Potrącony żubr konał w rowie przez 6 godzin! Pomoc nie nadeszła, szokujące, jak tłumaczy się policja
W sezonie jesienno-zimowym jadąc przez lasy i szlaki wędrowne zwierząt, musimy być przygotowani na ewentualne wtargnięcie dzikiego zwierzęcia na jezdnię. Niestety, nie wszystkim wypadkom da się zapobiec. W miejscowości Dubiny potrącono zwierzę znajdujące się pod ochroną. Żubr leżał w przydrożnym rowie przez sześć godzin, dopóki nie skonał. Próby skrócenia jego cierpienia nie doszły do skutku. Zabrakło właściwej pomocy.
Trwa jesienna migracja zwierząt. Nietrudno o wypadek na drodze
Jesień w pełni, a wokół nas kolorowo, choć coraz chłodniej. Pora mgieł i opadających liści sprzyja wędrówkom dzikich stworzeń w poszukiwaniu pożywienia. W najbliższych tygodniach w lasach i puszczach oraz na łąkach możemy spodziewać się wzmożonej migracji wielu gatunków zwierząt - ptaków, płazów, a także ssaków. Poczynione wcześniej przygotowania pozwalają zgromadzić odpowiednio duże rezerwy energetyczne w postaci tkanki tłuszczowej. Jest ona doskonałym izolatorem ciepła, a potwierdzenie tego stwierdzenia można znaleźć w przyrodzie.
Następnie wraz z nadejściem chłodniejszych dni zacznie się sezon zimowego dokarmiania zwierząt. Trwa on średnio od listopada do marca lub nawet kwietnia, w zależności od pogody. Z tych względów jesienią kierujący pojazdami muszą zachować szczególną ostrożność za kierownicą, ponieważ właśnie teraz dochodzi do największej liczby zdarzeń z udziałem dzikich zwierząt na drogach. Wiele z nich nie przeżywa zderzenia z rozpędzonymi samochodami, czego przypomnieniem jest śmiertelny wypadek w województwie podlaskim.
"Król puszczy" nie przeżył zderzenia z autem osobowym. Jego cierpieniu można było zapobiec
We wtorek około godziny 22 w miejscowości Dubiny (powiat Hajnówka) podlaska policja została powiadomiona o kolizji dzikiego zwierzęcia z autem osobowym. Samochód potrącił przedstawiciela największych ssaków Europy - gatunek objęty ochroną na podstawie Ustawy o Ochronie Przyrody z dnia 16 kwietnia 2004 r. Mowa o żubrze, nazywanym “królem puszczy” .
Jak informowała policja, zwierzę weszło na jezdnię, a kierowca passata nie zdążył wyhamować. Po zderzeniu żubr wpadł do rowu, lecz niestety nie mógł się z niego wydostać o własnych siłach z powodu złamanych kończyn, w tym jednej ze złamaniem otwartym.
Ludzie nie mogli ustalić kto i jak może pomóc w skróceniu cierpień żubra. Rzecznik podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa relacjonuje, że po przyjedzie na miejsce funkcjonariusze powiadomili odpowiednie służby, w tym: centrum zarządzania kryzysowego, wojewódzkiego i powiatowego lekarza weterynarii, Białowieski Park Narodowy. Niestety nikt nie przyjechał. Ostatecznie próby przyniesienia ulgi rannemu zwierzęciu nie doszły do skutku. Po sześciu godzinach znoszenia niewyobrażalnego bólu żubr padł.
Zapytana o powody swojej nieobecności na miejscu zdarzenia powiatowa lekarz weterynarii w Hajnówce tłumaczyła, że “doszło do nieszczęśliwego zbiegu zdarzeń”. Według Jolanty Piekut-Geniusz, zgłoszenie dotyczące rannego żubra dotarło do niej około 2 nad ranem, przy czym inspektorat weterynarii czy Białowieski Park Narodowy (BNP) nie dyżurują całodobowo.
Policja mówiła o połamanych nogach, a zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, funkcjonariusze mogli podjąć decyzję o uśmierceniu zwierzęcia, bo mają broń i pozwolenie na nią. Wystarczyło uzyskać ustną zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - wytłumaczyła w rozmowie z serwisem “Hajnówka - Nasze Miasto”.
Z kolei rzecznik podlaskich mundurowych stwierdził, że policja nie jest od uśmiercania zwierząt. W jego ocenie bezzwłoczne zakończenie cierpień zwierzęcia leży w kompetencjach fachowców z odpowiednim sprzętem i kwalifikacjami. Innego zdania są przedstawiciele BPN powołujący się na przekazaną wojewodzie podlaskiemu i pozostałym służbom przez Podlaski Wojewódzki Inspektorat Weterynarii procedurą, która w zaistniałej sytuacji uprawnia funkcjonariusza policji do skrócenia cierpienia zwierzęcia, jeżeli inne upoważnione do tego służby pozostają niedyspozycyjne.
Jak postępować w razie potrącenia zwierzęcia?
Policja apeluje, by nie lekceważyć znaku ostrzegawczego „zwierzęta dzikie" i przypomina, że szczególną ostrożność należy zachować nocą, kiedy wabione blaskiem świateł zwierzęta wychodzą z przydrożnych lasów.
Chociaż za nieumyślne potrącenie zwierzęcia nie jest przewidziana żadna kara, każdy kierowca powinien wiedzieć, jak postępować, jeśli już do takiego zdarzenia dojdzie. W pierwszej kolejności należy zabezpieczyć miejsce zdarzenia, zjechać na pobocze i wystawić trójkąt ostrzegawczy. Jeśli na miejscu zdarzenia są osoby ranne, powinniśmy niezwłocznie udzielić im pomocy.
Nie można zapominać o tym, że konieczne jest każdorazowe powiadomienie odpowiednich służb o miejscu i okolicznościach zdarzenia, korzystając z numerów alarmowych, nawet jeśli szkody materialne są niewielkie i nie ma rannych.
Po przybyciu na miejsce wypadku policjanci sporządzą dokumentację ze zdarzenia potrzebną ubezpieczycielowi i powiadomią osoby odpowiedzialne za zabranie zwierzęcia z drogi. Nie zaleca się samodzielne przemieszczanie, usuwanie z jezdni ani nawet dotykanie potrąconego lub martwego zwierzęcia, aby nie narażać się na potencjalne ryzyko zarażenia się wścieklizną. Co więcej, pozornie bezbronne zwierzę, nieświadome naszych intencji, w sytuacji zagrożenia może nas zaatakować.
Źródło: Podlaska Policja, hajnowka.naszemiasto.pl