Całe ciało synka było pokryte bąblami. Przerażona mama zajrzała pod prześcieradło i przeżyła szok
Rodzinne wakacje skończyły się piskiem i paniką, kiedy jeden z rodziców odkrył, co ukrywało się w ich pokoju. Wzywana obsługa nie reagowała – udawali, że problemu nie ma. Insekty skrywające się w ramie łóżka przypuściły atak pod osłoną nocy. Synek drapał się do krwi, a matka chłopca postanowiła nagłośnić rażące zaniedbanie sanitarno-higieniczne. O historii hotelu z koszmaru mieli usłyszeć wszyscy.
Swędzące bąble, czerwona wysypka. Tak skończyły się rodzinne wakacje
Małżeństwo Wrightów wraz z 2-letnim synkiem Vinniem postanowiło wybrać się na krótkie wczasy. Chociaż minął już sezon urlopowy, uznali, że początek jesieni to odpowiedni czas na wypoczynek. Nie wiedzieli, że wyjazd zamiast sprawić, że odpoczną od stresów życia, jedynie doda im powodów do zmartwień. A wszystko to przez hotel, w którym nocowali.
Dwa dni po przybyciu do ośrodka wypoczynkowego, na ciele chłopca zaczęły pojawiać się czerwone ślady. Swędzące bąble sprawiały, że 2-latek pokryty był rozdrapanymi rankami. Niewiele myślący o tej sytuacji rodzice uznali, że wysypkę musiały spowodować latające na zewnątrz muszki. Nie wiedzieli, że zagrożenie znajduje się znacznie bliżej.
Przejęły kontrolę nad miastem, niektórzy zamykają przez nie biznesy. Wybiera się tam coraz więcej PolakówObsługa hotelu udawała, że problemu nie ma. Po ich materacu coś pełzało
Nauczona doświadczeniem z poprzedniego dnia, kobieta opatuliła synka w kołdrę. Chciała upewnić się, że tej nocy żadne owady go nie pogryzą. Jakież było jej zdziwienie, kiedy po nocy przespanej pod kołdrą, na ciele 2-latka pojawiły się kolejne ślady.
Kobieta powoli domyślała się, co jest grane. Żeby przetestować swoją hipotezę, dokładniej przyjrzała się materacowi, na którym spało jej dziecko. Wystarczyło jedno spojrzenie na pokrowiec otaczający materac, żeby zrozumieć, w jak niehigienicznych warunkach nocowali goście kurortu. Poszarpany i zniszczony kawałek materiału skrywał jednak większą tajemnicę.
Matka Vinnego wiedziała, że musi wezwać obsługę hotelu. Zapewnili ją, że przyjrzą się sytuacji i zaoferowali zastępczy pokój. Kiedy jednak rodzina wróciła na miejsce, usłyszeli, że z materacem wszystko jest w porządku. Rozpoczęli zatem samodzielną inspekcję, która skończyła się odnalezieniem siedliska pluskiew. W oczy rzuciła im się też inna sprawa. Chociaż obsługa hotelu widziała stan materaca, praktycznie nic z nim nie zrobili.
Podniosłam prześcieradło i odkryłam, że wymienili obrzydliwy ochraniacz na materac, ale nawet go nie odkurzyli. Był pokryty włosami i piaskiem, a w ciągu 20 sekund znalazłam żywą pluskwę – mówi Laura Perona-Wright.
Wczasowiczka podejrzewa, że obsługa fotelu była świadoma infestacji hotelu pluskwami, a wymiana pokrowca na materac miała jedynie ukryć insekty przed rodziną. Mimo zgłoszenia, Laura i jej mąż nie doczekali się żadnego zadośćuczynienia za niedogodności, jakie znosił ich synek. Nie dostali nawet zwrotu pieniędzy za pobyt.
Hotel z koszmarów. W przeszłości miały miejsce podobne sytuacje
Co ciekawe, nie jest to pierwsza taka sytuacja w brytyjskiej sieci ośrodków wakacyjnych Butlin's. Kilka miesięcy temu donosiliśmy o oburzającej historii, która miała miejsce podczas wypoczynku jednej z rodzin. Podobnie jak w tej sytuacji, działania sieci były opieszałe, a poszkodowani nie otrzymali stosownej rekompensaty finansowej. Dostali jedynie możliwość relokacji do innego pokoju (gdzie również mógł występować problem insektów!) i… zniżkę na następny pobyt. Nie trzeba chyba dodawać, że po takich przeżyciach z niej nie skorzystali.
To nie jedyna historia jak z koszmaru, z którą mieli do czynienia brytyjscy wczasowicze. Jedna z komentujących uznała post za odpowiednie miejsce, żeby podzielić się własnymi doświadczeniami z pobytu w Butlin's.
To samo spotkało mnie i moją rodzinę. Byłam przykryta, w naszej pierwszej sypialni, w której spaliśmy, i przez zapach martwego szczura od razu przeniesiono mnie do pokoju pełnego pluskiew. Na szczęście mój 8-miesięczny syn i 6-letnia córka nie zostali pogryzieni. Zajęło tygodnie, zanim otrzymaliśmy odpowiedź od Butlin's, aż w końcu zadzwoniliśmy z informacją, że zbadali i przetestowali nasze łóżko, w którym rzeczywiście było siedlisko pluskiew (mieszkaliśmy tam w sierpniu), więc nadal nie rozwiązali problemu. Zaproponowali nam pełny zwrot pieniędzy za nasze wakacje, co jest dobrym rozwiązaniem, jednak nadal czekam na ten zwrot ponad miesiąc później! – pisze Amy Baxter.
Sytuacją w brytyjskiej sieci zainteresowały się lokalne media. Aktualnie zachodnia Europa mierzy się z plagą pluskiew, szczególnie we Francji, skąd płyną kolejne doniesienia dotyczące epidemii pasożytów. Miejmy nadzieję, że sprawa się rozwiąże, a wczasowicze otrzymają odpowiednią rekompensatę, nawet jeśli odbędzie się to pod presją mediów.
Źródło: parenting.pl, Facebook/Laura Marples Perona - Wright