Odstrzelono stado dzików w Koszalinie. Mieszkańcy przerażeni, "To była rzeź"
W nocy z wtorku na środę w południowej części Koszalina miał miejsce odstrzał stada dzików. Świadkowie zdarzenia porównują je do rzezi i dodają, że nie są w stanie wyrzucić z pamięci skowytu mordowanych zwierząt. Tymczasem magistrat tłumaczy podjęte działania obowiązkiem dbania o bezpieczeństwo mieszkańców i podkreśla, że zastrzelone dziki były bardzo agresywne.
Obława na stado dzików rozegrała się między ulicami Gnieźnieńską i H. Modrzejewskiej w Koszalinie. Pierwsze strzały padły tuż po pierwszej w nocy, budząc i poważnie niepokojąc mieszkańców.
W nocy rozległy się strzały, na placu zabaw konały zwierzęta
Jak podaje "Głos Koszaliński", jeden ze świadków zdarzenia w pierwszej chwili myślał, że ktoś odpalił w pobliżu petardę. Huk wystrzału był tak głośny, że dało się go usłyszeć pomimo założonych słuchawek.
- Kilkanaście metrów od bloku, tuż przy szkolnym placu zabaw, biegało stado dzików. Dwa dorosłe i maluchy. Wśród nich dwie osoby. Padały kolejne strzały, w sumie około dwudziestu - zrelacjonował.
Mężczyzna dodał, że nie jest w stanie zapomnieć skowytu postrzelonych zwierząt, które nie zostały od razu dobite oraz przeraźliwego kwiczenia wystraszonych warchlaków.
- Nie potrafię znaleźć innego określenia tego zdarzenia, jak rzeź. I to pod blokiem. Gdyby ktoś wyszedł z psem, który domagałby się nocą spaceru, gdyby ktoś wracał z wieczornej zmiany w pracy do domu, doszłoby do tragedii – wskazuje.
Kwik postrzelonych zwierząt i towarzyszący mu hałas wystrzałów obudził innego mieszkańca. Koszalinianin był niemal pewien, że pod blokiem doszło do strzelaniny.
- Czy ktoś pomyślał, że później dzieci mogą się bać spać we własnym łóżku? Kto wpadł na pomysł, żeby strzelać tuż pod oknami! - wskazał.
Wyciągania broni nie było w planie
Zaledwie dzień wcześniej informowaliśmy o odstrzale dzików, który rozpocznie się w Toruniu. Myśliwi zaangażowani w odstrzał zwierząt zapewniali, że odbędzie się on w miejscach do tego wyznaczonych, gdzie można użyć broni palnej. Jednocześnie podkreślali, że obława na dziki zostanie przeprowadzona poza obszarem zabudowanym.
Zgodnie z Prawem Łowieckim strzelanie do zwierzyny w odległości mniejszej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych jest zabronione. Dlaczego zatem obława w Koszalinie miała miejsce tak blisko bloków?
Andrzej Kierzek, zastępca prezydenta Koszalina odniósł się do sytuacji, tłumacząc, że na terenie miasta umieszczane są odłownie. Młode miały nieopatrznie wejść do jednej z pułapek, co doprowadziło lochę do furii. - Z informacji otrzymanych od myśliwego i firmy, która zajmuje się odławianiem wynika, że dziki zachowywały się bardzo agresywnie. Stąd decyzja o odstrzale – powiedział w rozmowie z "Głosem Koszalińskim". - To sytuacja trudna. Dylemat. Z jednej strony zwierzęta były agresywne i zagrażały ludziom, z drugiej odstrzał w mieście zawsze jest niebezpieczny. W tym przypadku właściciel firmy poinformował o użyciu broni policję i przeprowadził akcję zgodnie z przepisami – przekonuje wiceprezydent.
Dołącz do swiatzwierzat.pl
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Właścicielka zapomniała, że musi karmić psa. „Żywił się i poił słońcem i powietrzem”
Pies policyjny musiał zostać uśpiony. Funkcjonariusze pożegnali go z honorami
Najpierw porzuciła psa, później pokazała palec do kamery. Nie pozostała anonimowa