Pożar w Warszawie. Poszkodowany w stanie krytycznym, usiłował ratować koty
W Marysinie Wawerskim przy ulicy Korkowej doszło do pożaru lokum na pierwszym piętrze. Około 60-letni mężczyzna zaryzykował własnym życiem i zdrowiem, by ratować koty przebywające w mieszkaniu. Nieprzytomnego człowieka wyciągnęli sąsiedzi. O dalszych losach poszkodowanego i jego zwierząt poinformowała Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Chwile grozy w Warszawie. Z okna mieszkania na pierwszym piętrze wydobywał się dym
Czego się nie robi w imię miłości? W oczach wielu opiekunów zwierząt ukochany pies czy kot jest niczym najcenniejszy skarb, a przeszywająca świadomość, iż pupilowi może grozić niebezpieczeństwo, potrafi zmotywować do heroicznych działań. Do grona lokalnych bohaterów dołączył około 60-letni mężczyzna, który naraził własne życie i zdrowie, by ratować koty z płonącego budynku.
Do zdarzenia doszło w piątek 1 marca w jednym z budynków wielorodzinnych na obrzeżach Warszawy. Późnym wieczorem zauważono, że z okna mieszkania znajdującego się przy ulicy Korkowej na Marysinie Wawerskim wydobywały się kłęby dymu i niezwłocznie powiadomiono o tym fakcie sąsiadów oraz odpowiednie służby. Zgłaszający wykonał telefon na numer alarmowy 112, po czym wbiegł z powrotem do budynku.
Mężczyzna naraził swoje życie i zdrowie, by ratować koty. Z budynku wyciągnęli go sąsiedzi
Do pożaru przy ulicy Korkowej zadysponowano policję oraz pięć zastępów straży pożarnej. Po przybyciu na miejsce do strażaków dotarła informacja, że w mieszkaniu na pierwszym piętrze może przebywać mężczyzna. Z relacji sąsiadów wynikało, że mężczyzna wbiegł do płonącego budynku. Nie tracąc ani sekundy, usiłował ratować uwięzione w środku dwa koty.
Mężczyzna nie wyszedł z budynku o własnych siłach. Jak przekazał dziennikarzom TVN24 Artur Kamiński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie, w trakcie przeszukania lokalu w korytarzu odnaleziono nieprzytomnego mężczyznę z zachowanymi funkcjami życiowymi. Poparzonego około 60-latka wyciągnęli strażacy w asyście sąsiadów. Nie było konieczność ewakuacji innych mieszkańców budynku.
Mężczyzna w stanie krytycznym trafił do szpitala. Zwierzęta cudem uratowano
Poszkodowany mężczyzna został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego i w stanie krytycznym trafił do szpitala. O jego życie walczą lekarze. Z lokalu wyniesiono również dwa koty, które zostały niezwłocznie przewiezione do kliniki weterynaryjnej. Stan zdrowia uratowanych zwierząt pozostaje nieznany.
Spaleniu uległo całe mieszkanie wraz z wyposażeniem. Z relacji sąsiadów wynika, że pożar zaczął się od lodówki. Dokładne przyczyny pożaru będą wyjaśniane.
Źródło: facebook/Miejski Reporter, TVN24