Mama nie chciała wierzyć, że w pokoju dzieci żyje dziwne zwierzę. Teraz żałuje, wcale nie zmyślały
Wszystko zaczęło się od ich młodszej córki, która z przekonaniem mówiła, że w jej sypialni grasuje dziwna istota. Opis stworzenia był tak fantazyjny, że rodzice zrzucili to na wybujałą dziecięcą wyobraźnię dziewczynki. Kiedy kilka dni później sytuacja się powtórzyła, nie mogli jej zignorować. Zajrzeli do środka szafy i pożałowali.
Dziewczynka przysięgała, że w jej pokoju grasuje dziwne zwierzę. Rodzice niedowierzali
Kiedy rodzice usłyszeli, że ich młodsza córeczka widziała w swoim pokoju dziwne zwierzę , byli sceptyczni. Istota nawiedzająca ich dom z opisu nie przypominała szczura ani żadnego z typowych szkodników znajdujących schronienie w cieple naszych mieszkań. Po krótkiej inspekcji pokoju córek rodzice byli pewni, że to tylko dziecięca wyobraźnia .
Jej historia była dla nas równie wiarygodna, jak jej narzekanie na potwory pod łóżkiem - mówi mama dziewczynek.
Zwierzę nie mogło umknąć ich uwadze . Szczególnie biorąc pod uwagę jego opis przedstawiony przez młodszą córkę.
Córka opisała zwierzę, które mieszkało w jej pokoju. Brzmiało mało realnie
Opis “potwora” nie brzmiał zbyt przekonująco. Rodzice uznali, że ich 6-latka zwyczajnie zmyśla . Nie mieli jej tego za złe i uznali, że w jej wieku to całkiem normalne. Kto z nas nie koloryzował lekko historii i nie mieszał ich z fantazjami, będąc dzieckiem?
Pokazała nam na rękach jego rozmiar i stwierdziła, że jest puszysty. Oboje z mężem zajrzeliśmy do ich pokoju, ale nic nie zobaczyliśmy - relacjonuje mama.
Żeby pokazać wielkość zwierzęcia, które zamieszkiwało jej pokój, dziewczynka rozłożyła ręce. Stworzenie miało być większe od szczura , jednak czy w takim przypadku było możliwe, żeby przegapić je w trakcie inspekcji?
W pokoju dziewczynek nie grasował potwór, a coś innego
Rodzina zapomniała o całym incydencie. Byli w niemałym szoku, kiedy 3 dni później cała sytuacja się powtórzyła. Tym razem obecność dziwnego stworzenia zgłosiła im starsza, 9-letnia córka . Obudziła rodziców około trzeciej w nocy, żeby sprawdzili, co ukrywało się w szafie. Nie był to jednak potwór.
Mój mąż poszedł do ich pokoju, żeby to sprawdzić. Kiedy wrócił, powiedział: «Ona ma rację» - mówi Caitlin Burch.
Wystarczyło jedno spojrzenie do szafy, żeby zrozumieć, kto nawiedzał ich dzieci. W pudełku z przyborami szkolnymi ukrywał się… opos .
Rodzice byli zawstydzeni. Nie mogli uwierzyć, że tak łatwo przyszło im zignorowanie zmartwień córek. Byli przekonani, że dziewczynki zmyślają, a prawda okazała się zupełnie inna . Na szczęście w pokoju zamieszkiwał tylko opos, a nie inne, groźniejsze zwierzę, jednak wyrzuty sumienia ich zabijały. Cała sytuacja mogła skończyć się naprawdę źle, i to przez nich.
Gdybym wiedziała, że to jest w domu, wszyscy zatrzymalibyśmy się w hotelu - mówi Caitlin.
Opos zdawał się rozumieć całą sytuację i ze spokojem przyjął szybką i zdecydowaną eksmisję . Dom Burchów przypadł mu jednak do gustu, więc nawet po wyprowadzce nie planował zmieniać przyjaznej okolicy. Następnego dnia rodzina spotkała go, kiedy kręcił się przy drzewie rosnącym przy ich posesji.
Jak zwierzę dostało się do domu niezauważone? Nie wiadomo. Na szczęście dziki współlokator przypadł do gustu dziewczynkom i nie wywołał u nich żadnych irracjonalnych lęków, a wręcz przeciwnie.
Teraz są wielkimi fankami oposów. Obie dostały na Boże Narodzenie pluszowe zwierzaki , oposy, i bardzo je uwielbiają.
Źródło: thedodo.com