Podała jej smycz swojego psa i bez słowa odeszła. Dopiero po chwili dotarło do niej, co to oznacza
Posiadanie psa to duża odpowiedzialność. Już przed adopcją nowego członka rodziny powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak zapewnić mu najlepszą możliwą opiekę. Niestandardową metodę wypróbowała właścicielka szczenięcia rasy owczarek belgijski. Podczas wspólnej zabawy w parku wręczyła obcej osobie smycz swojego psa i odeszła bez słowa. Jak mogła postąpić w ten sposób?
W poczekalni u weterynarza spotkała osobę z owczarkiem belgijskim
Historia, jaką pragniemy Wam opowiedzieć, została nadesłana przez Jaclyn Rabito do redakcji zagranicznego serwisu Animal Rescue Site i nagrodzona w internetowym plebiscycie zatytułowanym “From Woofs to Wonders", co można przetłumaczyć jako "Od szczeknięcia do cudu”.
W sierpniu 2019 roku opiekunka owczarka malinois, potocznie zwanego belgiem , udała się ze swoim pupilem na rutynową wizytę do gabinetu weterynaryjnego. Czworonóg należy do rasy, która jest przeznaczona dla osób aktywnych i lubiących spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu i choć owczarki belgijskie są uważane za silne i wytrzymałe, jak większość ras narażone są na występowanie konkretnych chorób. W ich przypadku niektóre osobniki mogą mieć skłonność do padaczki, niedoczynności tarczycy oraz postępującego zaniku siatkówki, dlatego opiekunowie powinni regularnie badać swoich milusińskich pod tym kątem.
W oczekiwaniu na przyjęcie do gabinetu Jaclyn dostrzegła inną osobę, która również posiadała owczarka belgijskiego. Nieznajoma kobieta nie była w stanie zapanować nad rozentuzjazmowanym szczeniakiem, który biegał po korytarzu i wprost rozsadzała go energia.
Właścicielka zrzekła się szczeniaka. "Podała mi smycz i bez słowa po prostu odeszła"
Nieznajoma osoba zaproponowała drugiej kobiecie spotkanie w pobliskim parku. Podczas spaceru oba zwierzaki miałyby szansę wspólnie się wybiegać, poćwiczyć komendy, a przede wszystkim zaprzyjaźnić. Jeszcze nie tak dawno Jaclyn sama przeżywała podobną sytuację i miała trudność z ujarzmieniem żywego srebra na czterech łapach, dlatego służyła pomocą w oparciu o własne doświadczenie. Obie właścicielki zwierząt wyraziły zgodę i dwa dni później doszło do umówionego spotkania.
Dwa dni później spotkałyśmy się w parku. Podała mi smycz i bez słowa po prostu odeszła - wspomina właścicielka nie jednego, a już dwóch psów.
Jaclyn nie potrzebowała dużo czasu, aby zrozumieć, jaki przekaz krył się za tym wymownym gestem. Poprzednia właścicielka nie śmiała nawet spojrzeć na osobę, której oddała szczenię. Takim sposobem należący do niej pies zyskał przyrodnie rodzeństwo.
Byłam pod wielkim wrażeniem, a zarazem ogarnęło mnie przerażenie zaufaniem, jakim obdarzył mnie poprzedni właściciel, ponieważ spotkaliśmy się w poczekalni u weterynarza zaledwie dwa dni wcześniej - opisuje Jaclyn.
Historia z happy endem. Suczka zyskała grono przyjaciół, z którymi biega po pastwisku
3-miesięczne szczenię dostało nowe imię — Ziti — i całe szczęściem kompletna dokumentacja weterynaryjna znajdowała się u lekarza, do którego Jaclyn chodziła z drugim psem. Mimo początkowej nieśmiałości względem nieznajomej osoby z każdym mijającym dniem suczka zaczęła nabierać zaufania do swojej nowej opiekunki, aż wreszcie całkiem wyszła ze swojej skorupy.
Minęły cztery lata, a Ziti zmieniła się do poznania, zarówno pod względem fizycznym, jak i behawioralnym. Z nierozgarniętego szczeniaka przemieniła się w dystyngowanego dorosłego psiaka, który bez problemu może zaspokajać swoją potrzebę ruchu. W nowym domu ma do dyspozycji przestronny teren, gdzie czujnym okiem obserwuje pastwisko i biega razem z końmi. Jedno pozostało niezmienne — wciąż ma nieograniczone pokłady energii i głowę pełną pomysłów.
Jaclyn nie żałuje decyzji o przyjęciu szczenięcia od nieznajomej osoby, choć sposób, w jaki poprzednia właścicielka zrzekła się zwierzęcia, mógł mieć fatalne konsekwencje, gdyby Ziti trafiła w niepowołane ręce. Niemniej jednak dopiero kilka miesięcy po tym, jak wręczono jej smycz w parku, uświadomiła sobie, jak bardzo potrzebowała kolejnego psa w swoim życiu.
Źródło: wamiz.pl, Animal Rescue Site