Kłusownik polował na tygrysa, ale nie zabił go za pierwszym strzałem. "Bestia" wróciła się zemścić
W głębokiej tundrze myśliwy został rozerwany na strzępy. Zemsta na człowieku dokonana przez tygrysa amurskiego wstrząsnęła światem. We wsi mówiono, że był to pierwszy przypadek, gdy zwierzę polowało z zimną krwią i całkowitą premedytacją na człowieka. Czy zwierzęta naprawdę potrafią się mścić? Tajemnicą nie jest, iż dzikie stworzenia nie wznoszą się na wyżyny empatii, by zrozumieć czyjeś uczucia. Niemniej poczucie krzywdy charakteryzuje się jednym; przewlekłością.
Zemsta tygrysa z Sybiru. Zwierzę, które zemściło się na człowieku
Ośmiornice, pająki, węże czy rekiny są jednymi z budzących największą grozę i rozpalających wyobraźnię stworzeń zamieszkujących naszą planetę. To głównie one oraz wiele innych zwierząt, w tym prehistorycznych drapieżników, stało się pierwowzorami rozmaitych bestii, potworów i fantastycznych istot pojawiających się w mitach, legendach, a z czasem znanych wszystkim z ekranów kin tworów popkultury. Często motywem, który wywołuje w nas niemożliwy do kontrolowania strach, jest odwrócenie ról i utrata pozornej władzy nad wszystkim, co nas otacza - to człowiek staje się zapędzoną w kozi róg ofiarą, pozbawioną możliwości ucieczki przed nieustępliwym myśliwym.
Ale czy szybkich strzałów adrenaliny należy szukać wyłącznie w thrillerach, horrorach czy filmach science-fiction? Bynajmniej nie. Wcale nie musisz ruszać w odległą podróż międzygwiezdną czy eksplorować głębin oceanu, by Twym ciałem wstrząsnęły dreszcze, gdyż zdarzenia w prawdziwym życiu niekiedy bywają bardziej przerażające niż hollywoodzkie scenariusze.
Czy tylko ludzie są zdolni do przechowywania w pamięci uczucia gniewu? W naszym przypadku negatywne doświadczenia, takie jak uraza do kogoś, mogą nas trzymać w swoim uścisku latami. A co z innymi gatunkami? Incydent z grudnia 1997 roku, który rozegrał się nieopodal rosyjskiego miasteczka Łuczegorska, wzbudził zainteresowanie Johna Vaillanta, wielokrotnie nagradzanego amerykańskiego dziennikarza. Pisarz cofnął się w przeszłość i opisał mrożące krew w żyłach zdarzenie z czasów, kiedy nikt nie wierzył, że tygrys amurski może być zdolny do zemsty na myśliwym, który kilka dni wcześniej wycelował w niego broń.
Dramatyczne sceny w Karkonoszach, dziecko zaatakowane przez lisa. Turyści sami prosili się o kłopotyPostrzelił tygrysa i zabrał mu upolowaną zdobycz. To był dopiero początek makabrycznego końca żywota kłusownika
Wraz z końcem minionego wieku nastał czas upadku Związku Radzieckiego, a nowa rzeczywistość zmuszała rosyjskie społeczeństwo do szukania alternatywnych źródeł dochodu. Wówczas gdzieś w Kraju Nadmorskim, na terenach porośniętych bezkresną tajgą, Władimir Markow ledwo wiązał koniec z końcem. Należał do wąskiego grona osób, które nie opuściły wsi, przez co żył w nędzy i był zmuszony do - jak to się często mówi obecnie - przebranżowienia.
Markov z pszczelarza stał się kłusownikiem. Mimo iż dotąd ludzie oraz drapieżne ssaki z rodziny kotowatych, zamieszkujące najbardziej bioróżnorodny z regionów Rosji, nie wchodzili sobie w drogę, jego aspiracją było wkroczenie na lukratywny rynek zbytu tygrysich skór i kości. Zaczął zatem tropić przedstawicieli dzikich zwierząt, aż pewnego dnia natknął się grubszą zwierzynę. Spotkał na swojej drodze największego z podgatunków tygrysa azjatyckiego - tygrysa amurskiego. Nadobny drapieżnik traktowany ze swoistą czcią, któremu przypisywano magiczne zdolności, zagwarantowałby mu pożądany zysk.
Markov uzbrojony w przestarzały pistolet załadował lufę śrutem, a następnie oddał strzał do zwierzęcia, raniąc go. Tygrys był jednak zbyt ciężki, by przenieść go do chaty, dlatego kłusownik zadowolił się upolowaną przez niego zdobyczą i postanowił niebawem po niego wrócić.
Mężczyzna wkrótce przekonał się na własnej skórze, że przy polowaniu na tygrysy, lepiej upewnić się, że zabijesz go za pierwszym strzałem. W przeciwnym razie możesz stać się jego trofeum. Przez następne dni ranny tygrys prześladował Markowa, a mężczyzna z myśliwego stał się tropioną zwierzyną.
Tygrys czekał godzinami, by uśmiercić swoją ofiarę
Niebawem w okolicach chaty rozległy się gardłowe pomruki, a na śniegu widniały ślady olbrzymich łap. Tygrys wytropił schronienie swojego oprawcy i według relacji świadków, obserwował ją z bliskiej odległości przez około 48 godzin. Widziano go czekającego przed drzwiami chaty Markova w leśnej głuszy. Wreszcie zwierzę włamało się do środka, a następnie zniszczyło wszystkie narzędzia i przedmioty, które nosiły zapach mężczyzny, a w końcu pomordował należące do niego zwierzęta.
Kiedy Markov w końcu się pojawił, tygrys nie poprzestał na gonitwie za ofiarą. Zabił mężczyznę, a zaspokojenie głodu stanowiło drugorzędny cel. Drapieżnik rozszarpał kłusownika, a to, co po nim zostało, zaciągnął w zarośla. Tam napoczął jego ciało. Kwestia tego, czy tygrys faktycznie działał pod wpływem impulsu czy też odpłacił się za wyrządzone mu cierpienie, pozostanie tajemnicą.
Niemniej historia spisana przez Vaillanta o chciwości, okrucieństwie, a przede wszystkim starciu człowieka z dziką przyrodą pokazuje, że nie ma ludzi wolnych od karmy. Każda akcja i działanie podjęte przez człowieka przeciwko naturze wywołują określoną reakcję. Niekiedy jednym fatalnym posunięciem możemy sprowadzić na siebie nieszczęście, a nawet śmierć.
Źródło: John Vaillant, „Tygrys. Na tropie rosyjskiej bestii”, opracowanie własne