Jego pies nagle zniknął bez śladu. Nieprawdopodobne, co zdarzyło się naprawdę. "Błąd w Matrixie"
Właściciel ośmiu psów ma w zwyczaju każdego dnia wypuszczać je na prywatny wybieg, który jest dobrze zabezpieczony na wypadek ucieczki zwierząt. Niestety, ku zdziwieniu mężczyzny, przyszedł dzień, w którym jeden z czworonogów nie wrócił do domu po porannych harcach. Opiekun natychmiast rozpoczął poszukiwania zaginionego psa. Zwierzę odnalazło się w miejscu, w którym teoretycznie nie powinien się znajdować. Błąd w Matrixie czy zwykły zbieg okoliczności?
Wypuścił psy na wybieg w ogrodzie. Jeden z pupili zniknął bez śladu
Na jednym z popularnych forów internetowych pojawił się post, który sprawił, że internauci zaczęli kwestionować naszą rzeczywistość. Śledząc opisaną przez niego historię z udziałem czworonożnego przyjaciela trudno oprzeć się wrażeniu, że zaistniała sytuacja nie powinna mieć miejsca i coś w systemie nie funkcjonuje tak jak należy.
Autor wpisu jest szczęśliwym posiadaczem aż ośmiu psów . Na tak dużą liczbę zwierząt pozwolił sobie między innymi ze względu na posiadanie prywatnego wybiegu o wymiarach 30x90 metrów. Na przystosowanym do ich potrzeb terenie czworonogi mogą szaleć do woli.
Pewnego poranka właściciel psiej gromadki wypuścił wszystkie zwierzaki na poranny rozruch. Po godzinie zawołał je do domu. Ku jego zdziwieniu, jeden z czworonogów się nie pojawił. Chodziło o niewielkich rozmiarów sunię imieniem Susie. Było to o tyle dziwne, że suczka nigdy wcześniej nie przepadała za spędzaniem zbyt dużej ilości czasu na zewnątrz.
Suczka "wyparowała". Poszukiwania zaginionego pupila miały zaskakujący finał
Zaniepokojony opiekun Susie natychmiast wyszedł na wybieg, aby sprawdzić dlaczego jego suczka nie wróciła do domu . Wyglądało to zupełnie tak jakby rozpłynęła się w powietrzu .
Warto podkreślić, iż nie było możliwości, aby czworonóg samodzielnie wydostał się poza teren wybiegu . Nie było żadnych śladów kopania, a ogrodzenie było wykonane porządnie. Co więcej, na terenie nie pozostawiono żadnych obiektów, które ułatwiłyby zwierzakowi ukrycie się czy przeskoczenie ponad ogrodzenie. W ogrodzie nie rosły drzewa bądź krzewy, a tamtego dnia trawa była skoszona. W domu też nigdzie nie było Susie.
Mężczyzna pomimo tego, że nie miał pojęcia jak jego pupilka miałaby wydostać się poza teren posiadłości , co najmniej czterokrotnie przeczesał wybieg dla psów. W końcu udał się na zewnątrz na poszukiwania zaginionego czworonoga. Przyłączyła się do niego mama, równie zaniepokojona niewyjaśnionym zniknięciem Susie.
Zaczepiał sąsiadów i przypadkowych przechodniów. Nawoływał Susie tak głośno, jak tylko potrafił. Zaglądał w każdy zakamarek. Nie było po niej śladu.
Zmówiłem pod nosem modlitwę, prosząc Boga, aby sprowadził ją do mnie do domu i gdy tylko to powiedziałem, usłyszałem ją po drugiej stronie - relacjonuje właściciel zaginionej suczki.
Historię ciężko wyjaśnić w logiczny sposób. Matrix zaczyna szwankować?
Spanikowany opiekun usłyszał znajomy szczek. Nie miał żadnych wątpliwości - to musiała być Susie. Mężczyzna natychmiast udał się za głosem, który do złudzenia przypominał szczekanie jego zaginionej pupilki. Ku jego zdziwieniu, dochodził on z terenu jego posiadłości.
Okazało się, że Susi przez cały czas była na ogrodzonym terenie. Mężczyzna nie ma pojęcia, jakim cudem nie znalazł jej ani na wybiegu, ani w domu. Jego nieruchomość w niczym nie przypomina labiryntu, w którym ktoś mógłby się zgubić. Co więcej, Susi nie miała w zwyczaju ukrywać się przed swoim opiekunem.
Dzisiaj właściciel czworonóg, wspominając tą historię żartuje, że był to “błąd w Matrixie”.
Nie powiem, że zrobił to Bóg. Mógł to być po prostu duży zbieg okoliczności, ale naprawdę trudno w to uwierzyć, bo przeszukałem wszystko i nie mogłem jej znaleźć - podsumował.
Źródło: reddit.com