Poparzona twarz, uraz oka i skręcony kark. Działkowiec chciał pozbyć się kretów, wylądował w szpitalu
Pan Sylwester z Wyszkowa miał dosyć kretów, które powodowały spore szkody na należącej do niego działce. Za namową znajomego postanowił zainwestować w karbid. Zawartość puszki połączył z wodą, co stworzyło wybuchową mieszankę. Efekty przerosły jego najśmielsze oczekiwania. Działkowiec został poważnie ranny i trafił do szpitala. Nieomal stracił wzrok.
Miał dosyć walki z kretami. W akcie desperacji skorzystał z porady znajomego
Działkowiec z Wyszkowa, 52-letni Sylwester Wójcik, od kilku miesięcy walczył z kretami, które bezlitośnie ryły jego starannie wypielęgnowaną działkę. Mimo iż metod walki z tymi zwierzętami jest mnóstwo, okazuje się, że niektóre osobniki są wyjątkowo uparte, a swoim sprytem potrafią przechytrzyć miłośników ogrodnictwa.
Pan Sylwester próbował wielu rozwiązań mających zapobiec powstawaniu uciążliwych kopców, usypywanych na powierzchni ziemi. Sadził rośliny, których zapachu nie lubią krety czy inne zwierzęta pojawiające się na polach uprawnych, próbował zalać nory wodą, zastawiał pułapki oraz zainwestował w straszaki dźwiękowe. Wszystkie te wysiłki nie przyniosły oczekiwanych rezultatów . Dlatego sfrustrowany działkowiec postanowił skorzystać z rady, którą dał mu znajomy.
Mężczyzna wsypał miksturę do kreciej nory, a następnie podpalił
52-latek żalił się, że wszystko na nic, jednak pomimo licznych porażek, nie zamierzał odpuścić:
Wreszcie kolega podpowiedział mi, abym kupił puszkę karbidu - mówi działkowiec w rozmowie z “Super Expressem”.
Pan Sylwester postanowił skorzystać z rady znajomego. Swoje poczynania w walce z kretami zrelacjonował następująco:
Dotarłem do głównego kreciego tunelu i wsypałem całą puchę karbidu. Następnie do tunelu wlałem wody.
W wyniku kontaktu karbidu z wodą wydziela się wysoce łatwopalny gaz - acetylen. Mężczyzna postanowił przyspieszyć działania. Stwierdził, że lepiej i szybciej będzie, gdy zainicjuje wybuch . Nabrał przekonania, że fala wybuchu rozejdzie się po podziemnych korytarzach i tym sposobem raz na zawsze przepędzi zwierzęta, przez które nie mógł nacieszyć oczu pięknymi rabatkami. Działkowiec, jak pomyślał, tak zrobił.
52-latek wylądował w szpitalu. Spowodował wybuch, przez który mógł zginąć
52-latek zbliżył się do otworu wypełnionego zmoczonym karbidem z odpaloną zapalniczką. Nagle doszło do potężnej eksplozji , w wyniku której mężczyzna przekoziołkował przez ławkę, która stała za nim.
Zamiast kretów, ucierpiał sam inicjator eksperymentu. Pan Sylwester wylądował w szpitalu . Na miejscu okazało się, że ma poparzoną twarz oraz rękę. Na dodatek zdiagnozowano u niego uraz oka i skręcony kark.
Na lewe oko prawie widzę, na prawe tylko 50 procent - mówi działkowiec, cytowany przez “SE” i dodaje. - Zginał tylko jeden kilkuset gramowy kret, a ja 140-kilogramowy facet dałem się tak załatwić. Miałem wielkie szczęście, że nie wypaliło mi oczu. O sile wybuchu świadczy moja koszulka, którą zdarłem z siebie palącą się w ostatniej chwili.
Przez najbliższy miesiąc najbliższym przyjacielem pana Sylwestra stanie się kołnierz ortopedyczny . Z całą pewnością będzie dochodzić do siebie przez najbliższe kilka tygodni, zaś liczne poparzenia będą goić się przez dłuższy czas.
Warto nadmienić, iż kret, wbrew obiegowej opinii, wcale nie jest szkodnikiem i podlega częściowej ochronie gatunkowej. To drapieżnik polujący i odżywiający się pokarmem zwierzęcym, takim jak dżdżownice, pędraki, drutowce. Jego rosnący apetyt reguluje populacje szkodników glebowych, które uszkadzają system korzeniowy roślin ogrodniczych. Z kolei naruszanie korzeni drzew owocowych to wypadowa ciężkiej pracy przy kopaniu podziemnych tuneli.
Źródło: se.pl, o2.pl