Wyprowadzili się do nowego domu, gdzie kot nie był im już potrzebny. Został sam, ale nie wszystko stracone
Leonard to kot, który błąkał się w okolicy, z utęsknieniem patrząc na jej mieszkańców. Wyglądał zupełnie, jakby szukał kogoś, kogo zna. Nie przypominał bezdomnego kota i wszystko wskazywało na to, że nie potrafi odnaleźć się na ulicy. W końcu mieszkaniec jednego z domów poinformował o nim lokalną organizację zajmującą się porzuconymi zwierzętami.
Na miejscu niedługo po wezwaniu zjawiła się Sara Sharp założycielka Community Cat Club wraz ze swoim zespołem. Nie tracili czasu i do razu zajęli się zlokalizowaniem szaro-białego mruczka. To im mężczyzna z sąsiedztwa opowiedział smutną historię, co tak naprawdę stało się z kotem.
Kot został zupełnie sam
Udając się na miejsce interwencji, żaden z ratowników nie spodziewał się, że kotek ma za sobą tak przykre doświadczenia. Otóż okazało się, że nie znalazł się na ulicy przez przypadek. Słysząc to, Sara i reszta zespołu mieli jeszcze większą motywację, by odmienić jego życie.
- Mieszkaniec skontaktował się z nami w tej sprawie, mówiąc, że został na zewnątrz, kiedy ich sąsiad się przeprowadził. Ciągle próbował dostać się do domu - opowiada ratowniczka cytowana przez “Love Meow”.
Kiedy w końcu udało im się znaleźć zwierzaka, nie mieli wątpliwości, że słodkie stworzenie nie pragnie niczego bardziej, niż znaleźć kochającego opiekuna. Powitał ich słodkim miauczeniem i od razu rzucił się im w ramiona.
Koci staruszek myślał, że zostanie w schronisku już na zawsze. Sposób, w jaki dziękuje za adopcję, odbiera mowęMruczek był szczęśliwy, że ktoś w końcu się nim zajął
Zespół ratowników nie miał najmniejszych problemów, żeby włożyć kota do transportera, by przewieźć go do ośrodka, gdzie zajmą się nim specjaliści. Przez całą drogę turlał się i głośno mruczał, zupełnie jakby chciał pokazać swoją wdzięczność.
Choć mruczek był brudny, co świadczyło o tym, że po okolicy błąkał się już od jakiegoś czasu, w tej chwili jego smutek odszedł na drugi plan. Na nosie miał strup, a więc bardzo możliwe, że bezpańskie zwierzęta zdążyły wyrządzić mu krzywdę. Na miejscu przeszedł wszystkie niezbędne badania, a także poddano go kastracji. Po kilku tygodniach był gotowy, aby znaleźć nowy dom.
Leonard urzekł wszystkich swoim przyjaznym nastawieniem
Żaden z ratowników nie miał wątpliwości, że Leonard - ponieważ tak go nazwali - zasługuje na najlepszy dom na świecie. Był jednym z najbardziej przyjaźnie nastawionych wobec ludzi kotów, jakie kiedykolwiek trafiły pod ich opiekę.
W końcu nadszedł dzień, w którym mruczek poznał swoich nowych opiekunów. Z relacji Sharp wynika, że w ich domu czuje się jak w raju. Uwielbia spędzać z nimi czas i nie opuszcza ich nawet na krok. Jego ulubioną porą dnia jest wieczór, gdy wspólnie wszyscy zasiadają na kanapie przed telewizorem i nie szczędzą mu pieszczot. Co więcej, miał tam zarówno kocie, jak i psie rodzeństwo.
W taki sposób spełniło się największe marzenie uroczego kota, który niczym nie zasłużył na to, jak potraktowali go poprzedni właściciele. Na szczęście teraz wie, czym jest prawdziwa miłość i kochający opiekunowie.
źródło: lovemeow.com