Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Koty > Kot stoi na straży muzeum, wabi się Indiana Bones. Skutecznie odwraca uwagę gości od eksponatów
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 27.04.2023 10:25

Kot stoi na straży muzeum, wabi się Indiana Bones. Skutecznie odwraca uwagę gości od eksponatów

czarny kot
facebook/Sir Indiana Bones

Czarny kot o imieniu Indiana Bones to prawdziwa gwiazda w sieci. Nie da się ukryć, że na co dzień mieszka w naprawdę zaskakujących okolicznościach - pośród szkieletów i czaszek. Warto zaznaczyć również, że pełni tam bardzo ważną funkcję. Work-life balance to jego drugie imię.

Indiana Bones trafił ze schroniska dla bezdomnych zwierząt prosto do Muzeum Osteopatii w Oklahomie, chociaż nawet nie wysłał CV. Jego imię to sprytne nawiązanie do eksponatów, które sięgają prehistorycznym czasów. Teraz kot przyciąga więcej odwiedzających, niż zgromadzone tam eksponaty. 

Choć teraz kot jest celebrytą, nie ma za sobą łatwej przeszłości

W 2019 roku pracownicy Muzeum Osteopatii w Oklahomie w Stanach Zjednoczonych stworzyli specjalny koci komitet, aby namówić przełożonego, by wyraził zgodę na adopcję kota. Zwierzak miał zamieszkać pośród eksponatów, a każdy z członków zapewnił, że będzie doglądał go najlepiej, jak tylko potrafi.

Okazało się, że kierownika wcale nie trzeba było długo namawiać. Po zapadnięciu oficjalnej decyzji o naborze strażnika na czterech łapach udali się do schroniska, aby wybrać mruczka, który wróci z nimi do muzeum. Od samego początku zespołu muzealnego o krok nie opuszczał czarny mruczek. Zwierzak skutecznie zwrócił na siebie uwagę i zapadła decyzja, że to właśnie jemu powierzą funkcję mruczącego konserwatora.

- Nie potrafiliśmy mu odmówić, bo był bardzo zawzięty. Zatem tak naprawdę to Indiana wybrał nas. Wiedział, że trafi do dobrego miejsca - mówi pracownica Brenna Glover w wywiadzie z “Oklahoma Gazette”.

 

Tak bardzo walczyli i wierzyli, że uratują Księcia. Doberman nie żyje, ponury komunikat

Indiana Bones pełni w muzeum poważną funkcję

Czarny mruczek nie potrzebował wiele czasu, aby zadomowić się w muzeum. Szczególnego wrażenie nie robiły na nim nawet największe eksponaty. Zamiast tego, szybko nawiązał kontakt ze wszystkimi pracownikami placówki, którym całkowicie skradł serca. Równie dużą sympatią cieszy się wśród odwiedzających. Niektórzy przyznają nawet, że zdecydowali się na przybycie głównie ze względu na Indianę Bonesa.

Codzienność Indy'ego - jak pieszczotliwie zwą go pracownicy muzeum - wygląda niemal tak samo, jak w przypadku domowych kanapowców - z tą różnicą, iż na co dzień przechadza się pośród kości i czaszek oraz dzielnie patroluje teren muzeum, podczas gdy odwiedzają go turyści. 

W wolnych chwilach słodko drzemie na kolanach pracowników. W sieci można dotrzeć do materiałów, na których widać, że Indiana Bones to prawdziwy śpioch i potrafi zasnąć w nawet najdziwniejszych okolicznościach.

O kocie z muzeum usłyszał świat

Mruczek dostał stanowisko odbiegające od swoich kompetencji, aczkolwiek zbiera same pochwały za sumienne wykonywanie obowiązków. Personel muzeum, widząc rosnącą popularność kota, wpadł na pomysł, aby założyć mu profile w mediach społecznościowych. Od tamtej pory wszyscy jego wielbiciele mogą podglądać co u niego słychać. Konto zwierzaka śledzi obecnie ponad 16 tysięcy osób.  

Trzeba przyznać, że udostępniane zdjęcia i filmy z Indianą Bones w roli głównej są naprawdę urocze. Zasięgi w mediach społecznościowych umożliwiają kociemu influencerowi zarabianie pokaźnej sumy pieniędzy na pokrycie wydatków związanych z opieką nad nim. Co więcej, w imieniu Indiany Bonesa lwia część “wypłaty” trafia na zbiórki charytatywne dla schroniska, w którym niegdyś sam mieszkał. Wszystko wskazuje na to, że zwierzak naprawdę cieszy się z danej mu szansy. Zdecydowanie nie mógł sobie wymarzyć lepszego życia.

 

źródło: podroze.gazeta.pl