Kot Prażynek o zdrowie walczy jak lew. Pomóż! Takich jak on się nie usypia
Grupa wolontariuszy działająca w ramach Fundacji Viva! znalazła się w potrzasku. Nie da się przejść obojętnie obok dramatycznego losu kocurka o imieniu Prażynek. To młody i towarzyski zwierzak, którego jedynym problemem byli jego wcześniejsi „opiekunowie”. Mruczek jeszcze ma szansę wyzdrowieć. ”Twoja pomoc ma moc” - apelują ratownicy zwierząt i błagają o pomoc.
Kot Prażynek był w opłakanym stanie. Wcześniejsi opiekunowie skazali go na śmierć
Rodziców się nie wybiera. Podobnie zresztą z opiekunami. Biało-rudy kocurek, któremu nadano imię Prażynek, został okrutnie potraktowany przez swoich poprzednich właścicieli. Z relacji rodziny wynikało, że Prażynek dostał się pod maskę samochodu i w bliżej nieokreślonych okolicznościach nabawił się złamania szczęki.
To dość pokrętne tłumaczenie zbytnio nie przekonało lekarzy, aczkolwiek nie ulegało wątpliwości, iż właściciele byli bardzo mocno zdeterminowani, by uśpić niechcianego podopiecznego. Wszak leczenie pupila generuje ogromne koszty w porównaniu ze znacznie tańszym i permanentnym rozwiązaniem, jakim jest eutanazja.
Wolontariusze uchronili kotka przed najgorszym. To nie koniec walki o zdrowie
Właściciele oczekiwali uzyskania zgody na wykonanie zabiegu eutanazji, choć medyczne przesłanki do uśpienia pupila obejmują wyłącznie przypadki zwierząt, które cierpią z powodu nieuleczalnych schorzeń lub uległy ciężkim obrażeniom uniemożliwiającym funkcjonowanie. Na szczęście (dla kota) lekarze weterynarii odmówili.
Nie licząc zwichnięcia i złamania w spojeniu żuchwy oraz urazu prawego oka w wyniku ewidentnego uderzenia, Prażynek był zdrowy i dobrze rokował na przyszłość. Tym sposobem kocurek uwolnił się od pseudoopiekunów, co jednak nie oznaczało, że w mgnieniu oka wróci do dawnej formy. Zwierzęciu podano leki, a przy okazji wykastrowano. Na horyzoncie pojawił się jednak kolejny problem.
Mimo iż działania wolontariuszy z grupy Zwierzaki z Mińska opierają się głównie na wyłapywaniu i sterylizacji bezdomnych i wolnożyjących kotów czy psów, nie byli w stanie odmówić pomocy doświadczonemu przez los kocurkowi. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, iż ciągle znajdują się pod kreską, a przyjęcie nowego podopiecznego wiąże się z kolejnymi wydatkami, ale wbrew wszelkim przeciwnościom losu i tak otoczyli go opieką.
Kotów mamy aż za dużo, długów mamy dużo za dużo, no ale nie mogliśmy odmówić przejęcia opieki nad kotem, któremu groziła śmierć! - podkreślają ratownicy zwierząt, działający w ramach wolontariatu.
Zrozpaczeni wolontariusze błagają o pomoc: "Przecież nie usypia się kota, którego można uratować"
Gdyby nie interwencja ratowników zwierząt, historia Prażynka mogłaby skończyć się tragicznie. Zwierzak jest już po operacji, niemniej koszty leczenia kociego pacjenta powiększyły dziurę w budżecie wolontariuszy i stale rosną. Dlatego po pomoc zwrócono się do internautów.
Nie wiemy ile będzie wynosił końcowy rachunek z przychodni, na ten moment szacujemy minimum 5000 zł, mamy nadzieję że wszystko pójdzie dobrze i nie będzie komplikacji - przyznają w treści zbiórki, którą utworzono z myślą o Prażynku.
Na domiar złego mruczek nadal szuka kochającego domu. Przedstawiciele Zwierzaków z Mińska przekonują, że Prażynek to cudowny i nader kontaktowy kotek, który najchętniej nie odklejałby się od człowieka. Ma ujemne testy fiv/felv, jest wykastrowany i to jeden z najbardziej miziastych kocurków, jakiego widziano w lecznicy. Być może szukasz kandydata na dokocenie lub jedynaka do rozpieszczania? Prażynek się poleca.
Źródło: facebook/Zwierzaki z Mińska
