Życie boleśnie doświadczyło kociątko. Pinkie tak bardzo chce żyć, choć ciało odmawia mu posłuszeństwa
Chociaż ma zaledwie 4,5 miesiąca, od samego początku kot imieniem Pinkie swoją odwagą i wiecznie zadartą kitą ujął za serca swoich opiekunów. Był energicznym i ciekawskim młodzieńcem, z chęcią przystawał na zabawę z resztą kocich rezydentów, dopóki nie zapadł na poważną chorobę. Diagnoza postawiła pod znakiem zapytania marzenia o wypełnionej radością dorosłości. Właściciele błagają o pomoc w leczeniu Pinkiego.
“Serca nam pękają, kiedy patrzymy jak cierpi” - wyznaje pani Joanna, opisując stan zdrowia swojego podopiecznego, który na przestrzeni ostatnich dni uległ znacznemu pogorszeniu. Kociak rasy maine coon ma przed sobą całe życie, jednak bez pomocy miłośników zwierząt może wkrótce umrzeć.
Kociak imieniem Pinkie urodził się zdrowy. Nic nie zwiastowało tak podstępnej choroby
Historia Pinkiego rozpoczęła się 13 maja, kiedy to jako ledwo samodzielny kocurek pojawił się w domu swoich opiekunów i niemal natychmiast pokazał, że ma ambicje na zostanie przewodnikiem kociego stada.
- Pinkie nie bał się ani naszego domownika psa, ani innych kotów, które już z nami mieszkają. Pierwszego dnia zwiedził całe mieszkanie, odnalazł kuwety, sprawdził wszystkie miski, zaaprobował fontannę i stwierdził, że jest dobrze i że zostaje z nami - relacjonuje pani Joanna Koss z Łodzi.
Kocurek roztaczał wokół siebie aurę wyjątkowości, przynosząc domownikom ogrom szczęścia. W ciągu następnych 3 tygodni poświęcił się obserwacji swoich starszych kocich kolegów, naśladował ich zachowanie. Nigdy nie brakowało mu chęci do psot, a w jego złotych oczach tliły się iskierki. Nikt nie przypuszczał, że w ciągu zaledwie kilku dni jego organizm zacznie szwankować, a z radosnego psotnika stanie się kupką nieszczęścia.
Jak długo pies może zostać sam w domu? Behawiorysta zwierząt stawia sprawę jasno: krócej niż myśliszKot poważnie zachorował. Zaczęło się od kaszlenia i kataru
Pierwsze objawy osłabienia organizmu zasygnalizował kaszel oraz kichanie. Pomimo iż obniżenie wydajności układu odpornościowego kotów jest częstym zjawiskiem u kociąt, u kotów niedożywionych, starych, schorowanych, właściciele niezwłocznie zadbali o leczenie swojego podopiecznego.
- Wpieraliśmy maluszka lekami na podniesienie odporności i w walce z wirusami. Potem z dnia na dzień słabł, tracił apetyt, pojawiła się apatia i gorączka - wymienia pani Joanna. - Pinkie śpi na siedząco, oddycha bardzo ciężko i serca nam pękają, kiedy patrzymy jak cierpi.
Na tym problemy zdrowotne Pinkiego się nie skończyły. W trakcie wizyty u weterynarza stwierdzono obecność płynu w klatce piersiowej. Zdecydowano o wprowadzenie zwierzęcia w stan nieświadomości i pod narkozą pobrano płyn z okolicy serca do dalszej diagnostyki w laboratorium. Płyn był krwisty, gęsty, a węzły chłonne powiększone.
- Wszystkie znaki wskazują na FIP, czyli inaczej zapalenie otrzewnej. Płyn w płucach i worku osierdziowym, ogromna wątroba... Daliśmy wczoraj trzeci zastrzyk i jest mikroskopijna poprawa. Czekamy nadal na wynik analizy płynu pobranego pod narkoza z worka osierdziowego, w poniedziałek echo serca na cito - tłumaczy nam właścicielka Pinkiego.
Ratujmy malutkiego Pinkiego
Jak wyjaśniają eksperci z serwisu weterynaryjnego “Vetopedia”, przy małej ilości płynu zwierzę czuje się w miarę dobrze, aczkolwiek przy zwiększonej ilości zaczyna on uciskać na przeponę i płuca, doprowadzając do duszności i osłabienia. Nie zapominajmy, że koty są mistrzami w maskowaniu swojego bólu, dlatego zazwyczaj dopiero na tym etapie właściciel może dostrzec złe samopoczucie zwierzęcia.
Pomimo dużej śmiertelności wśród kociąt chorujących na FIP, rodzina Pinkiego nie ma zamiaru ustać w walce o życie kociaka. Leczenie jest możliwe, niemniej wymaga dużego nakładu finansowego. Z tego względu w serwisie Pomagam.pl założono zbiórkę.
Jeżeli los tego maleńkiego tygryska nie jest Ci obojętny i chcesz wesprzeć jego leczenie, serdecznie zapraszamy do wpłacania choćby symbolicznej złotówki. Wspólnie możemy uratować życie Pinkiego - tylko z Twoją pomocą może nam się to udać!
- Nie pozwólcie Pinkiemu odejść, on tak bardzo pragnie żyć, też się nie poddaje i walczy. Pokażmy mu, że mimo bolesnych zastrzyków warto ufać ludziom, że dzięki nim ból zniknie i znów będzie mógł biegać z kocia rodzinką. Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy zechcą nam pomóc - apeluje pani Joanna.
AKTUALIZACJA: Pinkiego niestety nie udało się uratować.
- Pinkie poddał się w tej nierównej walce i jest już za Tęczowym Mostem. Moje kochane rude lwiątko o cudownym sercu już nie cierpi… - przekazała właścicielka kociątka i zwróciła się do darczyńców. - Z całego serca DZIĘKUJĘ za tak ogromne wsparcie, zebrane pieniążki będą przekazane na zapłatę faktur za leczenie, szpital i operację. Ewentualną nadwyżkę przekażemy dla innego walczącego kociaka.
Źródło: pomagam.pl