Myśliwy zastrzelił wilka i próbował go wywieźć. Nagle pracownik parku wyskoczył przed ciągnik
Podczas zbiorowego polowania w województwie podkarpackim został zastrzelony wilk. Przypadek jawnego kłusownictwa miał pozostać tajemnicą. Według relacji świadków osoba, która uśmierciła chronione zwierzę, miała próbować zabrać je z miejsca zdarzenia. Zatrzymany przez pracownika Magurskiego Parku Narodowego myśliwy miał kpić z konsekwencji swojego postępowania, przekonany o własnej bezkarności.
Skłusowany wilk w pobliżu Magurskiego Parku Narodowego. Nikt miał się nie dowiedzieć
W miejscowości Olchowiec, na obrzeżach Magurskiego Parku Narodowego, został zastrzelony dorosły wilk . Zbiorowe polowanie zorganizowało Koło Łowieckie ,,Zacisze” z Krosna.
Sprawę nagłośnił Zenon Wojtas, znany w środowisku przyrodniczym biolog, pracownik Magurskiego Parku Narodowym, a także pasjonat fotografii dzikiej przyrody, w szczególności wilków. To on jako pierwszy rozpoznał zwierzę, które zginęło z ręki myśliwego.
Jak podaje “Tygodnik Powszechny”, ekspert ds. dużych drapieżników znajdował się około 150 kilometrów od miejsca zdarzenia, kiedy otrzymał informację o skłusowanym wilku. Nie tracąc czasu, postanowił osobiście zweryfikować informację o popełnionym przestępstwie. Zawrócił samochód i około godziny 16 dotarł do miejscowości położonej około półtora kilometra od granicy Magurskiego Parku Narodowego. Tamże usłyszał warkot silnika traktora.
Wojtas natknął się na dwóch mężczyzn - myśliwego oraz rolnika kierującego pojazdem, którzy oddalali się z miejsca, w którym rzekomo ustrzelono chronionego drapieżnika. Na łyżce ciągnika spoczywało zakrwawione ciało wilka.
Sprawca czuje się bezkarny. Wykpił pracownika Magurskiego Parku Narodowego
Tożsamość kłusownika jest już potencjalnie znana. Dziennikarze “Interii” dotarli do informacji, iż chodzi o lokalnego notariusza z powiatu krośnieńskiego. Mężczyznę widziano w towarzystwie rolnika wiozącego ciało zastrzelonego wilka. Włączając nagrywanie w telefonie, strażnik leśny Magurskiego Parku Narodowego usiłował zatrzymać ciągnik. Nawet w momencie przyłapania sprawcy na gorącym uczynku, notariusz miał powiedzieć, że i tak nic nie jest w stanie mu zrobić.
Brakowało im może 100 metrów, aby wilka wrzucili do pikapa i odjechali - relacjonuje Zenon Wojtas, cytowany przez “Interię”.
Wojtas twierdzi, że w trakcie polowania myśliwy najprawdopodobniej był pod wpływem alkoholu. Wnioskuje to po chwiejnym kroku i niezrozumiałym sposobie wypowiedzi mężczyzny. Ponadto w jego ocenie zastrzelony osobnik był najprawdopodobniej samcem alfa, a więc “głową rodziny”. Obawia się, że jego śmierć będzie rzutowała na dalsze losy sześciu wilczych szczeniąt, które przyszły na świat w tym roku. Istnieje ryzyko, że nie przeżyją zimy.
Policja wyjaśnia, co się stało podczas polowania
Pracownik Magurskiego Parku Narodowego wezwał na miejsce służby. Przy policjantach rolnik powiedział, że tego wilka kazał mu zwieźć notariusz i to on go zastrzelił. Z kolei oskarżony przez biologa notariusz twierdzi, że nie był obecny na polowaniu i padł ofiarą pomówień.
Truchło zwierzęcia zostało zabezpieczone, a okoliczności tego zdarzenia bada policja. Sprawa jest na początkowym etapie. Kara za umyślne zabicie zwierzęcia objętego ochroną gatunkową bez zezwolenia lub wbrew jego warunkom wynosi nawet trzy lata pozbawienia wolności. To nie powstrzymuje myśliwych przed strzelaniem do wilków.
Dzięki determinacji Zenka Wojtasa prawdopodobny sprawca został ujawniony. Oczekujemy od organów ścigania rzetelnego śledztwa i ukarania winnych - przekazało Stowarzyszenie “Z Szarym Za Płotem”.
Mimo ochrony wilki są w Polsce intensywnie zabijane
Wilki jako zwierzęta są pod ochroną - aż dziw bierze, że trzeba o tym ciągle przypominać. Kurczenie się naturalnych siedlisk życia wilków i wręcz wyniszczająca działalność człowieka sprawiły, że w roku 1995 zwierzęta te zostały objęte ochroną w części Polski, a od 1998 są chronione w całym kraju na mocy unijnej dyrektywy siedliskowej, której celem jest ochrona najbardziej wrażliwych gatunków w Europie. Są jednak wyjątki, kiedy eliminacja osobników jest konieczna.
Odstępstwa dotyczą przypadków chorób takich, jak świerzbowiec stanowiących zagrożenie dla populacji wilków, a także zatracenia przez dzikie zwierzę instynktownego lęku przed człowiekiem, co może prowadzić do dalszej eskalacji konfliktów na linii człowiek-zwierzę. W skrajnych przypadkach zgodę na odstrzał wilków może wydać generalny dyrektor ochrony środowiska , aczkolwiek podczas polowania na skraju Magurskiego Parku Narodowego takowej nie udzielono.
Naukowcy ze Stowarzyszenia dla Natury “Wilk” we współpracy z przedstawicielami Roztoczańskiego Parku Narodowego, Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego i Instytutu Biologii Ssaków PAN ustalili, że rzeczywista liczba zastrzelonych drapieżników przekracza 140 osobników rocznie.
Należy przypomnieć, że prawie rok temu inny osobnik gatunku objętego ochroną również został zastrzelony na terenie Magurskiego Parku Narodowego. Wówczas kula przeszyła ciało młodej wilczycy. Stowarzyszenie “Z Szarym za Płotem” uzyskało status pokrzywdzonego, jednak z powodu niemożliwości wykrycia sprawcy po kilku miesiącach śledztwo zostało umorzone. Tym razem istnieje realna szansa na to, że sprawcę dosięgnie sprawiedliwość.
Źródło: Interia, Tygodnik Powszechny, Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska