Przybili smycz psa gwoździem do torów kolejowych. Zanim ratownicy zdążyli wrócić do pojazdu, nadjechał pociąg
Personel ośrodka w Teksasie zajmującego się pomocą zwierzętom otrzymał niedawno pilne wezwanie w sprawie psa uwięzionego na torach kolejowych. Oficer prędko wybrał się na miejsce zdarzenia, po czym dostrzegł, że sytuacja zwierzęcia jest bardziej poważna, niż się spodziewał. Wiedział, że muszą działać szybko, zanim nadjedzie pociąg.
Sprawą zajął się oficer Edwards z City of San Antonio Animal Care Service. Funkcjonariusz był zdeterminowany, by pomóc czworonogowi. Nie było wiadomo, czy zwierzak został pozostawiony w tym miejscu celowo, czy jego smycz przypadkowo zahaczyła się o tory.
Pies został uwięziony na torach kolejowych. Lada moment miał jechać pociąg
Po przybyciu na miejsce mężczyzna dostrzegł biszkoptowego labradora, uwięzionego na czynnym torze kolejowym. Smycz przywiązana do szyi psa była przymocowana do torów gwoździem. Gdy tylko próbował się odsunąć, uwięź się zacieśniała.
Czworonóg był przerażony, a jego zaufanie z pewnością zostało mocno naruszone. Mimo tego oficer był zdeterminowany, by uratować go ze śmiertelnej pułapki. Gdy mężczyzna zdjął obrożę z szyi psa, jego najgorsze obawy stały się rzeczywistością. W oddali słychać było nadjeżdżający pociąg. Edwards poruszał się szybko, pomagając zwierzakowi zejść z torów.
- Zanim zdążyli wrócić do pojazdu, przejechał pociąg - pisze SAACS.
Imię o wielkim znaczeniu
Załoga organizacji SAACS powitała psa z otwartymi ramionami. Znaleziony na torach labrador został zbadany przez weterynarza, a także otrzymał w ośrodku nowe imię - Lucky. Jest nawiązaniem do ogromnego szczęścia, które miał pies w obliczu niebezpiecznej sytuacji.
Pracownicy nadal nie wiedzą, jak pies znalazł się na torach, jednak są bardzo szczęśliwi, że udało się go uratować i dać szansę na nowe życie.
- Nie jesteśmy pewni, czy smycz psa zahaczyła się o gwóźdź, gdy przechodził obok, czy ktoś go uwięził - napisało SAACS
Nowe życie czworonoga
Wkrótce po zdarzeniu, organizacja postanowiła znaleźć nowy dom dla psa. Odzew na ogłoszenie był ogromny. Uwagę pracowników zwrócił jednak jeden mężczyzna, który twierdził, że charakter zwierzaka idealnie pasuje do jego rodziny. Mężczyzna spędził czas z psiakiem na placu zabaw należącym do ośrodka, a następnie podpisał dokumenty adopcyjne.
Nowa rodzina zmieniła imię psa, od teraz nazywany jest Duke. Według obserwacji wydaje się, że dobrze odnajduje się w nowym domu.
Organizacja zachęca wszystkich zainteresowanych, by rozważyli adopcję zwierzaka w potrzebie z lokalnego schroniska lub fundacji.
- Adoptując zwierzaka w potrzebie, pomagasz ratować życie! - piszą na Instagramie.