Była pewna, że całą noc opiekuje się znalezionym jeżykiem. Rano poznała prawdę
Do organizacji zajmującej się ratowaniem dzikich zwierząt, w tym jeży, zgłosiła się kobieta, która wyznała, że poprzedniej nocy znalazła porzuconego, malca tego gatunku. Chciała, by pomocy udzielili mu profesjonaliści. Wolontariuszka jednak nie miała dla niej dobrych wieści, a to, co usłyszała na miejscu, wywróciło jej świat do góry nogami.
Myślała, że po zmroku znalazła małego jeża
Do Lower Moss Wood Nature Reserve & Wildlife Hospital w Knutsford zgłosiła się kobieta, która była przekonana, że ubiegłej nocy uratowała małego jeża , gdy porzuciła go mama. Nie miała wątpliwości, że gdyby nie jej pomoc, niewielkich rozmiarów zwierzę nie przetrwałoby do rana .
Gdy tylko znalazła “ jeża ” od razu zabezpieczyła go w pudełku, a nawet chciała nakarmić jedzeniem dla zwierząt domowych. Malec jednak nie ruszał się i nie skusił go także zapach karmy. Uznała, że najlepszym wyjściem będzie oddanie go pod opiekę specjalistom.
W klinice weterynaryjnej na jaw wyszła prawda
Lekarka weterynarii od razu zajęła się pacjentem i jego wybawczynią. To pierwszy przypadek, z jakim miała się zmierzyć tego dnia na dyżurze. Nie ukrywa, że słowa kobiety ją zaniepokoiły, ponieważ brak oznak życia i wczesna pora roku, jak na narodziny jeży, mogły oznaczać, że na ratunek jest już za późno .
Gdy otworzyła wieczko pudła, nie wierzyła własnym oczom. Nie miała wątpliwości, że nie jest to mały jeż, jednak tajemnicze stworzenie nie przypominało jej nic innego. W końcu zrozumiała, z czym ma do czynienia. Do gabinetu poprosiła znalazczynie, a to, co miała jej do przekazania, sprawiło, że szczęka niemal jej opadła .
To wcale nie był jeż
Lekarka weterynarii tylko upewniła się w swoich przypuszczeniach, gdy wzięła w dłonie nietypowego, jak się okazało, pacjenta . Prawie nic nie ważył, nie ruszał się i trudno było znaleźć coś innego niż puszek.
To właściwie pompon od czapki - nie miała wątpliwości specjalistka.
Kobieta, która całą noc opiekowała się swoim znaleziskiem, nie mogła uwierzyć, że uległa takiemu złudzeniu. Zabrała pudło i wyszła z gabinetu. Lekarka nie ukrywa jednak, że jej postawa była godna pochwały. Niewątpliwie ma dobre serce i nie chciała dopuścić, by zwierzęciu stała się krzywda. Trzeba jednak przyznać, że to całkiem zabawna pomyłka.
źródło: mirror.co.uk