Uratowano kocięta porzucone na torach. Dopiero gdy zaczęły rosnąć, zauważyli, że coś jest nie tak
Młody mężczyzna wybrał się na spacer, żeby podziwiać przejeżdżające pociągi. Gdy dostrzegł porzuconą na torach zamkniętą paczkę, musiał sprawdzić, co się w niej znajduje. Nie wierzył, że ludzie mogą być aż tak okrutni. W pudle skulonych było pięć kilkutygodniowych kociąt. Po umieszczeniu ich w domu tymczasowych opiekunowie dostrzegli, że zwierzętom dokuczają problemy zdrowotne. Natychmiast skierowano je do neurologa.
Zawartość paczki była porażająca. Potrzebna była pomoc dla kociąt
Na trasach kolejowych, po których kursują pociągi, zdarza się czasem znaleźć ciekawe, zagubione przez pasażerów przedmioty. Czasem kolej zgubi też czyjąś przesyłkę. Najczęściej chodząc po nasypach kolejowych można jednak natką się na wiele śmieci. Spacer po torach nie należy do najbezpieczniejszych, jednak są ludzie, którzy wybierają to miejsce na swoją przechadzkę , a przy szumie pociągów ich myśli odpoczywają.
To miał być zwykły popołudniowy spacer. Mężczyzna lubił przechadzać się wzdłuż torów. Była to jego stała trasa, którą znał już niemal na pamięć. Spokojnie spacerując i podziwiając widoki, niespodziewanie jego wzrok przykuła paczka porzucona na środku torów. Zaniepokojony podszedł sprawdzić, czemu ktoś zostawił pudełko na trasie przejeżdżających pociągów. Pudełko okazało się być przyklejone taśmą do torów . Gdy mężczyzna zdjął je i otworzył, był zszokowany tym, co znalazł w środku. Pięć puchatych kuleczek spoczywało na dnie kartonu.
Małe kociaki trafiły do domu tymczasowego. Mężczyzna uratował im życie
Gdy zajrzał do środka kartonu, spojrzało na niego 5 par małych kocich oczu. Pozostawione na pewną śmierć pod kołami pociągu kociaki były jeszcze bardzo małe . Na pierwszy rzut oka miały może 5 -6 tygodni. Mężczyzna wiedział, że musi znaleźć dla nich jak najlepszą pomoc. Nie mając doświadczenia w opiece nad kotami, zamieścił post na lokalnej stronie z prośbą o udzielenie mu rady, gdzie takie maluchy mogłyby zostać przyjęte. Dzięki szybkim reakcjom ludzi udało się znaleźć dla nich miejsce w domu zastępczym, który zajmuje się porzuconymi zwierzętami.
Urocze kociaki szybko zaczęły się adaptować w nowym miejscu. Opiekunka, która się nimi zajmowała, dostrzegła jednak niepokojące sygnały. Część ze znalezionych maluchów wykazywała objawy choroby neurologicznej . Ich ruchy nie były skoordynowane, łapki się uginały. Często się przewracały. Po pierwszych symptomach okazało się, że 4 z 5 kociaków choruje na hipoplazje móżdżku.
Choroba ta nazywana potocznie zespołem chwiejnego kota lub kotem kiwaczkiem występuje u kociąt wtedy, gdy mama kotka zarazi się będąc w ciąży wirusem panleukopenii. Niestety choroba ta jest nieuleczalna.
Maluchy szukają dobrych domów. Objawy choroby da się złagodzić
Ocalałe przed dramatycznym końcem kociaki dzielnie ćwiczą pod okiem doświadczonych opiekunów. Objawy choroby da się bowiem złagodzić . Dzięki ćwiczeniom koty wzmacniają mięśnie i ich chwiejność maleje. Obecnie wstają na cztery łapy, udaje im się samodzielnie pić i korzystać z kuwety.
Nieświadome swojej inności kociaki zachowują się tak jak inne maluchy w ich wieku. Brykają z całych sił, atakując wszystko, co się rusza, są przy tym tylko bardziej pokraczne i urocze.
Źródło: The Dodo