To miał być najpiękniejszy prezent dla córki. Suczka nie spełniła oczekiwań, czekała ją za to kara
Zwierzęta mają swoje potrzeby, które zmieniają się wraz z kolejnymi etapami ich życia. Opieka nad nimi to obowiązek na lata. Niestety pewnej rodzinie wydawało się, że szczeniak będzie idealnym prezentem dla córki, jednak kiedy z małej kuleczki wyrósł na sporej wielkości psa, spisali go na straty. Suczka trafiła na łańcuch, a jej miejsce zastąpił shih tzu. Na lepsze warunki życia nie mogły liczyć także jej szczenięta.
Suczka była prezentem dla córki. Gdy przestała być szczeniakiem, trafiła na łańcuch
Coraz głośniej mówi się o tym, że zwierzę nie jest dobrym pomysłem na prezent , zwłaszcza dla zbyt młodych i wciąż niedoświadczonych dzieci. Niestety, argumenty poparte wypowiedziami pracowników schronisk dla zwierząt czy organizacji prozwierzęcych zdają się nie przekonywać rodziców, które na pierwszym miejscu stawiają chwilowe zachcianki swoich pociech czy uroczy wygląd podopiecznego , aniżeli faktyczne potrzeby zwierzęcia, jego dobrostan i wymóg sprawowania opieki nad żywą istotą w perspektywie najbliższych kilku, jak nie kilkunastu lat.
Wydawałoby się, że psa, koty, królika, papugi czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia nie można przyjąć na chwilę, a następnie porzucić - zapewne wielu osobom nie pozwalałoby na to własne sumienie oraz sztywny kręgosłup moralny. Tymczasem nie brakuje i takich właścicieli, którzy są w stanie lekką ręką wyrzucić adoptowanego pupila na zewnątrz i przypiąć łańcuchem do budy. Taki los spotkał suczkę, która została w porę odnaleziona przez inspektorów OTOZ Animals z Gorzowa Wielkopolskiego.
W stanie skrajnego zaniedbania przetrzymywano sunię, która kiedyś została podarowana córce właścicieli. Początkowo radości nie było końca, a dni wypełnione były wspólną zabawą i śmiechem, jednak problem związany z opieką nad sprezentowanym zwierzakiem rósł proporcjonalnie do powiększającego się ciała suczki. Urosła ponad normę, więc przestała wpisywać się w wymagania swoich właścicieli.
W zastępstwie za suczkę przygarnęli kolejnego psa
Kiedy z puchatego szczenięcia przeobraziła się w dorosłego psa, przestała być mile widzianym gościem w domu. Zamiast miejsca na wygodniej kanapie, wygoniono ją na podwórko i wskazano palcem rozpadającą się budę. Kwestie zdrowotne tzw. “psa łańcuchowego” schodziły na dalszy plan, stąd chmary pcheł swobodnie skakały po jej ciele, a z czasem u zwierzęcia rozwinęły się nigdy nieleczone infekcje skórne.
Mało tego, nikt nie pomyślał o wysterylizowaniu suczki, do której miały dostęp wałęsające się po okolicy samce. Kwestią czasu było pojawienie się na świecie równie niechcianych szczeniąt. Przywiązana krótkim sznurkiem sunia rodziła co cieczkę. Z kolei jej potomstwo stało się chodliwym towarem wystawianym na stronach ogłoszeniowych typu OLX - oczywiście pod warunkiem, że przeżyło pierwsze tygodnie życia. Suczka z pewnością nie w taki sposób wyobrażała sobie macierzyństwo.
Suczka cierpliwie znosiła upokorzenie i poczucie osamotnienia aż do czasu, gdy została zastąpiona nowym pupilem. Po tym, jak rodzina znudziła się wcześniejszym zwierzakiem, wzięli pod opiekę malutkiego shih tzu. Świat suczki legł w gruzach, a jej oczy wyrażały tylko błagalną prośbę: “Zabierzcie mnie stąd".
Sunia urodziła cztery szczenięta. Przeżyło tylko jedno
Wolontariusze nie pozostali obojętni na los zaniedbanego, wyłysiałego i pokrytego strupami zwierzęcia. W wyniku interwencji odebrali suczkę oraz szczenię z ostatniego miotu, które jako jedyne przeżyło. O sprawie znęcania się nad zwierzętami została już powiadomiona prokuratura.
Trzy szczeniaki nie przeżyły, jak wynika z naszego wywiadu. Nie rozumiemy tego, a właściciel jedyne, co miał nam do powiedzenia, to to, że wielokrotnie chciał Ją oddać, ale nikt JEJ NIE CHCIAŁ - burzą się ratownicy zwierząt z Gorzowa Wielkopolskiego.
Inspektorzy zapowiadają, że sunia wraz ze szczeniakiem zostaną poddani diagnostyce, szczepieniom, a matka kastracji. Następnym krokiem będzie poszukiwanie dla nich wspaniałych domów. Osoby zainteresowane adopcją są proszone o kontakt telefoniczny pod numerem: 502 401 818.
Źródło: OTOZ Animals