Rodzina pozbyła się psa. W schronisku stał się cieniem samego siebie
Do schroniska dla bezdomnych zwierzą trafił 8-letni pies o imieniu Oso. Mimo iż czworonóg nie był w stanie powiedzieć, co go trapi, wolontariusze widzieli, jak mocno cierpi na skutek odrzucenia przez rodzinę. Jego los był niełatwy do zaakceptowania, a powody zrzeczenia się własności zwierzęcia wydawały się absurdalne. Paradoksalnie dotychczasowi właściciele wyświadczyli psiakowi ogromną przysługę, oddając go do schroniska. Niebawem nastąpił przełom w jego życiu.
Z wesołego psa stał się cieniem samego siebie. Zdjęcie z schroniska mówi samo za siebie
Przyzwyczajenie psa do nowego otoczenia wymaga cierpliwości i wyrozumiałości ze strony domowników, gdyż w natłoku obowiązków związanych z przeprowadzką łatwo zapomnieć o potrzebach naszego czworonożnego przyjaciela. Ogrom zmian może przytłoczyć zwierzę i wpłynąć negatywnie na jego samopoczucie. Dlatego zmieniając adres zamieszkania, warto zaoferować pupilowi przedmioty pochodzące z dotychczasowego miejsca pobytu. Zapach, jakim są przesiąknięte, pozwoli mu się rozluźnić i zapomnieć o doskwierającym stresie i niepokoju.
Niestety na dobroduszność opiekunów nie mógł liczyć Oso - 8-letni pies mieszaniec w typie chow-chowa, który w ciągu doby stracił wszystko, co było bliskie jego sercu — rodzinę, dom, wszystkie zabawki, a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Psa pozostawiono w schronisku dla bezdomnych zwierząt Downey Animal Care Center. Wszystko dlatego, że dotychczasowi właściciele nie mieli zamiaru zaprzątać sobie głowy rozlicznymi problemami dermatologicznymi swojego podopiecznego.
Oddali 15-letniego psa do schroniska. 3 dni później odwiedził go Anioł Stróż Wbiegł mu prosto pod koła. Tragiczny wypadek z udziałem łosiaPies kulił się w schroniskowym boksie. Ani razu nie szczeknął
Podczas gdy większość bezpańskich psów w schroniskach nigdy nie przestaje szczekać, Oso po prostu siedział cicho w kącie. 8-letnie zwierzę straciło całą pewność siebie po tym, jak rodzina zrezygnowała z dalszej opieki nad nim. Zdaniem pracowników schroniska wyglądał tak, jakby obwiniał się za decyzję swoich właścicieli, a przecież to nie jego wina, że poddali się jeszcze przed podjęciem walki o przywrócenie mu zdrowia.
Oso cierpiał na łysienie i ropowicę, czyli ropne zapalenie skóry. Najczęstszą przyczyną nadmiernego gubienia sierści u psa są zakażenia i choroby powodujące uporczywe drapanie się prowadzące do uszkodzeń skóry. W tym przypadku dolegliwości wywołały paciorkowce lub gronkowce, które wniknęły do organizmu w wyniku jej uszkodzenia. Obie choroby są w pełni uleczalne pod warunkiem odbycia wizyty u lekarza weterynarii, wykupienia leków i zastosowania się do wytycznych. W przypadku problemów finansowych opiekunowie Oso mogli zwrócić się o pomoc do schroniska, ale nie mieli na to ani czasu, ani ochoty.
W schronisku Oso nieprzerwanie wpatrywał się w ścianę. Był zdezorientowany i przestraszony dlatego, aby skrócić jego ból, pracownicy schroniska opublikowali na swoich mediach społecznościowych pilny apel o adopcję. Dodatkowo poprosili redakcje serwisów informacyjnych o nagłośnienie jego historii, co skutkowało niemałym poruszeniem wśród czytelników i internautów. Niebawem do skrzynki mailowej organizacji zaczęły napływać setki wiadomości od osób wyrażających gotowość przygarnięcia mieszańca.
Pies zyskał nie tylko kochającą rodzinę. Wcześniej zajęła się nim "ciocia"
Pracownicy schroniska przyjrzeli się kandydaturom do adopcji, skrupulatnie selekcjonując potencjalnych opiekunów. W końcu zdecydowali, że opiekunką Oso stanie się Lisa Marie DeLangis. Pies w typie chow-chowa miał zamieszkać w domu z trzyhektarową działką. Co więcej, pracownicy schroniska nie musieli się obawiać o to, że stan zdrowia zwierzęcia zostanie ponownie zaniedbany. Okazało się, że dorosła córka jego opiekunki podjęła studia weterynaryjne i obiecała osobiście dopilnować sprawy.
Pojawił się tylko jeden mały problem, a mianowicie odległość dzieląca schronisko od nowego domu psiaka. DeLangis mieszkała na drugim końcu Stanów Zjednoczonych, w Oregonie. Wtedy z pomocą przybyła wolontariuszka Robin Barker, która zobowiązała się zająć Oso do czasu, aż DeLangis zorganizuje transport i odbierze nowego członka rodziny.
Pod opieką wolontariuszki Oso przeszedł zachwycającą metamorfozę, zarówno pod względem wyglądu, jak i stanu psychicznego. Przed przeprowadzką do nowego domu dokładnie go wykąpała, a Oso przez chwilę nie stawiał oporów i cierpliwie pozwalał wyczyścić swoje futerko. Barker powoli wyciągnęła go ze skorupy i pokazała, że człowiekowi można zaufać.
Z nieśmiałego i wycofanego czworonoga Oso znów stał się wesołkiem, który, miejmy nadzieję, nigdy więcej nie będzie musiał chować się w cieniu. Żaden pies nie powinien wylądować w schronisku ze względu na obojętność i lenistwo swoich właścicieli.
Źródło: Inside Edition, facebook/Downey Animal Care Center