Kolejny otruty bielik. Lekarze ujawnili przyczynę, to przykład ludzkiej bezmyślności
Bielik w stanie agonalnym trafił do ośrodka rehabilitacyjnego dla dzikich zwierząt. Ptak z objawami otrucia przeszedł szereg badań. Lekarze nie wierzyli, że uda się go uratować, a jednak dzięki ich poświęceniu król przestworzy wygrał walkę o życie i wrócił na łono natury. Wiadomo już, kto jest odpowiedzialny za otrucie zwierzęcia znajdującego się pod ochroną. Dzięki wyposażeniu bielika w lokalizator GPS odkryto prawdę o nieodpowiedzialnym działaniu myśliwych.
Zatruty bielik na Opolszczyźnie. Zwierzęciu nie dawano wielkich szans na przeżycie
Dzikie zwierzęta są łatwym celem dla myśliwych. Niewinne stworzenia nie spodziewają się zagrożenia, jakie niesie ze sobą człowiek. I choć próbują uciekać, to niestety kula wystrzelona w ich stronę jest zazwyczaj szybsza. Lecz nie tylko pociski wymierzone w zwierzęta zagrażają ich życiu. Myśliwi, po skończonym polowaniu mają do wykonania w lesie obowiązkowe czynności. Jeśli je pominą, może dojść do tragedii.
Przypomnijmy, że 9 marca br. Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt “Avi” otrzymało zgłoszenie o potrzebującym pomocy dzikim stworzeniu. Znaleziony ptak był skrajnie wyczerpany, a znajdujący się obok drugi osobnik już niestety nie żył. Zwierzęciu w stanie agonalnym nie dawano zbyt wielkich szans na przeżycie. Mimo to pracownicy ośrodka zdecydowali się zabrać bielika do lecznicy. Nigdy nie zostawiają zwierząt w potrzebie jeśli jest choć cień szansy na ratunek.
Tego produktu nie wkładaj do koszyczka wielkanocnego. To zagrożenie dla kotów Najemca się wyprowadził, a zwierzęta zostały. Aż strach pomyśleć, co przeżywałyBielik uratowany. Wszystkiemu winny był myśliwy
Po wnikliwym śledztwie okazało się, że przyczyną ptasich kłopotów byli nieodpowiedzialni myśliwi. Ptak został otruty. Jego wątroba niemal całkowicie przestała pracować. Ptak miał niedowład kończyn miedniczych oraz liczne rany na nogach. Na szczęście mimo fatalnych rokowań zwierzę udało się wyleczyć. Po niecałym miesiącu leczenia zwierzę odzyskało pełnie sił i zostało wypuszczone na wolność.
Dzięki nadajnikowi umieszczonemu na grzbiecie zwierzęcia udało się zlokalizować jego miejsce bytowania. Mądry ptak niemal od razu wrócił na swój teren. Miejsce żerowania ujawniło niespodziewanie przyczynę jego choroby. Okazał się nim dół z rozkładającymi się pozostałościami po polowaniu.
Myśliwi, którzy patroszą na miejscu zwierzynę, mają obowiązek odpowiednio zabezpieczyć pozostawione wnętrzności zwierząt. Jeżeli pominą ten etap lub nie wykonają tego należycie, takie miejsce staje się śmiertelną trucizną dla leśnych stworzeń.
Zwierzęta giną przez nieodpowiedzialnych myśliwych
O sytuacji natychmiast został poinformowany Inspektorat Ochrony Środowiska. Przedstawiciel od razu skontaktował się z kołem łowieckim i nakazał uprzątnąć i zdezynfekować miejsce po polowaniu. Tak, aby nie doszło do kolejnej tragedii.
Szczątki zwierząt po polowaniach są częstym widokiem w lasach. Zwłaszcza po zbiorowych polowaniach, gdy wiele zwierząt zostaje ranionych, a nie uśmierconych. Stworzenia konają przez wiele dni, a znudzeni myśliwi nie znajdują swoich ofiar. Rozkładające się ciała zwierząt powodują zagrożenie epidemiologiczne oraz rozprzestrzenianie się wirusów i bakterii. Zatrucie u zwierząt wywołuje również ołów znajdujący się w myśliwskiej amunicji. Najczęściej ofiarami takiego otrucia padają ptaki, których organizmy są kompletnie nieodporne na ten siejący spustoszenie metal.
Dostajemy kilkadziesiąt takich zgłoszeń rocznie. Wielokrotnie też w ramach społecznego monitoringu polowań znajdowaliśmy martwe zwierzęta po postrzale, nie odnalezione przez myśliwych. Takie zdarzenia zgłaszamy policji lub inspekcji weterynaryjnej, ponieważ pozostawianie martwych zwierząt w lesie jest wykroczeniem; powoduje zagrożenie epidemiologiczne, rozprzestrzenianie się wirusów i pasożytów - wyjaśnił redakcji dziennik.pl Tomasz Zdrojewski z Koalicji Niech Żyją!
Źródło: wiadomości.dziennik.pl, facebook.com/ Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi"