Nagranie nadzwyczajnego puszczyka poruszyło internautów. Los go nie oszczędzał
Do Leśnego Pogotowia w Mikołowie zajmującego się dzikimi zwierzętami trafiło niezwykłe zwierzę. Maleńki, jeszcze dobrze nieopierzony puszczyk znaleziony na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego potrzebował pomocy. Zwierzę było kompletnie przemoknięte. Na szczęście zostało zauważone przez turystów. Jego nietypowe schorzenie oraz urocze nagranie z pierwszych chwil w ośrodku ogromnie poruszyło internautów.
Znalezione dzikie zwierzę potrzebowało pilnej pomocy
Ośrodki pomocy i rehabilitacji dzikich zwierząt są bardzo potrzebnymi środowisku miejscami. Dzięki wiedzy i ogromnemu zaangażowaniu pracowników placówek ranne i zagubione zwierzęta mają szansę przeżyć i wrócić na wolność. Jednym z takich miejsc jest Leśne Pogotowie w Mikołowie, w którym od ponad 30 lat pracuje Jacek Wąsiński. Jest nie tylko pracownikiem Nadleśnictwa, ale i ratuje i otacza opieką potrzebujące pomocy zwierzęta.
Chwilę przed świętami Wielkanocy do ośrodka dla dzikich zwierząt został przywieziony potrzebujący pomocy puszczyk. Sowę znaleźli spacerujący na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego turyści. Zaniepokojeni losem dzikiego ptaka wezwali na pomoc strażników parku. Zwierzę było tak bardzo przemoczone i nasiąknięte deszczem, że pracownikom ciężko było określić czy to dorosły osobnik, czy jeszcze pisklę. Na szczęście trafiło pod opiekę pana Jacka, który odkrył nietypowe schorzenie uratowanego puszczyka.
Podczas badania odkryto u zwierzęcia nietypową przypadłość. Internauci są poruszeni historią małej sowy
Pan Jacek przebadał dostarczonego do ośrodka pacjenta. Na szczęście oprócz ogromnego osłabienia nie miał on żadnych mechanicznych urazów. Puszczyk okazał się ptasim podlotkiem. Jego ciało pokrywały jeszcze spore ilości puchu , przez co tak bardzo zwierzę nasiąkło wodą. Podczas badania ptak mocno przymykał oczy. Nie zaniepokoiło to jednak pracowników placówki, gdyż ten gatunek sowy żyje głównie nocą. W ten sposób mógł reagować na rażące go światło dzienne.
Widać, że puszczyk był karmiony przez rodziców. Nie jest to parodniowy osobnik, a już podlotek. Młode podczas nieobecności rodziców wychodzą z gniazda i skaczą po gałęziach ucząc się samodzielności. Najprawdopodobniej podczas jednej z eskapad spadł, a z powodu obfitych deszczów przemókł i opadł z sił - opowiada naszej redakcji o możliwej przyczynie znalezienia się osobnika na ziemi Pan Jacek Wąsiński kierownik Leśnego Pogotowia.
Dni mijały, a sowa, mająca na szczęście dobry apetyt nadal nie otwierała oczu. Zmartwiony dziwnym zachowaniem zwierzęcia pan Jacek postanowił sprawdzić przyczynę tej dolegliwości. Okazało się, że jego gałki oczne są w całości pokryte bielmem. Nie było podstaw, aby sądzić, że puszczyk przestał widzieć z powodu mechanicznego urazu. Najprawdopodobniej był ślepy od urodzenia. Informacja ta zamieszczona w poście z cudownym nagraniem małej sowy ogromnie poruszyła internautów. Wielu miłośników zwierząt przejęło się losem bezbronnego stworzenia. Jednak wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że lepiej trafić nie mogła.
Będzie mieć dobre życie. Lubię patrzeć na Pana, gdy opiekuje się Pan zwierzętami. Wtedy jakieś szczątki mojego wewnętrznego spokoju drgają i dochodzi do mnie, że w całym tym twardym, agresywnym i bezwzględnym świecie jest łagodność, dobro i lekkość. Dziękuję - czytamy w jednym z komentarzy.
Sowa pozostanie w ośrodku do końca swoich dni. Pan Jacek zadba, aby miała u niego jak najlepiej
Niewidoma sówka ku zaskoczeniu pracowników ośrodka bardzo dobrze sobie radzi. Brak wzroku wydaje jej się na ten moment nie przeszkadzać. Z powodu swojej niezwykłej natury zostanie z panem Jackiem do końca swoich dni. Co oznacza nawet i dwadzieścia kilka lat, bo takiego wieku dożywają puszczyki chowane w niewoli.
W świecie przyrody nie ma sentymentów. Matka zajmuje się tylko silnymi osobnikami. W normalnych warunkach puszczyk już by nie żył. Jego niewidomość nie jest żadną podstawą do uśpienia go. Gdyby nie chodził lub wegetował to wtedy tak, ale w tym przypadku skoro miał tyle szczęścia, a w jego ratunek zaangażowało się tyle ludzi, to nie widzę przyczyn, aby nie mógł nadal żyć - komentuje dla Świata Zwierząt Jacek Wąsiński.
Opiekun wyjątkowej sowy już myśli o zbudowaniu specjalnego miejsca, tak aby ptak czuł się bezpiecznie. Na razie puszczyk przebywa w wolierze z innym młodym osobnikiem tego samego gatunku, co dobrze wpływa na jego rozwój.
Zapytaliśmy, czy niewidoma sowa będzie latać. Leśnik niestety nie był w stanie nam na to odpowiedzieć. Jednak zasugerował, że znając naturę dzikich stworzeń, na pewno będzie próbować. Zwierzęta te mają doskonały słuch, który pomaga im w lataniu. Niewidomy puszczyk z powodu braku wzroku będzie miał bardziej wyostrzony i wrażliwy słuch niż przeciętny osobnik jego gatunku.
Ptak otrzyma wolierę dostosowaną do swoich potrzeb tak, aby mógł się w niej swobodnie i bezpiecznie poruszać. To moim zadaniem będzie zorganizować to tak, by w przypadku gdyby spadł z jakiejś gałęzi czy półki to co było na dole nie spowodowało, że zrobi sobie krzywdę. Jednak myślę, że po 30 latach doświadczenia damy sobie radę, aby miał u nas dobrze - opowiada o swoich zamiarach kierownik Leśnego Pogotowia.
Patrząc na dotychczasową działalność pana Jacka, nie mamy wątpliwości, że uratowane zwierzę będzie miało swój raj na ziemi.