Oto efekt wypuszczania kotów na terenie miasta. Zwierzę trafiło do lecznicy w makabrycznym stanie
Pod opiekę Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt trafił pokiereszowany kot. Wszystko wskazuje na to, że zwierzę ucierpiało w wyniku potrącenia przez samochód, jednak sprawca nie udzielił mu pomocy. Obrażenia, jakie zaznało w wypadku, są nie tylko bardzo drastyczne, ale i przysparzają mu wiele bólu. Inspektorzy przekonują, że to nie pierwsza i nie ostatnia ofiara wypuszczania kotów na terenie miasta.
Kot , który trafił do DIOZ ma połamaną żuchwę, przez co samodzielne jedzenie na razie wykracza poza jego możliwości. Straszny widok i jeszcze gorsze konsekwencje stanowi wypadnięcie gałki ocznej. Trudno sobie wyobrazić jak ogromny ból czuje, biorąc pod uwagę, jaki dyskomfort sprawia nawet najmniejsze ciało obce w oku.
Kot ma połamaną żuchwę i wypadniętą gałkę oczną
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt późnym wieczorem 26 kwietnia br. poinformował, że pod do ich ośrodka zmierza kot w tragicznym stanie. Choć mruczek najprawdopodobniej cierpiał już przez kilka dni, w końcu znalazł się pod opieką specjalistów.
Personel nie ma wątpliwości, że poważne obrażenia, jakie zaznał, są spowodowane potrąceniem przez samochód. Zwierzę trafiło tam z zakrwawioną szczęką, która jak się później okazało, ma połamaną żuchwę oraz uszkodzoną gałką oczną, która wypadła z oczodołu.
- Dostał już silne leki znieczulające i wieziemy go do specjalisty, który zajmie się złożeniem tej żuchwy i przy okazji zostanie usunięta gałka oczna, która wypadła - relacjonował Konrad Kuźmiński na instagramowym profilu DIOZ.
Zdjęcia i nagrania mające na celu pokazać makabryczny stan kota zdecydowanie na nadają się dla odbiorców szczególnie wrażliwych i małych dzieci. Ostrzegamy, że pojawią się one w dalszej części artykułu.
Jego stan jest ciężki, wszystko zależy od obrażeń wewnętrznych
Dzisiaj (tj. 27 kwietnia) zwierzę ma przejść operację. Ratownicy są dobrej myśli, jednakże cierpienie, jakie towarzyszyło mu przez ostatnie dni, są niewyobrażalne. Czworonożnemu pacjentowi podano bardzo silne leki znieczulające, które mają na celu uśmierzenie bólu. Dobrym zwiastunem jest fakt, że było w stanie poruszać się samodzielnie. Kuźmiński zauważa jednak, że nie jest to kot bezdomny, o czym świadczy obroża na jego szyi.
- Największe ryzyko jest tutaj takie, że jest potężny obrzęk mózgu i to najczęściej on jest niepowodzeniem. Na szczęście ten kot wygląda na takiego, u którego do niego nie doszło. Jest w stanie chodzić, poruszać się - dowiadujemy się.
"To efekt wypuszczania kotów na terenie miasta"
Niestety inspektorzy DIOZ przyznają, że to nie pierwszy kot z podobnymi obrażeniami, które ewidentnie wskazują na potrącenie przez auto . Przy okazji zachęcają wszystkich właścicieli mruczków mieszkających w mieście, aby nie wypuszczali pupili na zewnątrz. Jak widać skutki takiego poczynania mogą kosztować zwierzę zdrowie czy życie.
- To jest efekt wypuszczania kotów w miasta, gdzie są narażone na wypadki komunikacyjne - mówią.
Auta to jednak nie wszystkie zagrożenia czyhające na zwierzęta w mieście. Nie wierzmy w mit “bezpiecznej okolicy”, bowiem równie okrutnie mogą potraktować je napotkani ludzi, inne czworonogi czy dzikie zwierzęta. Niestety nie brakuje również sympatyków podtruwania wolno biegających pupili czy strzelania do nich z broni. Poza bezpiecznym schronieniem w czterech ścianach istnieje również dużo większe ryzyko zarażenia chorobami, a także przywłaszczenia pupila przez innego człowieka.
źródło: instagram