywał się spod koparki . Spytał innych pracowników budowy, czy też to słyszą, ale spotkał się ze zdziwieniem.
– Zatrzymał wszystko, żeby nasłuchiwać i nikt oprócz niego tego nie słyszał – mówi siostra szczęśliwego znalazcy. – Szukał i znalazł kotka w pobliżu silnika. Jego ciałko przez cały dzień przebywało w koparce.
Zwierzak utknął w silniku potężnej maszyny. Kociak był malutki, darł się jak najgłośniej potrafił . Potrzebował pilnej pomocy. Wyciągnięcie go ze środka koparki nie było łatwe. Nikt nie mógł go dosięgnąć. Było tylko jedno rozwiązanie. Trzeba było rozebrać maszynę.
Kociak przeżył jako jedyny z miotu. Chciał się ogrzać przy ciepłym silniku
Po rozłożeniu silnika koparki na części, udało im się dotrzeć do kociaka . Maleństwo wyglądało jakby dopiero się urodziło. Drobny kociak jeszcze nie otworzył oczu.
– Musiał odkręcić dużą śrubę i blaszkę w pobliżu silnika. Owinął kociaka w kurtkę i pojechał na spotkanie ze mną – mówi Amy , siostra Matta , który odnalazł kociaka na budowie.
Tego dnia znaleziono jeszcze kilkoro kociąt z tego samego miotu. Niestety żadne z nich nie przeżyło. Max , jak go nazwano, od razu został otoczony opieką. Jego brudne futerko potrzebowało porządnej kąpieli. Na szczęście siostra Matta miała doświadczenie w zajmowaniu się kociakami.
Kiedy maleństwo trafiło do Amy, ważyło zaledwie 70 gramów . To o połowę mniej niż powinien. W dodatku noworodek nadal miał przyczepioną pępowinę. Nie to było jednak najgorsze.
– Był pokryty brudem, a jego usta i uszy wypełniły się ziemią. Delikatnie przetarłam go wilgotnym wacikiem i odkryłam, że miał oparzenia z boku twarzy i przednich łapek.
Pierwsze dwadzieścia cztery godziny były kluczowe dla Maksa. Drobnego kociaka od razu zaczęto karmić strzykawką, dostawał pożywną mieszankę dla kociąt. Wylegiwał się z pełnym brzuszkiem w ciepłym łóżeczku. Wyglądało na to, że był na dobrej drodze do wyzdrowienia.
Po tym jak udało mu się przetrwać kluczowe godziny, nadal nie spuszczano go z oka. Zaczął przybierać kolejne gramy, zbliżając się do zdrowej wagi. Po każdym posiłku tulił się do Amy, dziękując za okazaną troskę.
Szóstego dnia Max odkrył, że potrafi mruczeć. Wzbogaciło to repertuar jego zachowań, coraz lepiej wiedział, jak przymilać się do opiekunki i wykorzystywać swój urok, żeby dostać, to co chce.
Mimo przeciwności losu kociak przeżył. Nie mogło być inaczej, jego determinacja nie zna granic
Gdy tylko Max otworzył oczy, od razu wykorzystał nowy zmysł do zabaw. Psotny kociak wiedział, jak zwrócić na siebie uwagę.
– Nie wiedziałam, czy przeżyje. Zawsze miał mocne miauczenie i determinację, by dostać to, czego chce – mówi Amy.
Kociak nie miał problemów z jedzeniem do syta, nie trzeba było mu przypominać o karmieniu – sam się go dopominał. Prawdopodobnie właśnie dzięki temu udało mu się przetrwać pierwsze kluczowe dni. Powoli nabierał siły do życia i rósł.
Kiedy Maksowi udało się osiągnąć odpowiednią wagę, trafił do kojca. Miał przestrzeń do zabawy i nauki chodzenia. Mimo to, wolał przebywać gdzie indziej. Wszystko się zmieniło, kiedy odkrył ludzkie łóżko . Nie chciał zasypiać inaczej niż przykryty kołderką swojej pani.
– Od początku mruczał i uwielbiał bawić się z każdym, kto będzie się z nim bawił, łącznie z naszym psem. Jest cudem.
Cudownemu kociakowi udało się przeżyć mimo przeciwności losu. Wyrósł na psotne, ciekawskie zwierzę, które nie przepuści okazji do eksplorowania każdego kawałka domu. Jego ulubionym miejscem w mieszkaniu jest kanapa w salonie, gdzie spędza długie godziny, leżąc między poduszkami. To wymarzony kompan do drzemek, który obsypuje wszystkich domowników przytulasami.
Rodzina Maksa nie planuje rozstawać się z kociakiem. Wiedzą, że zostanie z nimi na zawsze. Uratowany z budowy noworodek wyrósł na pełnoprawnego członka ich rodziny.
Źródło: lovemeow.com