Kurier przerzucił paczkę przez płot, pies dopadł ją przed właścicielami. Zawartość omal go nie zabiła
Osoba odpowiedzialna za dostarczenie przesyłki jednemu z mieszkańców warszawskiego Wawra postanowiła nieco ułatwić sobie pracę. Kurier przerzucił paczkę przez płot, nie informując o tym adresata. Do pakunku dorwał się labrador, który rozerwał karton i zjadł zawartość przesyłki. Zwierzę doznało silnego zatrucia i wymagało natychmiastowej interwencji weterynaryjnej.
Czekał na paczkę. Kurier przerzucił ją przez bramę
Wawer to dzielnica Warszawy położona w prawobrzeżnej części miasta, a zarazem jedna z 18 jednostek pomocniczych m.st. Warszawy. W okresie przedświątecznej gorączki mieszkający w tych stronach pan Błażej czekał na paczkę, którą miał dostarczyć kurier pracujący dla firmy UPS . Niestety, ostatecznie przesyłka nie dotarła do adresata, a incydent, który mógł skończyć się tragicznie, opisano na łamach wielu serwisów informacyjnych.
Osoba odpowiedzialna za dostarczenie przesyłki postanowiła nieco uprościć sobie to zadanie. Kurier nie próbował w żaden sposób skontaktować się z odbiorcą paczki. Zamiast tego, wrzucił ją za bramę posesji i odjechał . Sądził, że w ten sposób przyspieszy wykonywanie swoich obowiązków, jednocześnie nie biorąc pod uwagę, że na terenie posesji biega swobodnie półtoraroczny labrador retriever o imieniu Izyy. Psy te słyną nie tylko z przyjacielskiego usposobienia, ale i żarłocznego apetytu.
Paczką zainteresował się pies. Zjadł całą zawartość przesyłki
Pan Błażej z niecierpliwością wyczekiwał przyjazdu kuriera, bowiem jego klient z Niemiec uprzedzał go, że przygotował dla niego przesyłkę ze świątecznymi prezentami. Nie miał jednak zamiaru wystawać w oknie przez cały dzień. Był przekonany, że pracownik UPS skontaktuje się z nim, kiedy pojawi się pod jego domem z przesyłką, dlatego zająć się własnymi sprawunkami.
Niestety, niespodzianką zostawioną przy ogrodzeniu zainteresował się pies Izyy. Właściciel czworonoga w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział:
Żaden z domowników nie był świadomy tego, że w naszym ogrodzie znajduje się paczka, jedyną żywą istotą, która zainteresowała się pakunkiem, był 1,5 roczny labrador.
Korzystając z tego, że pozostawał sam na podwórku, Izyy rozerwał karton i poczęstował się tym, co było w środku . Zwierzę zjadło czekoladę w kształcie Świętego Mikołaja, a jego organizm zareagował natychmiastowo. Objawy typowe dla zatrucia teobrominą , która znajduje się w tego typu słodkościach, pojawiły się niemalże od razu.
Pies ledwie uszedł z życiem. Leczenie zwierzęcia kosztowało ponad 400 zł
Izyy po spożyciu czekolady zaczęła mieć wymioty, biegunkę oraz drgawki . Kiedy opiekunowie czworonoga zdali sobie sprawę z tego, co się stało, udali się z nim do weterynarza. Na szczęście specjalistom udało się załagodzić skutki zatrucia teobrominą. Pupil potrzebował kilku dni, aby odzyskać pełnie sił. Warto dodać, że właściciele psa musieli wydać ponad złotych na leczenie ukochanego zwierzaka .
Adresat przesyłki, która okazała się być źródłem problemów zdrowotnych pupila, zgłosił incydent do firmy kurierskiej UPS . Nie doczekał się żadnego zadość uczynienia ze strony przedsiębiorstwa. Jedyne, na co mógł liczyć, to standardowa regułka:
Firma dołoży wszelkich starań, aby taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości.
Ponadto firma kurierska UPS przyznała, że zwrot pieniędzy za zniszczoną przesyłkę jest możliwy, ale jedynie po sporządzeniu protokołu szkody. O pokryciu kosztów leczenia zatrutego psa nie było mowy. Ostatecznie kurier, który zostawił paczkę w niefortunnym miejscu, pokrył leczenie Izyy z własnej kieszeni. Mało brakowało, aby święta minęła w atmosferze smutku i rozpaczy po stracie czworonożnego członka rodziny.
Źródło: innpoland.pl, wamiz.pl