Ta mucha może żyć w ciele człowieka. Zdziwicie się, jak się tam dostaje
W gąszczu dzikiej przyrody istnieje owad, który nie tylko atakuje swoje ofiary, ale wręcz pożera ich żywe tkanki. Cochliomyia hominivorax, znana jako mucha śrubowa, stanowi ogromne zagrożenie dla zwierząt hodowlanych i ludzi, wywołując poważne obrażenia i ciężkie do wyleczenia infekcje. Walka z nią jest możliwa, lecz niezwykle kosztowna. Naukowcy wyjaśniają jak zatrzymać inwazję tego szkodnika.
Pasożyty żerujące na ludziach i zwierzętach
W skrytych zakamarkach świata istnieje szereg niewidzialnych dla naszych oczu stworzeń, które by istnieć muszę żerować na innych organizmach. Od kleszczy po komary, od much tse-tse po pchły — owady i pasożyty stanowią nieustanne zagrożenie dla ludzi i zwierząt na całym świecie. Żywiące się krwią pasożyty nie tylko wywołują dyskomfort, ale również mogą przenosić niebezpieczne choroby takie jak malaria, dżuma, borelioza czy śpiączka afrykańska.
Do tego licznego grona możemy zaliczyć również muchę śrubową. Owad ten czyni ogromne szkody w hodowli zwierząt gospodarczych, takich jak bydło czy świnie. Szybko się rozmnaża, a larwy upodobały sobie jako żywicieli nie tylko zwierzęta, ale również człowieka.
Adoptowali nietypowe zwierzę. Tylko dzięki nim miało szansę przetrwać Wpadka w zoo. Pracownicy po 7 latach poznali prawdę o hipopotamieMucha śrubowa - co to za owad?
Cochliomyia hominivorax to gatunek muchy z rodziny bzygowatych, znany również jako mucha śrubowa. Owad ten jest pasożytem ssaków, w tym ludzi, oraz zwierząt, zwłaszcza hodowlanych. Składa jaja w ranach powstających zwłaszcza po znakowaniu, kastracji, usuwaniu rogów czy ogonowaniu. Nazwa pochodzi od charakterystycznego nawyku larw tego gatunku, które wkręcają się w tkanki żywiciela. Wywołują muszycę — chorobę, którą bardzo trudno się leczy chirurgicznie albo farmakologicznie.
U człowieka muszyca może wystąpić przez zjedzenie pokarmu z jajami owadów. Wtedy larwy mogą osiedlać się w jamie ustnej. Zagrożone są także osoby unieruchomione, z trudno gojącymi się ranami - wypowiada się prof. Stanisław Czachorowski, biolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie cytowany przez National Geographic.
W przeszłości muchy były poważnym problemem w hodowli bydła w niektórych regionach, szczególnie w krajach o ciepłym klimacie, gdzie mogły szybko się rozmnażać. Zainfekowały teren od wybrzeża Morza Śródziemnego po Saharę, zagrażając ponad 2,7 milionom zwierząt. Ze względu na spustoszenie, jakie wywołały owady, podjęto próby ich eliminacji.
Wymyślono sposób na pozbycie się much
Naukowcy, poznając zwyczaje tego gatunku, postanowili przechytrzyć sprytne pasożyty. Wypuszczono do środowiska bezpłodne samce, przez co przestały pojawiać się nowe osobniki. Pierwszy raz tę metodę zastosowano w Stanach Zjednoczonych. Dzięki czemu w 1982 roku udało się je skutecznie wytępić.
Naukowcy wykorzystali fakt, że samica kopuluje tylko raz i to z jednym samcem. Wypuszczono do środowiska duże liczby sterylnych (niepłodnych) samców, które kopulując z samicami nie przyczyniły się do wydania potomstwa - informuje prof. Czachorowski.
Zabieg ten powtórzono w Gwatemali i Belize, Salwadorze i Hondurasie. Obecnie podejmowane są próby eliminacji muchy śrubowej z terenów Meksyku, Nikaragui, Panamy, Jamajki oraz Kostaryki. Jak donoszą media, zwłaszcza ostatni kraj ma z nimi poważny problem. Próbowano wielu sposobów, lecz niestety pasożyty okazały się na nie odporne. Odwlekano podjęcie próby wymyślonej przez naukowców z powodu kosztów przedsięwzięcia. Jednak straty, jakie wywołały owady, zmusiły Kostarykę do skorzystania z planu eliminacji stworzonego przez badaczy.
Tradycyjne metody weterynaryjne okazały się nieskuteczne. Dlatego tam również skorzystano z metody wypuszczenia do środowiska ponad 1,26 miliarda sterylnych samców. Całe przedsięwzięcie kosztowało około 100 mln dolarów i zakończyło się sukcesem - opowiada prof. Czachorowski.