"Przepraszamy, że musiałeś tyle czekać". Inspektorzy wyrwali psa z rąk oprawcy
Sąsiedzi widzieli go po raz ostatni na przełomie października i listopada zeszłego roku. Przez ostatnie miesiące 12-letni pies imieniem Rufus pozostawał zamknięty w mieszkaniu, gdzie powoli umierał w cierpieniu. Granice zaniedbania zostały przekroczone, a człowiek, który miał być przyjacielem i opiekunem zwierzęcia, zawiódł na całej linii.
Po co leczyć? Właściciel więził skrajnie zaniedbanego i schorowanego psa w mieszkaniu
Podczas niedawnej interwencji warszawskiego oddziału OTOZ Animals inspektorom w końcu udało się odebrać zaniedbane zwierzę z rąk człowieka, która miała się nim opiekować. Zgłoszenie o potrzebie przeprowadzenia akcji ratunkowej dotyczyło Rufusa, 12-letniego psa, którego miesiącami utrzymywano w stanie nieleczonej choroby.
To nie pierwsza tego typu sytuacja, z jaką zmagają się ratownicy zwierząt, jednak każda z nich wywołuje w nich skrajne emocje. Po przekroczeniu progu mieszkania ukazał im się widok nędzy i rozpaczy. Rufus leżał bezsilnie na posłaniu obok rozłożonej kanapy. Kiedy ujrzał nieznajomych, nawet nie wstał, bo zwyczajnie nie był w stanie udźwignąć własnego ciężaru.
Chodzenie sprawiało psu ogromny ból. Zwierzę wyniesiono na noszach
Długi i bolesny proces umierania, bo inaczej nazwać tego nie możemy, trwał w najlepsze za zamkniętymi drzwiami jednej z praskich kamienic. Z relacji aktywistów wynika, że Rufus został odziedziczony po zmarłej matce, a dla nowych właścicieli stał się brzmieniem. Nie chcieli wydać ani złotówki na leczenie pupila. Wraz z pogorszeniem stanu zdrowia psa rodzina wybrała drogę na skróty . Zażądała eutanazji zwierzęcia w pobliskiej klinice weterynaryjnej, jednak lekarz nie zgodził się na wykonanie zabiegu.
Od przełomu października i listopada 2023 roku nie opuszczał mieszkania. To właśnie wtedy po raz ostatni na zewnątrz widzieli go sąsiedzi. Pozbawiony możliwości wyjścia na spacer oraz eksplorowania otoczenia i zaspokojenia podstawowych potrzeb podupadł na zdrowiu. W końcu zwierzę zostało odebrane interwencyjnie spod “opieki” właściciela i w trybie pilnym skierowane do szpitala. Problemy z chodzeniem uniemożliwiały wyprowadzenie psa, dlatego aktywiści wynieśli go z mieszkania na noszach.
Rufus cierpiał nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. W jego ciele rozwijał się rak, a pozostałe nieleczone dolegliwości błyskawicznie postępowały. Samodzielne poruszanie się uniemożliwiały mu przerzuty guza, który pojawił się na wątrobie.
Wiemy, że ma nowotwór, przykurcze i zaniki mięśniowe, problemy ze wstawaniem i samodzielnym poruszaniem się. Czekamy na pozostałe wyniki badań, jednak po podaniu leków przeciwbólowych Rufus bardzo się ożywił i próbuje stawać na nogi. Weterynarze przypuszczają, że wcześniej nie robił tego z powodu bólu - tłumaczą ratownicy zwierząt.
Rufus walczy o życie, potrzebne wsparcie. "Nie tracimy nadziei"
Rufus znajduje się obecnie w szpitalu dla zwierząt, gdzie odpoczywa i nabiera sił. Jak podkreślają aktywiści, z uwagi na przepełnienie domów tymczasowych byli zmuszeni zwrócić się o wsparcie do innych organizacji ratujących zwierzęta, lecz żadna nie zgodziła się udzielić im pomocy.
RUFUS, PRZEPRASZAMY, ŻE MUSIAŁEŚ TYLE CZEKAĆ. Przepraszamy za człowieka, który doprowadził Cię do takiego stanu. Robimy wszystko, byś wreszcie dostał opiekę, na jaką zasługujesz - czytamy we wpisie udostępnionym za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Ratownicy zwierząt znaleźli się w podbramkowej sytuacji. Wciąż trwa walka o życia psiego seniora, a koszty leczenia opiewają na sumę minimum 8500 zł. Co gorsza, nie mają gdzie umieścić psiaka, a już niebawem będą musieli go pilnie odebrać ze szpitala. Dlatego proszą o wpłaty i dom tymczasowy dla Rufusa — chociaż na kilka dni.
Jesteś w stanie mu pomóc? Może w Twoim najbliższym otoczeniu znajdzie się ktoś, kto okaże współczucie temu cudownemu czworonogowi? Prosimy o bezpośredni kontakt z warszawskim inspektoratem OTOZ Animals pod numerem telefonu: 723 300 200. Każdy może dołożyć cegiełkę do leczenia Rufusa, wpłacając pieniądze na zbiórkę założoną na portalu ratujemyzwierzaki.pl .
Źródło: OTOZ Animals Inspektorat Warszawa