Miał zagrażać turystom i mieszkańcom. W górach zabito młodego niedźwiedzia
Uznano go za niebezpiecznego, bo za bardzo ufał ludziom. Niedźwiedź, który w statystykach był tylko numerem, został zastrzelony przez członków korpusu leśnego na polecenie władz. Młody osobnik stracił życie wyłącznie dlatego, że pojawił się w otoczeniu ludzi. Ekolodzy biją na alarm i zapowiadają liczne protesty, potępiając "ślepą i antyzwierzęcą politykę” związaną z ograniczeniem populacji niedźwiedzia brunatnego w Alpach.
Ludzie boją się dzikich zwierząt. Do władz dotarła informacja o "zbyt pewnym siebie" niedźwiedziu
Niedźwiedzie brunatne żyją coraz bliżej ludzi, co związane jest z utratą siedlisk oraz ograniczonym dostęp do pożywienia, którego z kolei nie brakuje w pobliżu ludzkich siedzib. Czasem jednak podchodzą zdecydowanie za blisko i niesie to ze sobą bardzo duże ryzyko zarówno dla ludzi, jak i samych zwierząt.
Co poniektórzy ludzie, czując się zagrożeni obecnością dzikich zwierząt w przestrzeni miejskiej czy na turystycznych szlakach, dążą do odstrzału niedźwiedzi. Takich sposób rozwiązywania „problemu” spotyka się ze słuszną krytyką ze strony środowisk prozwierzęcych. Śmierć drapieżników, których gatunek jeszcze na początku XX wieku był na wymarciu, to tylko jedno z rozwiązań. Dzikie zwierzęta można odłowić, a następnie przewieźć w inne miejsce i choć nie gwarancji, że dany osobnik nie wróci w miejsce, z którego został wywieziony, niekiedy taka taktyka pozwala ocalić mu życie. Ufnemu niedźwiedziowi nie dano jednak na to szansy.
W dniu 28 stycznia turyści spacerujący po górach w Trydencie na północy Włoch zaobserwowali podążającego za nimi niedźwiedzia. Zwierzę przemieszczało się w odległości około 500 metrów od spacerowiczów, czym wywołało jednocześnie strach i podziw. W pewnym momencie niedźwiedź zbliżył się do nich na odległość dziecięciu metrów, a następnie uciekł. Zdarzenie to wywołało panikę wśród mieszkańców, którzy zgłosili się do władz z prośbą o rozwiązanie narastającego problemu z osobnikiem.
Niedźwiedź za bardzo ufał ludziom. Wydano rozkaz zabicia zwierzęcia
To nie pierwszy raz kiedy niedźwiedź podszedł za blisko ludzi. Jesienią ubiegłego roku zwierzę poszukując łatwego pożywienia, dokonało szkód w pobliżu zamieszkałych przez ludzi ośrodków. Niedźwiedź miał wykazywać „nadmierną pewność siebie", przez co otrzymał wtedy numer M90 oraz obrożę z nadajnikiem, aby móc łatwiej go namierzyć i kontrolować na wypadek ponownego pojawiania się w otoczeniu ludzi.
Zgodnie z przedstawionym raportem zwierzę jeszcze 12 razy podeszło blisko miejsc zamieszkania. W trzech przypadkach niedźwiedź celowo podążał za niektórymi ludźmi. Ostatnie zdarzenie z górskimi turystami sprawiło, że Instytut Ochrony Przyrody i Badań Środowiskowych wezwał do „jak najszybszego usunięcia niedźwiedzia M90”. Na rozkaz prezydenta prowincji Trydent, Maurizio Fugattiego zapadła decyzja o odstrzeleniu potencjalnie niebezpiecznego zwierzęcia.
Zaledwie po paru godzinach od wydania rozporządzenia 2,5-letni niedźwiedź został zabity przez specjalnie wyznaczoną do tego celu jednostkę. Zwierzę zostało tak szybko namierzone przez nadajnik znajdujący się w jego obroży.
Włoskie władze dążą do zmniejszenia populacji niedźwiedzi. Ekolodzy: "To egzekucja"
Obrońcy praw zwierząt zwracają uwagę na polityczny aspekt decyzji i zapowiadają wiele protestów. Zarzucają spoufalanie się urzędników z mieszkającymi w Trydencie myśliwymi.
Moment wydania dekretu i jego wykonania sprawia, że myślimy, że w momencie podpisywania rozkazu strzelby już dymiły - podkreślał Massimo Vitturi przynależny do grupy praw zwierząt LAV.
Niedźwiedzie brunatne do Trydentu reintrodukowano na przełomie XX i XXI wieku w ramach finansowanego przez Unię Europejską programu „Life Ursus”. W latach 1996-2004 liczba osobników zamieszkujących północnowłoską prowincję wynosiła 50, obecnie szacuje się, że jest ona 4-5-krotnie wyższa, co w ocenie polityków, w tym prezydenta prowincji Maurizio Fugatti, wiąże się z koniecznością ograniczenia rosnącej populacji drapieżników poprzez regularne wydawanie zgody na ich odstrzały.
Włoscy obrońcy przyrody zapowiadają, że są gotowi na wojnę z władzami. Nie pozwolą, aby niewinnym niedźwiedziom działa się krzywda, żądając pokojowego i humanitarnego rozwiązywania problemów z dzikimi zwierzętami.
Fugatti wszedł na drogę wybrukowaną krwią niedźwiedzi, których jedyną winą jest to, że żyją jak niedźwiedzie, szukając pożywienia i wędrując po lasach. Powstał precedens, teraz trzeba powstrzymać eskalację masakry, zanim będzie za późno - apeluje organizacja LAV w kontekście zorganizowanej demonstracji w Trydencie.
Źródło: ilmassaggero.it