Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Inne zwierzęta > Niektórzy widzą w nich tylko gatunek inwazyjny, u nich mogą liczyć na pomoc. Gdyby nie to, czekałaby je śmierć
Lena Tomaszewska
Lena Tomaszewska 18.06.2023 15:06

Niektórzy widzą w nich tylko gatunek inwazyjny, u nich mogą liczyć na pomoc. Gdyby nie to, czekałaby je śmierć

Szopy karmione truskawkami
Facebook/Fundacja Szopowisko lek. wet. Grzegorz Dziwak

W myśl ustawy o gatunkach obcych szopy zaczęły być zwalczane z urzędu. Dziesiątki z nich czekała więc bezlitosna śmierć. Lekarz weterynarii Grzegorz Dziwak stwierdził jednak, że zasługują na bardziej humanitarne traktowanie. Stworzył dla nich azyl, w którym uratowane zwierzęta mogą cieszyć się życiem w przytulnych warunkach. 

Szop pracz nie cieszy się dobrą renomą. To gatunek inwazyjny, który nieustannie zwiększa swoją populację. Według Unii Europejskiej stwarza zagrożenie dla przyrody. Dlatego też nie powinien żyć na wolności, gdzie jego ofiarą mogą paść liczne gryzonie i cenne dla środowiska ptaki. Rozwiązaniem jest powstanie azylu, w którym osobniki, które już przyszły na świat, będą mogły godnie żyć.

Szopy mogą uniknąć śmierci i trafić do azylu

Fundacja Szopowisko to azyl dla zwierząt zwalczanych z urzędu. To właśnie tam po odkarmieniu ma trafić bohater jednego z naszych artykułów. Nazwa fundacji pochodzi oczywiście od szopa pracza, który jest w Polsce gatunkiem inwazyjnym, jednak znajdują się tam także inne zwierzęta. W galerii fundacji możemy znaleźć zdjęcia gadów, płazów, norek i innych ssaków.

Celem Szopowiska jest ochrona przyrody i edukacja – możemy przeczytać na facebookowym profilu azylu.

Szopy zawitały u naszych zachodnich sąsiadów jako uciekinierzy z ferm futrzarskich. Stamtąd już łatwo im było przekroczyć polską granicę i są tu widywane od lat 50. XX wieku. Najczęściej widywane są w województwie lubuskim i zachodniopomorskim.

szopy w azylu.jpg
Facebook/Fundacja Szopowisko lek. wet. Grzegorz Dziwak

18 grudnia 2021 r. weszła w życie “Ustawa z dnia 11 sierpnia 2021 r. o gatunkach obcych“, w myśl której szopy pracze stają się gatunkiem inwazyjnym zagrażającym Unii Europejskiej i są zwalczane z urzędu. Istnieją dwie ścieżki postępowania ze schwytanym zwierzęciem. Może albo zostać uśmiercone, albo trafić do azylu.

Jako zwierzęta, istoty żyjące i czujące, szopy zasługują na nasz szacunek i pomoc. Pamiętajmy, że to nie zwierzęta są winne swej inwazyjności, a my – ludzie! – można przeczytać na stronie fundacjaszopowisko.pl.

Dlatego właśnie powstała Fundacja Szopowisko. To miejsce, w którym zwierzęta mogą uniknąć śmierci i żyć w spokoju, z daleka od dzikiej przyrody, której mogą zaszkodzić. Według jej założyciela, lekarza weterynarii Grzegorza Dziwaka:

(…) oczywiście, można iść na łatwiznę i takie zwierzaki uśmiercać. Faktycznie, to jest tańsze. Natomiast my wolimy się zachować jak ludzie.

Zabrali psy na szkolenie do lasu, nagle za ich plecami stanął on. Wyraźnie miał żal, "Nie zazdroszczę"

Skazane na eksterminację zwierzęta dostają szansę na życie

Wielu internautów nie rozumie celu zakładania takich azylów dla zwierząt. Wśród komentatorów często przewijają się obawy, że zgromadzone w klatkach szopy zaczną się namnażać i wyprą nasze rodzime gatunki takie jak żbik czy ryś. Zmartwionych uspokajamy.

Wszystkie zgromadzone w Szopowisku zwierzęta są kastrowane. Nie ma mowy o dalszym ich rozmnażaniu. Nie są także wypuszczane na wolność. Powstawanie takich przybytków ma sprawić, że skazane na eksterminację zwierzęta dostaną szansę na życie. Nikt nie neguje faktu, że pod tą uroczą maską szopy skrywają naturę drapieżcy. Jednak lek. wet. Grzegorz Dziwak odpowiedzialny za placówkę musi mierzyć się z dziesiątkami pytań zdezorientowanych internautów.

szopy pracz.jpg
Facebook/Fundacja Szopowisko lek. wet. Grzegorz Dziwak

Co z jajami ptaków polnych? Bo wątpię, że przerabiacie je na wegan? – zadaje kuriozalne pytanie internauta.

Ale myśli Pan, że chodzimy po łąkach i wybieramy jaja z gniazd, żeby karmić nimi nasze szopy? – dziwi się weterynarz.

Trzymane w azylu zwierzęta mają dietę różną od ich przyjaciół nadal buszujących na zewnątrz. O ile faktycznie w naturze często jaja ptaków padają ofiarą szopów, celem azylu jest właśnie powstrzymać ten inwazyjny gatunek przed niszczeniem polskiej przyrody

Halo, to jest strona azylu dla szopów, nie fanów szopów w środowisku naturalnym środkowej Europy... – napisała internautka, zwracając uwagę nieświadomym komentatorom, że właściciele i fani szopowiska są świadomi zagrożenia, jakim są szopy dla dzikiej polskiej przyrody.

modlący się szop pracz.jpg
Facebook/Fundacja Szopowisko lek. wet. Grzegorz Dziwak

Szopy pałaszują truskawki, aż im się uszy trzęsą. Urocze nagranie

Szopowisko w szerszej świadomości zagościło kilka dni temu, kiedy opublikowało viralowe wideo. Niejaka pani Małgosia uznała, że zwierzęta też powinny cieszyć się sezonem na truskawki i obdarowała je swoimi owocami. Na filmiku widać, jak zgromadzone w klatce szopy wyczuwają nadchodzące smakołyki i podchodzą do krat.

W końcu brama zostaje otwarta i wylewa się z niej fala zwierząt. Kiedy z białego wiaderka zostają wysypane na ziemię truskawki, zwierzęta rzucają się na pokarm. Widać jak z radością wcinają polskie owoce. To przeuroczy widok.

Źródło: Facebook, fundacjaszopowisko.pl, o2.pl

Był przekonany, że nawet nie lubi kotów, wtedy stało się to. "Twierdził, że nigdy nie będzie kociarzem"
Porzucony kot leżący na gazetach
Braveman latami włóczył się po Bronksie. Prawdopodobnie tam właśnie mieszkali właściciele, którzy wyrzucili go z domu. Życie na ulicy go nie oszczędzało. Stał się letargiczny i słaby, jego małe ciało toczyły liczne choroby. W końcu ktoś postanowił podać mu pomocną dłoń. Miał zostać uratowany i znaleźć nową, kochającą rodzinę.Chociaż nie mieli doświadczenia we wspólnym wychowywaniu kotów, podjęli się tego zadania. Miłośniczka kotów Polina musiała długo przekonywać narzeczonego, żeby zgodził się na adopcję mruczka. Nadal niepewny swojego stosunku do kotów, mężczyzna w końcu zgodził się, ale było jasne, że chce mieć ze zwierzakiem jak najmniej do czynienia.
Czytaj dalej
Dwa psy leżały wtulone w siebie na ulicy, za żadne skarby nie chciały się rozdzielić. Tylko tak mogli im pomóc
Porzucone psy czekające pod bramą
Leżały zwinięte razem na ulicy, duże ciało pitbulla kontrastowało z miniaturowym yorkiem. Były nierozłączne. Zanim ktokolwiek się nimi zainteresował, spędziły tydzień na ulicy. Nie wiadomo, skąd się wzięły i czy wcześniej należały do jakiejś rodziny. Przed bezdomnością można je było uratować w tylko jeden sposób.Kobieta w Południowej Kalifornii zauważyła dwa psy wtulone w siebie na ulicy. Zapytała mieszkańców, czy je znają, ale nikt się po nie nie zgłosił. Postanowiła zawiadomić organizację pro-zwierzęcą Logan's Legacy, której przedstawiciele zjawili się jeszcze tego samego dnia, aby uratować ten nierozłączny duet.
Czytaj dalej