Fatalny finał grzybobrania, jak spod ziemi wyrósł przed nimi niedźwiedź. Gorzej nie mógł trafić
Niedźwiedzie brunatne są jednymi z najbardziej niebezpiecznych zwierząt, na jakie można natknąć się w lasach. Mimo iż nie są to stworzenia ściśle terytorialne, w stresowych sytuacjach są skłonne do przegonienia potencjalnych intruzów z zajętych areałów. Na własnej skórze przekonało się o tym trzech grzybiarzy. Mężczyźni zostali zaatakowani przez dorosłego osobnika. Dwóch z nich zostało poważnie rannych. Gdyby nie zbieg okoliczności, historia ta mogłaby zakończyć się dla nich o wiele gorzej. Drapieżnik trafił na byłego komandosa.
Niedźwiedź zaatakował trzech grzybiarzy
Kilka dni temu trzech mężczyzn udało się do lasu na terenie Kraju Krasnojarskiego. To miejsce w którym można natknąć się na wiele gatunków dzikich zwierząt, w tym również na niedźwiedzie. Zdaniem zoologa Michaiła Kreczmara, liczba spotkań z tymi drapieżnikami wzrosła z powodu zwiększonej obecności ludzi na obszarach zamieszkanych przez niedźwiedzie i pozostawianych przez nich śmieci, które wabią poszukujące pokarmu zwierzęta.
Na początku nic nie wskazywało na to, że ta wyprawa będzie znacząco różnić się od pozostałych. Grzybiarze spokojnie przemierzali leśne tereny w poszukiwaniu jadalnych gatunków. Jednak w pewnym momencie spokojna wyprawa zamieniła się w walkę o przetrwanie . Oczom mężczyzn ukazał się dorosły niedźwiedź.
Jeden z mężczyzn miał broń. Skorzystał z niej
Jak wynika z komunikatu opublikowanego przez służbę prasową regionalnego ministerstwa spraw wewnętrznych, zwierzę zachowywało się w agresywny sposób. Podbiegło w stronę mężczyzn i natychmiast zaatakowało dwóch z nich. Najwyraźniej obecność ludzi w tym miejscu musiała je bardzo rozjuszyć. Grzybiarze prawdopodobnie nieświadomie wkroczyli na terytorium drapieżnika.
Jeden z uczestników zdarzenia był emerytowanym komandosem, w związku z czym miał pozwolenie na broń. Na szczęście, "na wszelki wypadek” wziął ją ze sobą do lasu. Z konieczności obrony własnego życia, mężczyzna służący wcześniej w służbie desantowej zastrzelił agresywnego niedźwiedzia. Gdyby jeden z grzybiarzy nie miał przy sobie broni palnej, mężczyźni mieliby marne szansę na wygranie tego pojedynku, nawet pomimo przewagi liczebnej.
W sieci krąży druga, nieoficjalna wersja wydarzeń
Jeden ze znajomych grzybiarzy poszkodowanych w starciu z niedźwiedziem przekazał mediom zgoła inną wersję wydarzeń . Według informatora, grupa zaatakowanych mężczyzn wcale nie udała się do lasu na grzybobranie. Ich celem było polowanie.
Podobno niedźwiedź został postrzelony przez jednego z nich, po czym uciekł . Dopiero kiedy myśliwi dopadli go ponownie, zwierzę usiłując ratować własne życie, zaatakowało ich.
Oni polowali na tego niedźwiedzia. Strzelali do niego, ranili. Potem niedźwiedź się ukrywał. Szukali go dalej i wtedy niedźwiedź ich zaatakował. Zranił jednego z myśliwych, zaczęli strzelać, zranił drugiego. Dopiero wtedy udało się go zastrzelić - relacjonował informator.
Nie wiadomo, która wersja wydarzeń jest prawdziwa. Jednak nie ma wątpliwości co do tego, że dwóch mężczyzn z wyniku starcia z niedźwiedziem, doznało poważnych obrażeń. Głównie na tułowiu oraz w okolicach głowy, które drapieżnik rozszarpał ostrymi pazurami. Warto nadmienić, iż w zdecydowanej większości przypadków niedźwiedź najpierw ostrzega warcząc lub parskając, aby odstraszyć intruza. Dopiero potem atakuje.
Źródło: podroze.onet.pl, polsatnews.pl