Zwierzę, które nie powinno już istnieć, zaatakowało. Rolnik dokonał porażającego odkrycia
Pewien właściciel kur od dłuższego czasu borykał się z problemem objawiającym się w postaci znikających ptaków. Mężczyzna był przekonany, że złodziejem jest zwierzę, które pod osłoną nocy przychodzi do jego kurnika wybrać sobie kolację. Gospodarz zastawił pułapkę. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, kto jest odpowiedzialny za kradzież jego zwierząt, osłupiał. Pierwszy raz w życiu widział takie stworzenie na oczy.
Kury znikały jedna po drugiej
Pewien właściciel kur od dłuższego czasu borykał się z poważnym problemem. Z kurnika, pod osłoną nocy regularnie znikały ptaki. Zaniepokojony gospodarz był przekonany, że stoi za tym jakiś drapieżnik. Zwierząt mających ochotę na łatwy łup w postaci tłuściutkiej kury nie brakuje.
Złodziejami w kurnikach bywają lisy, kuny, norki, wilki a nawet zdziczałe psy oraz koty . Na początku mężczyzna usiłował uniemożliwić wejście nieproszonemu gościowi do wnętrza kurnika. Niestety, wszystkie jego starania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Złodziejaszek wciąż jakimś cudem skutecznie polował na kury.
Gospodarz postanowił rozwiązać problem
Sfrustrowany gospodarz w pewnym momencie postanowił zmienić taktykę. Uznał, że jedynym skutecznym rozwiązaniem problemu będzie złapanie zwierzaka, który regularnie kradnie jego kury.
Jak postanowił, tak zrobił. Mężczyzna zaopatrzył się w żywołapkę, którą tuż przed zachodem słońca ustawił w pobliżu kurnika. Na efekty swoich działań nie musiał długo czekać. Już następnego dnia w klatce znalazł stworzenie, które z całą pewnością pojawiło się w okolicy w celu znalezienia czegoś do zjedzenia. Jednak nie był to żaden z gatunków, którego spodziewał się mężczyzna.
Sprawcą zamieszania było zwierzę, którego nikt nie widział od 100 lat
Zdezorientowany mężczyzna zrobił zdjęcia tajemniczemu zwierzakowi, po czym wysłał je do specjalistów z National Parks and Wildlife Service (NPWS). Okazało się, że gospodarz miał do czynienia z gatunkiem, który od ponad 100 lat był uznawany w Australii za wymarły. Dlatego mężczyzna nie mógł skojarzyć znalezionego okazu z żadnym gatunkiem żyjącym w okolicy.
To był niełaz wielki, jeden z przedstawicieli torbaczy. Specjaliści ds. ochrony lokalnej fauny natychmiast udali się pod wskazany adres w celu ponownego złapania tego sprytnego stworzenia. Udało im się to. Wyniki przeprowadzonych badań mogą dostarczyć wiele cennych informacji.
Póki co kluczowe jest ustalenie, skąd wziął się niełaz wielki w Australii. Być może okaże się, że te zwierzęta przez wiele lat żyły na tym kontynencie pomimo tego, że nikt nie był w stanie ich dostrzec.
Źródło: zielona.interia.pl, o2.pl