Zagłodzony, samotny i z wielkim guzem. Tygodniami nikt nie reagował na cierpienie labradora, "Bestialstwo!"
W gminie Borek anonimowo zgłoszono znęcanie się nad psem. Inspektorzy Gostyńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt NOE po przybyciu pod wskazany adres odkryli przerażający widok. Znaleźli ledwo żywego, skrajnie słabego psa w typie labradora. Widać było, że stan zwierzęcia wynikał z wielotygodniowych lub nawet wielomiesięcznych zaniedbań. Jego właściciele musieli ignorować przewlekłe cierpienie czworonoga.
Labrador czekał na pewną śmierć. Z daleka można było policzyć mu wszystkie żebra
Zwierzę było zagłodzone. W tym przypadku nie można było mówić o niedowadze. Cierpiący lablador był tak wyniszczony, że z łatwością można było dostrzec cały jego szkielet. Ponadto, mięśnie psa były zbyt słabe na to, żeby czworonóg mógł samodzielnie ustać na łapach. To stworzenie musiało od dawna konać z głodu.
Drastyczny widok potęgowało otoczenie, w którym znajdowało się zwierzę. Jasne było, że właściciele w żaden sposób nie próbowali ulżyć mu w cierpieniu . Pies leżał w ciemnym, brudnym pomieszczeniu. Od zimnego betonu oddzielało go jedynie kilka szmat, które wyglądały na nie wymieniane od dawna.
Właściciele wiedzieli, że pies od dawna choruje
Jakby tego było mało, okazało się że ekstremalne wychudzenie nie jest jedynym problemem zdrowotnym zwierzęcia. Pies składał się, poza skórą i kośćmi, z ogromnego guza jądra . Zmiany ledwo mieściły się na dłoni dorosłego człowieka. Przeoczenie guza nie wchodziło w grę.
Pomimo tego, że właściciele doskonale zdawali sobie sprawę z intensywnie rozwijającego się nowotworu, nie podjęli żadnych działań. Według polskiego prawa, nieleczenie chorych zwierząt jest traktowane jako znęcanie się nad zwierzętami, które rozumiane jest jako świadome dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień. W tym przypadku problemy zdrowotne musiały być widoczne gołym okiem od dawna.
Czasami najlepszym wyjściem jest eutanazja
Podczas interwencji podjęto decyzję o natychmiastowym odebraniu psa właścicielom. Następnie zawieziono go do lecznicy weterynaryjnej. Po wykonaniu szeregu badań specjaliści nie mieli żadnych dobrych informacji. W wyniku przewlekłej, nieleczonej choroby organizm czworonoga był bardzo wyniszczony.
Było na tyle źle, że pies nie był w stanie samodzielnie pobierać pokarmów . Każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał mu ogromny ból. Oddychał z trudnością . Kiedy jasne stało się, że na leczenie jest już za późno, podjęto decyzję o eutanazji odebranego czworonoga. Pozostawienie go przy życiu byłoby jednoznaczne ze skazaniem go na przedłużające się męki. Cierpiał już zbyt długo.
Źródło: facebook.com schronisko Gostyń Stowarzyszenie NOE