Ich małżeństwo wisiało na włosku. Szczęścia musieli poszukać na dnie walizki
Znudzona sobą para nie potrafiła odbudować zrujnowanego uczucia. Przez brak wspólnych tematów do rozmów wisiało nad nimi widmo rozwodu. Z pomocą przyszły im Szczęście. To zwierzątko znalezione w porzuconej walizce sprawiło, że ich miłość rozkwitła na nowo.
Uczucie się wypaliło. Para nie chciała spędzać ze sobą czasu
Miłość bywa miła, przyjemna i sprawia, że zakochany człowiek może przenosić góry. Uczucie to jednak nie trwa wiecznie. Po pierwszym etapie, jakim jest zakochanie się, aby związek miał szansę na „żyli długo i szczęśliwie” potrzebna jest praca obojga ludzi. Niestety zdarza się, że dawne tak wiele i szalone uczucie zanika. Niepielęgnowane umiera po cichu w głębi nas. I zamiast iść przez życie razem, zaczynamy się mijać, a potem nienawidzić.
Psycholożka i seksuolożka kliniczna Valeria Randone otrzymała pozwolenie na podzielenie się historią jednej z par uczęszczających do niej na terapię. Anna i Mario, jak przedstawiła parę, dotarli do etapu, gdy ich wspólne życie zaczęło im przeszkadzać. Żadne z nich nie zauważyło kiedy przestali na siebie czuło patrzeć, słuchać się, całować i szanować nawzajem. Pomimo głębokiego kryzysu para nie potrafiła podjąć decyzji o rozstaniu.
Trudno było im zmierzyć się z podziałem majątku i rozdzielaniem wspólnych rzeczy. Nie udało im się jednak znaleźć drogi do szczęścia. Terapie małżeńskie, w których brali udział niestety, nie przyniosły poprawy. Każde z nich zajmowało się własnymi sprawami, starając się nie myśleć o zniszczonym uczuciu.
Spadł jej prosto z nieba. Szczeniak dał kobiecie nadzieję, że znów będzie szczęśliwa
Kobieta szukała pocieszenia w kościele. Czasem chodziła tam by w ciszy rozmawiać o swoich problemach z Bogiem, częściej pojawiała się w nim gdy mąż bywał dla niej szczególnie nieuprzejmy i niemiły. Pewnego deszczowego wieczora kobieta, idąc do kościoła, natknęła się na porzuconą na schodach walizkę.
Owinięta kocem walizka była całkowicie przemoczona. Anna szukała właściciela pozostawionej torby, ale nikt z osób przebywających w kościele nie wiedział, kto ją tam zostawił. Nie wiedziała, co znajduje się w środku. Przekonana, że znajdzie jakieś dokumenty lub cokolwiek, co pomogłoby znaleźć właściciela, Anna otworzyła walizkę.
Smutne, czarne oczy spojrzały na kobietę. Okazało się, że w torbie znajdował się porzucony, całkowicie przemoczony szczeniak. Piesek trząsł się z zimna, nie szczekał, nie uciekał i jedyne co robił, to wpatrywał się w kobietę. Przerażona powagą sytuacji Anna nie wiedziała, co robić. Czuła, że nie może zostawić tego biedaka samego. Szczeniak skradł jej serce i sprawił, że smutna przez swoje życie kobieta w głębi duszy poczuła się szczęśliwa.
Szczeniak zażegnał kryzys w ich związku
Kobieta, mimo iż nigdy nie miała swojego psa postanowiła nie zastanawiać się nad tym co to będzie i posłuchała głosu swojego serca. Schowała szczeniaka w bluzę i zabrała do domu. Gdy jej mąż wrócił z pracy, wydarzyło się coś magicznego.
Zanim mąż postanowił zaprotestować, jak dotąd cicha i ugodowa kobieta wygłosiła, że szczeniak zostaje z nimi. Opowiedziała mężowi, jak trafił w jej ręce i nadała mu imię Lucky, co znaczy szczęście. Zaskoczony stanowczością żony zaakceptował nowego członka rodziny bez protestów. Ta chwila diametralnie odmieniła życie pary. Pies, odwdzięczając się za okazane serce, przywrócił im wiarę w miłość. Skłonił ich do wspólnych spacerów i do rozmów na temat wychowania czworonożnego podopiecznego. Dzięki temu para odnalazła wspólny cel, którego przez tak długi czas nie potrafili znaleźć. Z każdym dniem pracują nad swoim szczęściem. W domu pojawił się śmiech i radość, a zakurzone uczucie zaczęło się powolutku odradzać.
Źródło: lastampa.it