Dwa psy leżały wtulone w siebie na ulicy, za żadne skarby nie chciały się rozdzielić. Tylko tak mogli im pomóc
Leżały zwinięte razem na ulicy, duże ciało pitbulla kontrastowało z miniaturowym yorkiem. Były nierozłączne. Zanim ktokolwiek się nimi zainteresował, spędziły tydzień na ulicy. Nie wiadomo, skąd się wzięły i czy wcześniej należały do jakiejś rodziny. Przed bezdomnością można je było uratować w tylko jeden sposób.
Kobieta w Południowej Kalifornii zauważyła dwa psy wtulone w siebie na ulicy. Zapytała mieszkańców, czy je znają, ale nikt się po nie nie zgłosił. Postanowiła zawiadomić organizację pro-zwierzęcą Logan's Legacy, której przedstawiciele zjawili się jeszcze tego samego dnia, aby uratować ten nierozłączny duet.
Psy "były jak Thelma i Louise. Partnerki w zbrodni"
Zaalarmowana organizacja pro-zwierzęca wysłała wolontariuszy na miejsce, gdzie znaleziono psy. Powiedziano im, że zwierzęta są praktycznie nierozłączne.
– Najwyraźniej były tam przez około tydzień – powiedziała Suzette Hall, założycielka Logan's Legacy. – Wszyscy sąsiedzi powiedzieli, że pewnego dnia po prostu się tam pojawiły.
Kiedy wolontariusze zjawili się na miejsce, zastali dwa przytulające się psy – mieszańca yorka i brązowego pitbulla, który górował nad nim wzrostem. Nie widzieli świata poza sobą.
– Kiedy po raz pierwszy się zatrzymałam, przypomnieli mi Arnolda Schwarzeneggera i Danny'ego DeVito w filmie „Bliźniacy” – powiedziała Hall. – Albo bardziej jak Thelma i Louise. Partnerki w zbrodni.
Dogoterapia to wsparcie nie tylko dla dzieci. Często wystarczy jeden dotyk i pojawia się uśmiech"O mój Boże, ktoś po nas przyszedł. Patrz, ktoś tu jest!"
Suzette spróbowała podejść do porzuconych psiaków. Kiedy się zbliżyła, ich zachowanie gwałtownie się zmieniło. Już nie były wtulonymi w siebie, nieufnym psami, które widziała z daleka. Wyczuwając spokój i troskę płynące z kobiety, pozwoliły się do siebie zbliżyć.
– Wyszłam i zaczęłam z nimi rozmawiać, a oni byli bardzo podekscytowani – powiedziała Suzette. – Spojrzeli na siebie i zaczęli machać ogonami, jakby chcieli powiedzieć: „O mój Boże, ktoś po nas przyszedł. Patrz, ktoś tu jest!”.
Kobieta przeszła do kolejnego kroku, czyli do uratowania psiaków. W tym celu musiała jakoś je zwabić. Okazało się, że w przypadku yorka nie była potrzebna żadna zachęta. Pupil chętnie dał się wziąć na ręce. Od razu zaufał ratowniczce. W jego ślady poszedł pitbull, który stwierdził, że skoro jego przyjaciółka idzie, to on z nią.
– Mała po prostu do mnie podbiegła, a zaraz za nią pobiegł mały pitbull – relacjonowała kobieta. – Najpierw wzięłam małego. Pozwoliła mi! Chciała tylko miłości.
Hall wzięła mniejszego psa do samochodu i kiedy wróciła po pitbulla, odkryła, że on już stoi przy aucie, wciskając nos w szybę. Musiał się upewnić, że jego najlepsza przyjaciółka jest bezpieczna i że go nie opuści. Nie chciał dać sobie założyć smyczy, więc zrezygnowana kobieta po prostu otworzyła drzwi do samochodu na oścież. Od razu wskoczył do środka.
Sunie szukają razem nowego domu
Pitbulla na czas podróży dla bezpieczeństwa umieszczono w klatce. Miał być w niej sam, ale york nie dawał mu spokoju. Koniecznie musiał się znaleźć przy wiernym towarzyszu.
– Następną rzeczą, jaką widziałam, było to, że mały próbował dostać się do dużej klatki z pitbullem – powiedziała Suzette. – Więc w końcu je połączyłam. A kiedy wiedziały, że są bezpieczne, znów się przytuliły i szybko zasnęły.
Pitbulla nazwano Thelma, a mieszańca yorka – Louise. Suzette zawiozła je do weterynarza, gdzie przeszły wszystkie ważne badania. Wyszło, że są w pełni sił i zdrowia.
– Louise jest tak skołtuniona, że trzeba ją wyczesać – powiedziała Hall. – A Thelma ma wysypkę skórną, ale wszystko oczyścimy.
Przyjaciółki szukają aktualnie nowego domu. Warunkiem jest przyjęcie obu z nich – psy na pewno nie przeżyją bez siebie.
– One muszą być razem – powiedziała Suzette. – Tak bardzo się kochają.
Źródło: Instagram, thedodo.com