Swiatzwierzat.pl Psy Odmówiono mu eutanazji psa "na życzenie". Właściciel poszczuł zwierzęciem lekarkę weterynarii
unsplash/Alexas_Fotos, viki_mohamad

Odmówiono mu eutanazji psa "na życzenie". Właściciel poszczuł zwierzęciem lekarkę weterynarii

3 marca 2023
Autor tekstu: Kamila Sabatowska

Na facebookowym profilu Egzoovet pojawił się szokujący wpis ukazujący nieoczywiste zagrożenia związane z pracą w klinice weterynaryjnym. W gabinecie pojawił się mężczyzna, który rozkazał uśpić należącego do niego psa. Nie podając konkretnego powodu, chciał po prostu pozbyć się pupila, a co więcej w zamian dostać innego. Lekarka weterynarii przepłaciła odmowę własnym zdrowiem.

Każda praca niesie ze sobą mniej lub bardziej poważne ryzyko zawodowe. Zagrożeniami charakterystycznymi dla lekarza bądź technika weterynarii są m.in. mikroorganizmy chorobotwórcze, skaleczenia ostrymi przedmiotami, upadek, uderzenie oraz agresja ze strony zwierzęcia. W pracy należy uważać, by nie zostać pogryzionym, kopniętym i podrapanym, jednak prawdopodobnie nikomu nie przyszłoby do głowy, że ryzykiem obarczony jest również bezpośredni kontakt z właścicielami czworonożnych pacjentów.

To historia tylko dla czytelników o mocnych nerwach, a zamieszczone poniżej zdjęcia zdecydowanie nie powinny dotrzeć do osób wrażliwych.

Lekarka odmówiła eutanazji psa "na życzenie"

Jak wynika z wpisu opublikowanego na facebookowej stronie, lekarka weterynarii pełniła dyżur w gabinecie weterynaryjnym, gdzie zjawił się mężczyzna z psem przypominającym swoim wyglądem owczarka belgijskiego - to rasa psów obronnych, która nie jest polecana początkującym opiekunom psów , a w nieodpowiednich rękach może stanowić zagrożenie dla otoczenia. Warto zaznaczyć, iż wszystko wskazuje na to, że zarówno mężczyzna, jak i jego pies w gabinecie pojawili się po raz pierwszy.

-  Pani uśpi tego psa i da mi nowego - zażądał od wejścia mężczyzna.

Oczywiste było, że weterynarz będzie chciała poznać przyczyny, dla których właściciel psa podjął taką decyzję i wdać się z nim w dyskusję. Niestety okazało się, że to rozzłościło go na tyle, że w kilka sekund znalazł się u jej boku i zaczął zachowywać się bardzo agresywnie. W końcu rzucił się na nią z rękami, a podążający za instynktem pies stanął w obronie właściciela.

- I nagle hyc! Facet już przy Tobie stoi i zabiera się za rękoczyny. Jego pies zaś, zabiera się za twoją nogę i gryzie niemiłosiernie - czytamy na profilu Egzoovet.

Co się stało z Szarikiem z serialu „Czterej pancerni i pies”? Jeden z psich aktorów został wypchany

Lekarka odniosła liczne rany

Na szczęście lekarka znalazła w sobie wystarczająco siły, aby odeprzeć atak agresywnego mężczyzny. Przerażona zapewniła go, że uśpi zwierzę, jednak on sam musi opuścić klinikę. Jeszcze na odchodne nie omieszkał przypomnieć jej,  że czeka na nowego psa w ramach “rekompensaty”.

- Damski bokser odpuszcza i wychodzi – zaznaczając oczywiście, że czeka na nowego. W końcu jak usługa – to musi być full service - czytamy we wpisie.

Po tym kobieta wezwała na miejsce karetkę i policję. Jak podaje Komenda Powiatowej Policji w Otwocku, 33-letniego mężczyznę udało się zatrzymać. Niemniej jednak autor wpisu wyraźnie zaznacza, że karą, która mu grozi - są to najprawdopodobniej 3 lata pozbawienia wolności - jest zdecydowanie za niska.

- Czym się różni wykorzystanie agresywnego psa, a użycie noża, siekiery? - zastanawia się autor wpisu.

Urazy nie tylko cielesne, ale i na psychice

We wpisie poruszono także ważną kwestię dotyczącą konsekwencji czynów, z jakimi spotkała się kobieta. Makabrycznie pogryziona noga i rozległe rany na ciele to nie wszystko. Nie można zapomnieć o urazie psychicznym. W pracy weterynarza niezbędne jest zaufanie, z jakim podchodzi się do każdego pacjenta, a po tak traumatycznych przeżyciach nawiązanie go na nowo może wykraczać poza możliwości ofiary.

- W takich sytuacjach przygoda lekarza z zawodem, może skończyć się na jakiś czas, czasem na zawsze. Na to mało kto patrzy - zaznacza autor wpisu.

Choć lekarze weterynarii mają sposoby, jak chronić się przed zwierzętami, z którymi na co dzień pracują, nikt nie jest przygotowany na to, że osoba, która trzyma za smycz, umyślnie sprowokuje zwierzę do ataku.

- W pracy człowiek uważa, żeby nie zostać pogryzionym, kopniętym i podrapanym i mamy na to myki, żeby niebezpieczeństwo to niwelować, ale na idiotów po drugiej stronie smyczy nie opracowaliśmy jeszcze procedur - smutno podsumowuje.

źródło: 4fun.pl, EGZOVET

Baby Fruit to kotek inny niż wszystkie. Nauczył się czerpać z życia pełnymi łapkami
Była przekonana, że kupiła jamnika miniaturowego. Nie mogła być w większym błędzie
Obserwuj nas w
autor
Kamila Sabatowska

Magister filologii polskiej, od kilku lat pracuje jako redaktorka. Prywatnie fanka sportu – zwłaszcza siatkówki i miłośniczka zwierząt. Szczęśliwa posiadaczka cavaliera. Chcesz się ze mną skontaktować?Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatzwierzat.pl
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy