Zaczął się sezon hańby. Wielka rzeź delfinów trwa, przybrzeżne wody zmienią się w krwistoczerwoną falę
Przybrzeżne wody przybiorą kolor krwi pochodzącej od tysięcy zaszlachtowanych zwierząt. 1 września wyznacza początek trwającej pół roku brutalnej rzezi delfinów. Mimo protestów władze pozostają nieugięte. Tłumaczą, że zwierzęta muszą zginąć ze względu na zapotrzebowanie na mięso na rynku spożywczym. Tymczasem statystyki pokazują, że na konsumpcję tego rodzaju produktów jest coraz mniej chętnych. W rzeczywistości polowania na delfiny są lukratywnym biznesem ze względu na fakt, iż część pochwyconych żywcem stworzeń zostaje sprzedana do delfinariów. Kto mówi prawdę i czyje interesy tak naprawdę się liczą?
We wrześniu ruszyły polowania na delfiny. "To będzie bardzo długie pół roku"
Wraz z rozpoczęciem pierwszego jesiennego miesiąca rusza trwająca pół roku rzeź delfinów w japońskim mieście Taiji w prefekturze Wakayama. Aktywiści już w sierpniu ostrzegali przed krwawym wydarzeniem i ogłaszali protesty.
Przez następnych 6 miesięcy, rybacy/myśliwi z Taiji w prefekturze Wakayama, będą codziennie wypływać na ocean w poszukiwaniu konkretnych stad delfinów, które następnie będą ścigać i zaganiać w zatoczki swoich wysp, gdzie, zależnie od gatunku, albo będą je wyławiać i niewolić, by na końcu sprzedać do delfinariów na całym świecie, albo mordować pod pretekstem zapotrzebowania na ich mięso na japońskim rynku spożywczym – pisze aktywista Edwin Radzikowski.
Osoby działający na rzecz ochrony praw delfinów rozpoczęły protesty. Liczą, że uda im się skłonić japońskie władze do zaprzestania okrutnej tradycji, albo chociaż jej ograniczenia, jak miało to miejsce w przypadku Grindadráp – rzezi grindwali na Wyspach Owczych. Liczne protesty przed budynkami administracji japońskiej mają uświadomić przechodniom, jaki koszmar rozgrywa się co roku w Japonii. W inicjatywie bierze udział polska grupa Warsaw Dolphin Defenders, która na rzecz delfinów działa na wielu polach.
Organizujemy protesty przed budynkami administracji japońskiej, wysyłamy listy do przedstawicieli Japonii w Polsce, ale również do japońskiego rządu i konkretnych polityków - wyjaśnia Radzikowski.
Częścią ich działań jest uświadamianie społeczeństwa i mediów na temat rzezi delfinów w Japonii. Dzięki korespondentom, którzy obserwują masakrę na miejscu, dzielą się zdjęciami i opisują każdy krok myśliwych.
"Polska. Do kościoła, a potem do rowu". Zobaczyli porzucony karton, maleństwa były skazane na pewną śmierćPolowanie na delfiny z nagonką. Morze spłynęło krwią zamordowanych zwierząt
Edwin Radzikowski, członek Stowarzyszenia Empatia, przedstawiciel Polski dla Zwierząt, na swoim Facebooku szczegółowo opisuje tegoroczne polowanie na delfiny. Swoje działania zaczął już tydzień temu, 26 sierpnia, kiedy uczestniczył w warszawskim Dniu dla Delfinów, w trakcie którego protestowano przed Ambasadą Danii (w związku z rzezią grindwali) oraz Ambasadą Japonii.
Agencje Rybackie z Taiji manipulują opinią publiczną ukazując, rzekome zapotrzebowanie na mięso delfinów na rynku spożywczym, ukrywając tym samym fakt, że tak naprawdę chodzi o sprzedaż delfinów do delfinariów.
Kiedy nadszedł pierwszy dzień polowań na delfiny w sezonie 2023/2024, nie mogło zabraknąć szczegółowego opisu tego, co działo się w japońskiej prefekturze Wakayama. Kunito Seko, mieszkaniec Taiji i aktywista organizacji Sea Shepherd, od lat jest zaangażowany w walkę z haniebnym procederem. Jako japoński korespondent pokazuje, jak wygląda rzeź jednych z najinteligentniejszych stworzeń zamieszkujących naszą planetę. Dzięki niemu doczekaliśmy się opisu pierwszego dnia rzezi:
Pierwszy dzień sezonu polowań na delfiny migrujące wzdłuż wybrzeży Japonii prądem Kuro Siwo, okazał się łaskawy dla tych cudownych istot. Rybacy/myśliwi z Taiji opuścili port ok. godziny 5.13 (WAW 23.13) i powrócili do niego nie namierzywszy żadnego stada delfinów ok. godziny 9.00 (WAW 3.00) – pisze Edwin Radzikowski.
Delfiny miały szczęście, jednak koszmar tych zwierząt dopiero się zaczyna i ma potrwać aż pół roku. W wyniku rzezi, jak co roku, zginą tysięce osobników. Wiele z nich trafi do niewoli, gdzie będą cierpieć, zamknięte na małej przestrzeni. Tych, które zginą w trakcie polowań, nie czeka humanitarna śmierć.
Polowanie na delfiny z nagonką (ang. drive hunt) – to metoda polowania na delfiny (czasem również na inne małe walenie) polegająca na zaganianiu zwierząt szeregiem łodzi z otwartego oceanu do przybrzeżnej zatoki, a następnie odcięciu drogi powrotnej sieciami rybackimi rozciągniętymi u ujścia zatoki. Rybacy w łodziach powodują hałas stukając młotkami w metalowe rury zanurzone w wodzie, co bardzo dezorientuje delfiny i pozwala skierować je w stronę zatoki – pisze Radzikowski na łamach portal poświęconemu Japonii, konnichiwa.pl.
Japoński rząd tłumaczy, że rzeź delfinów jest potrzebna. Naukowcy mają wątpliwości
Mięso delfina spożywane jest tradycyjnie w wielu krajach, z Peru i Japonią na czele. Co ważne, masowe zabijanie delfinów jest wspierane przez Japońską Agencję Rybołówstwa, która zasłania się zapotrzebowaniem na delfinie mięso w sklepach. Statystyki mówią jednak, że konsumpcja tego rodzaju mięsa w ostatnich latach drastycznie spadła i mało który Japończyk pokusi się na nietypowy smakołyk. Zmiana przyzwyczajeń żywieniowych sprawiła, że wielu dystrybutorów mięsa delfina musiało zamknąć firmy.
Co ciekawe, spożywanie upolowanych zwierząt raczej nie jest zalecane. Problemem okazuje się wysoka zawartość rtęci w próbkach delfinów, które zginęły w trakcie rzezi. Niektóre z badań przeprowadzonych przez australijską Action for Dolphins wskazały, że poziom tego toksycznego pierwiastka w organizmach zabitych zwierząt potrafił przekroczyć dopuszczalny poziom nawet 97,5-krotnie. Żadna z badanych próbek nie mieściła się w normach.
Chociaż w przypadku tych badań zdecydowanie można mówić o konflikcie interesów, nie był to pierwszy raz, kiedy naukowcy wykazali podwyższony poziom rtęci w organizmach delfinów. Kilka lat temu The Environmental Investigation Agency (EIA) oznaczyła stężenie tego pierwiastka w próbkach mięsa kupionych od popularnych internetowych sprzedawców oraz w japońskich marketach. Spośród 20 produktów wszystkie wykazały poziom rtęci wyższy niż 0.4ppm rekomendowane przez rząd. Spożywanie tego “tradycyjnego” mięsa okazuje się grą w rosyjską ruletkę, dlatego tym bardziej dziwi podejście japońskich władz. Wygląda na to, że ignorują nie tylko dobrostan bezbronnych zwierząt, ale także zdrowie obywateli. Czy naprawdę warto podtrzymywać okrutną tradycję ku zadowoleniu garstki myśliwych?
Zachęcamy do podpisania petycji skierowanej do japońskiego Ministerstwa Zdrowia, mającej na celu położyć kres niehumanitarnym polowaniom na delfiny.
Źródło: Facebook/Edwin Radzikowski, konnichiwa.pl, vice.com, americanoceans.com, eia-international.org