Krwawe ślady na trasie do Morskiego Oka. Koń w bólu ciągnął turystów, fiakier niczego nie widział
Fundacja Viva! opublikowała nagranie przedstawiające trasę do Morskiego Oka. Na szlaku pokrytym śniegiem można było dostrzec krwawe ślady, które zostawiał jeden z koni ciągnący wóz z turystami. O zaistniałej sytuacji zostali powiadomieni pracownicy TPN, którzy podjęli zdecydowane kroki i odnieśli się do sprawy. Aktywiści stanowczo reagują: „konie z Morskiego Oka cierpią cały rok. Czas najwyższy to zakończyć”.
Krew na trasie do Morskiego Oka. Ślady na śniegu pozostawił koń ciągnący bryczkę
Morskie Oko to jedna z głównych atrakcji turystycznych Tatrzańskiego Parku Narodowego . Szlak prowadzący do słynnego górskiego jeziora był pełen turystów nawet w ostatni dzień 2023 roku. Wielu z nich na własnych nogach przemierzało kilkanaście kilometrów stosunkowo prostej trasy, jednak nie brakowało też takich, którzy zdecydowali się na wykupienie miejsca w wozie ciągniętym przez konie .
Niestety, zwierzęta wykorzystywane do przewożenia turystów nie zawsze są traktowane przez dorożkarzy w etyczny i humanitarny sposób . Są na to dowody w postaci skrupulatnie gromadzonych materiałów w postaci badań przeprowadzanych przez lekarzy weterynarii, a także zdjęć i nagrań ukazujących warunki pracy zwierząt, które aktywiści otrzymują od świadków.
W Sylwestra jeden z wierzchowców pracujących na drodze z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka w trakcie ciągnięcia wozu wypełnionego turystami zostawiał na śniegu krwawe ślady . Filmik przesłano przedstawicielom Fundacji Międzynarodowego Ruchu Na Rzecz Zwierząt Viva!
– Któreś ze zwierząt zraniło nogę – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!, cytowana przez "Tygodnik Podhalański" – Nie wierzę, że koń nie dawał znaków, że go boli. Z doświadczenia wiem, że furmani wielokrotnie ignorowali kulawiznę zwierząt. Bo najważniejsze było dowieźć ludzi na górę. Nie mam wątpliwości, że zysk z ich pracy jest ważniejszy od ich dobra i zdrowia - podkreśla.
TPN komentuje incydent. Koń z Morskiego Oka doznał urazu
Sprawę wyjaśnił Tatrzański Park Narodowy. Z relacji Zbigniewa Kowalskiego z TPN wynika, że dyżurujący tego dnia Leśniczy Obwodu Ochronnego Morskie Oko w godzinach popołudniowych został poinformowany przez jednego z turystów o zaistniałym incydencie . Specjaliście udało się zlokalizować ranne zwierzę na placu manewrowym. Fiakier dopiero po zakończeniu trasy zdał sobie sprawę z tego, że zwierzę doznało urazu . Po konsultacji z pracownikiem TPN odwiózł konia do stajni.
Następnego dnia lekarz weterynarii zbadał zwierzę. Okazało się, że krwawienie wynikało jedynie z powierzchownego otarcia strzałki lewej kończyny. Specjalista nie zdiagnozował poważnego urazu ani żadnych oznak kulawizny.
Dziękujemy turystom za wrażliwość i zwrócenie uwag na zauważone ślady. Zapewniamy, że każde takie zgłoszenie weryfikujemy i podejmujemy działania - tak jak w tej konkretnej sytuacji - skomentował sprawę pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego, Zbigniew Kowalski.
Czy krew konia na szlaku coś zmieni? Aktywiści zawzięcie walczą o dobro koni
Pomimo że lekarz weterynarii nie widział przeciwwskazań do tego, aby koń kontynuował pracę, fiakier postanowił zwolnić zwierzę z pracy na okres kilku dni. Warto podkreślić, że w tym konkretnym przypadku osoba odpowiedzialna za opiekę nad koniem zadbała o jego dobrostan, jednak aktywiści walczący o prawa zwierząt podkreślają, że incydent ten jest kolejnym dowodem na to, że wykorzystywanie wierzchowców do wożenia turystów nad Morskie Oko powinno odejść do lamusa:
Ta krew na trasie jest symboliczna. Ta trasa jest pasmem cierpienia koni, które są zmuszane do ciągnięcia turystów. I czas najwyższy to zakończyć. Mamy XXI wiek. Wszystkie rozwinięte państwa kończą z wykorzystywaniem koni w turystyce. A Polska trwa w złej, okrutnej tradycji, prowadzącej do śmierci zwierząt.
Według raportu przedstawionego przez Fundację Międzynarodowego Ruchu Na Rzecz Zwierząt Viva! nie żyje ponad 60% koni, które w latach 2012-2022 pracowały na szlaku prowadzącym nad Morskie Oko. Wiele wskazuje na to, że mnóstwo z tych zgonów mogło wyniknąć ze zbytniego eksploatowania zwierząt pracujących w branży turystycznej.
Źródło: Tygodnik Podhalański, Fundacja Viva!