Zegar tyka nieubłaganie, a ataki paraliżują cały świat suczki. Nie tak powinno wyglądać życie Izi
Izi była silnym i wesołym szczeniakiem, jednak niestety nie trwało to długo. Wcześniej opiekunowie nie dostrzegali żadnych problemów zdrowotnych swojej pupilki, do czasu pierwszego ataku choroby. Od tej pory życie suczki oraz jej bliskich jest pełne strachu. Sposób na to, aby suczka wyrwała się z paraliżu, jest w zasięgu ręki, ale bez środków finansowych nie ma szans na przywrócenie jej zdrowia.
Niby malutka suczka, a tyle skrywa tajemnic. Izi z dnia na dzień utraciła zdrowie
Poznajcie 4-letniego kundelka nazywanego Izi. W czasach szczenięcych psinka w typie owczarka niemieckiego była zdrowa jak ryba. Biegała za piłką, bezproblemowo wskakiwała na łóżko, by ułożyć się obok swoich opiekunów i cieszyła się życiem. Dziś natomiast po dobrej kondycji nie ma ani śladu.
Pewnego dnia podczas spaceru pod Izi ugięły się nogi. Z niewiadomych przyczyn suczka miała sztywne łapki, a każdej próbie samodzielnego wstania i chodzenia towarzyszył paraliżujący ból.
Ekspertka zdradza 6 ras psów, które nienawidzą być same. Tęsknota za opiekunem może być dla nich śmiertelnaParaliż minął, zanim zdążyliśmy się wybrać do weterynarza. Jednak niepokoiło nas to, co się wydarzyło i zgłosiliśmy sytuację specjalistom - napisała pani Ola Lacheta, która wysłała wiadomość do naszej redakcji. - Wykonali szereg badań, próbowali różnych leków, ale naszą psinkę paraliżowało po kilka razy dziennie. Wydatki na badania pożerały nasz budżet.
Ataki wróciły ze zdwojoną siłą. W tej postępującej chorobie nie ma czasu na wahanie
Po pewnym czasie pani Ola oraz jej rodzina zauważyli dodatkowe objawy, które występowały w trakcie ataków paraliżu - do sztywności mięśni dołączyła krzywizna kręgosłupa, wymioty, światłowstręt czy ślinotok. Przyszedł więc czas na pierwszy kolosalny wydatek - rentgen kręgosłupa. Niestety badanie nie wykazało przyczyny dolegliwości, niemniej pozwoliło lekarzom na wykluczenie takich chorób, jak dyskopatia, padaczka oraz niedoczynność kory nadnerczy, zwanej chorobą Addisona. Zrozpaczeni opiekunowie zasięgnęli porady u innego specjalisty, lecz kolejne badania pożerały ogromne sumy pieniędzy, których wkrótce miało zabraknąć.
Narządy takie jak tarczyca czy wątroba okazały się zdrowe - dobra wiadomość, jednak dalej nie znamy przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia Izi. Po pewnym czasie zdarza się - jak myśleliśmy - cud - kontynuowała pani Ola.
Kiedy Izi przeszła pierwszą cieczkę, symptomy nieznanej choroby zaczęły się wyciszać, aż całkowicie zniknęły. Sunia ponownie mogła biegać i skakać bez obaw o swoje życie i zdrowie. Ze względu na choroby grożące suczkom w podeszłym wieku podjęto decyzję o sterylizacji zwierzęcia. Wydawałoby się, że problemy odeszły w niepamięć, lecz po okresie rekonwalescencji znów nastąpił atak.
Zaczęło się od "niewinnych" wymiotów - myśleliśmy, że to przez nieświeżą karmę. Jednak wymioty powtarzały się niemal codziennie, lecz tylko raz na dzień - zawsze wieczorem. Po kilku dniach wróciły wraz z dodatkowymi objawami - utrata równowagi, mrużenie oczu oraz światłowstręt - relacjonowała opiekunka Izi. - Umówiliśmy wizytę u naszego weterynarza. Zanim jednak do niej doszło, do objawów dołączył absolutny brak możliwości wstania na własne łapki.
W przeddzień wizyty w klinice weterynaryjnej ataki powtarzały się i ulegały nasileniu. Izi była sparaliżowana, a objawy nie chciały ustąpić. Suczkę skierowano do specjalisty z zakresu neurologii. W końcu znalazła się osoba, która może rozwikłać zagadkę ataków tajemniczej choroby, co przywróciło właścicielom wiarę w szczęśliwe zakończenie.
Izi chce tylko normalnie chodzić. Potrzeba tak niewiele, by jej pomóc
4-letnia to nie tylko pies, ale przede wszystkim członek rodziny. Sunia ma przed sobą całe życie, ale niewyjaśnione do tej pory ataki uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie. Sytuacja finansowa pani Oli oraz jej bliskich nie pozwala na samodzielne sfinansowanie specjalnej potrzeb podopiecznej, dlatego postanowili zwrócić się do naszej redakcji. Konsultacja z neurologiem w połączeniu z badaniami krwi, USG brzucha oraz podaniem kroplówki przekroczyła kwotę 700 zł, a to dopiero początek wydatków koniecznych do ustalenia źródła dolegliwości u zwierzęcia.
Niestety istnieje podejrzenie, że problem zagadkowej choroby tkwi w móżdżku. Potrzebny jest rezonans. Koszty poniesione dotychczas uniemożliwiają nam wykonanie tego badania. Jest to koszt ok. 2000zł, w tym 1500zł samo badanie i ok. 500zł badania krwi i serduszka, bez których nie możemy bezpiecznie wykonać tego badania w narkozie - wyliczyła pani Ola.
Kierujemy gorącą prośbę do wszystkich osób o wspaniałych sercach, aby wsparli Izi w drodze ku zdrowiu. Datki na pokrycie kosztownego leczenia i diagnostyki Izi można wpłacać na zbiórkę w serwisie pomagamy.pl.
Już nie prosimy, a wręcz błagamy o nawet najmniejsze wpłaty. Nie chcemy jeszcze żegnać się z naszą przyjaciółką - apelują właściciele schorowanej suczki.
Źródło: pomagam.pl