Z betonowej dziury dobiegało rozpaczliwe wycie. Spojrzeli w dół i nie mogli dłużej powstrzymywać łez
Jeśli chodzi o fotografię, wydawałoby się, że najlepszym miejscem do szukania inspiracji jest Internet, niemniej pewien fotografii udał się na teren opuszczonej posesji w Kalifornii, by czerpać pomysły na zdjęcia. Tam natrafił na psa uwięzionego w betonowej dziurze. Zwierzę zadzierało głowę ku niebu, szukając wzrokiem kogokolwiek, kto wydostałby je z pułapki. Pysk czworonoga rozjaśnił grymas przypominający uśmiech, gdy pracownicy pobliskiego schroniska pospieszyli mu na ratunek.
Pies tkwił uwięziony w betonowej dziurze. Pomimo przeżytej męki w jego oczach nie gasła nadzieja
Ścieżki fotografa oraz porzuconego na pastwę losu psa przetarły się w miejscowości Fresno w stanie Kalifornia. Przygnębiony, zmagający się z upałem, i na dodatek uwięziony w dole czworonóg w typie american bully spoglądał na nieznajomego mężczyznę smutnymi oczami. W tym wymownym spojrzeniu zaklęta była niema prośba o pomoc. Mało kto potrafiłby w tej sytuacji zapanować nad emocjami i nie uronić łzy nad jego przykrym losem.
Chociaż psiak sprawiał wrażenie łagodnego i przyjaźnie nastawionego do obcych, fotograf obawiał się, że zwierzę może zareagować agresją, jeśli będzie usiłował samodzielnie wydostać je na powierzchnię. Dlatego o sprawie niezwłocznie powiadomiono doświadczonych ratowników zwierząt. Na zawiadomienie odpowiedzieli przedstawiciele organizacji Fresno Humane Animal Services.
Pies niemal od razu rozkochał w sobie ratowników
Minęło kilka chwil, zanim ekipa ratunkowa przybyła na miejsce zdarzenia. Akcja wyciągnięcia zwierzęcia z tarapatów przebiegła sprawnie, a co najważniejsze, pomyślnie. Pomimo znalezienia się w stresującej sytuacji, psiak zachował spokój i nie stawiał oporu wysiłkom zespołu. Po zejściu do dziury personelowi schroniska udało się zabezpieczyć psa, a następnie wspiąć się z nim na górę, gdzie nie groziło mu już żadne niebezpieczeństwo.
- Był bardzo miły od momentu, gdy został uratowany - przyznaje Christi Camblor, dyrektorka wykonawcza i współzałożycielka organizacji Compassion without Borders, pod której skrzydła niebawem przekazano bezpańskiego pupila - To była miłość od pierwszego wejrzenia. Miałam przeczucie, że nie będziemy mogli się z nim rozstać.
Nowoprzybyłym pacjentem zajęła się doktor Camblor, która nie mogła dłużej opierać się urokowi zwierzaka. Po upewnieniu, że wszystkie potrzeby zdrowotne zostały zaspokojone, lekarka weterynarii wraz z mężem podjęła decyzję o adopcji zwierzaka o wiecznie uśmiechniętym pyszczku. Najnowszemu członkowi rodziny nadano imię Leroy.
Leroy to jeden z wielu zwierzaków, które skończyły na ulicy w okresie pandemii
Dzisiaj Leroy mieszka ze swoją nową rodziną, bierze udział w sesjach zdjęciowych promujących schronisko, a także uczestniczy w innych ekscytujących zajęciach.
- Uwielbia bawić się zabawkami, psocić ze swoimi psimi braćmi i siostrami, drzemać i spędzać czas na opalaniu się na podwórku - wymienia nowa opiekunka stworzenia american bully.
Jak zauważają przedstawiciele kalifornijskiego schroniska, przypadek Leroya nie jest odosobniony na przestrzeni ostatnich lat. Chociaż zwierzęta domowe stały się nieocenionymi towarzyszami izolacji, wraz ze wzrostem zainteresowania adopcją psów i kotów ze schroniska odnotowano też większą liczbę przypadków porzuceń pupili. Chociaż nigdy nie ustalono, w jakich okolicznościach Leroy znalazł się na odludziu, nie ulega wątpliwości, że poprzedni właściciele popełnili ogromny błąd. Koło nosa przeszedł im doskonały materiał na niezastąpionego przyjaciela.
Najważniejsze, że Leroy w końcu żyje życiem, na jakie zasługuje. To się nazywa udana adopcja!
Źródło: The Dodo