Poturbowany miot maleńkich kociąt, gdy ratownicy dotarli żyło tylko jedno. Rozpoczęła się walka z czasem
Do Ekostraży dotarło dramatyczne zgłoszenie. Poinformowano ich o kilkudniowym miocie kociąt znalezionym martwym. Świadkowie mówili, że ocalało jedno zwierzę. “Trzeba się spieszyć. Jedziemy” – opisuje pilną akcję ratunkową organizacja. Na miejscu zastano koszmarny widok. Trzy martwe kocięta miały na ciele rozległe rany. Jeden maluszek przeraźliwie płakał, był poważnie ranny i potrzebował pomocy. Rozpoczęła się walka z czasem.
Ratownicy dostali przerażające zgłoszenie. "Jelcz-Laskowice, martwy miot kociaków, ale jeden jeszcze żyje..."
Ekostraż otrzymała zgłoszenie na temat miotu kociaków w Jelczu-Laskowicach. Zwierzęta leżały wśród śmieci na podwórku za blokiem. Ich martwe ciałka pokryte były pogryzieniami. Wolontariusze usłyszeli ciche miauczenie. Jeden z kotów jeszcze żył.
Kilkudniowy maluszek miał jeszcze łożysko i pępowinę przyczepione do ciała. Płakał przeraźliwie. Jego ciało było pokryte larwami much. Był wygłodniały i wychłodzony, ale się ruszał. Tliła się jeszcze nadzieja, że jako jedynemu z miotu uda mu się przeżyć.
Sąsiedzi mówią, że miot zaatakowała kuna. Kocięta nie miały szans
Mieszkańcy podzielili się z wolontariuszami Ekostraży hipotezą, że za śmierć kociąt odpowiadają kuny . Podobno często bywają w sąsiedztwie.
– Nie wiemy jednak do końca, co się wydarzyło– na miejscu pojawiła się też jakiś czas temu kotka, która może być mamą kociąt. Według relacji świadków również jest ranna... Będziemy próbować ją odłowić – pisze Ekostraż.
Ciała martwych kociąt zapakowano do worków. Żywe kocię opatulono kocykiem. Wolontariusze ogrzewali je ciepłem własnych ciał w drodze do Wrocławia. Było jednak w tragicznym stanie, a przed ratownikami pojawiło się pytanie, czy warto zwierzę ratować. Nie chcieli zadawać mu więcej cierpienia.
– W takich momentach zawsze dopada nas moralniak i konflikt wewnętrzny. Rozum nakazuje usypianie ślepych miotów – jest to prawnie dozwolone i służy zapobieganiu bezdomności kotów oraz wzrostowi i tak już licznej populacji. Serce jednak mówi: ten maluch przeżył jako jedyny. Szuka cycka, jest żywą istotą, czujemy to drobne ciałko w dłoniach i widzimy, jak bardzo chce żyć. Może jednak spróbować zawalczyć, skoro nasza doświadczona odkarmiaczka ma możliwość zaopiekowania się kruszyną? – zastanawiała się Ekostraż.
Decyzja została podjęta. Kocię miało zostać odkarmione. Miało przeżyć jako jedyne z miotu. Los postanowił jednak inaczej.
Starania ratowników poszły na marne. Kociątko odeszło po dobie nieustannej walki
– W naszej ekipie są doświadczone odkarmiaczki, więc kotek był w najlepszych możliwych rękach. Niestety, jego stan był zbyt poważny: miał problemy z przyjmowaniem pokarmu, w dodatku był poturbowany. Mimo naszych starań kotek odszedł po dobie od przyjęcia. Tym razem nam się nie udało uratować maleńkiego życia.
Zmartwieni internauci pytali o losy mamy kociąt, którą widziano w pobliżu śmietników, gdzie znaleziono miot. Ekostraż poinformowała, że nadal próbują ją odłowić. Planują zaopiekować się kotką.
– Jeśli się uda, trafi do nas, gdzie tą pomoc otrzyma i zostanie wysterylizowana.
Źródło: Facebook/Ekostraż