Lisek wpakował się w nie lada tarapaty, utknął na dobre. Już zaczął tracić nadzieję
Strażacy otrzymali telefon w sprawie bezbronnego liska, zwierzę potrzebowało ich natychmiastowej pomocy. Kiedy ruszyli na miejsce zdarzenia, nie spodziewali się jednak, co zastaną. Malec był w nie lada tarapatach – miotał się we wszystkie strony, jednak nie mógł wydostać się ze śmiertelnej pułapki zastawionej przez bezmyślnego człowieka.
Szczenię lisa wpakowało się w tarapaty. Żeby się wydostać, potrzebowało pomocy
Strażacy zostali wezwani do nietypowego wypadku . Kiedy tylko zobaczyli, z czym mają do czynienia, poprosili o pomoc wolontariuszy zajmujących się ratowaniem dzikich zwierząt .
Sytuacja malowała się nieciekawie. Szczenię lisa natrafiło na porzuconą w parku oponę , która stanowiła dla niego śmiertelną pułapkę. Niedoświadczone zwierzę nie wiedziało, że kiedy włoży głowę do otworu w metalowej feldze, z wydostaniem się będzie trudno . Było zdane na łaskę ratowników, którzy na szczęście dotarli na czas .
Stwierdzono, że głowa młodego lisa wbiła się w centralny otwór w metalowej feldze, do której wciąż była przymocowana opona – pisze straż.
Strażacy przystąpili do akcji ratunkowej. Wiedzieli, że "nie będzie łatwe"
Ratownicy nie mogli pomóc mu na miejscu. Potrzebowali do tego specjalistycznych narzędzi , które znajdowały się w ich siedzibie. Zabezpieczono i przewieziono liska, który na szczęście wydawał się cały i zdrowy , poza kilkoma zadrapaniami.
Najtrudniejsza część była jeszcze przed nimi. Wydostanie dzikiego zwierzęcia z potrzasku , nie było łatwe.
Twarz lisa była wyraźnie spuchnięta, a za uchem powstała rana w wyniku utknięcia. Zespół opiekuńczy WRAS wiedział, że to nie będzie łatwe – napisał zespół ratowników WRAS z East Sussex.
Zwierzęciu podano środek uspokajający , dzięki któremu przeprowadzenie trudnego zabiegu przestało go stresować. Żeby wydostać zwierzę z potrzasku, potrzebne było długie i precyzyjne manewrowanie jego głową i uszami – zadanie to było praktycznie niewykonalne na w pełni przytomnym zwierzęciu.
Cierpliwość doświadczonych ratowników popłaciła. Po wielu próbach udało się w końcu znaleźć sposób, żeby bezboleśnie wydostać lisa z opony . Malca czekała jeszcze rekonwalescencja po nieszczęśliwym wypadku.
Obrzęk zmniejszył się w ciągu następnych 24 godzin, a rana za uchem młodego zaczęła się rozszerzać wraz z pękaniem skóry w wyniku martwicy uciskowej. W takich okolicznościach często zdarza się, że takie rany pogarszają się, zanim zagoją się. Lis z pewnością czuł się znacznie lepiej.
Zwierzęta coraz częściej cierpią przez nasze śmieci. "Akcja ratunkowa trwa non-stop"
Uważnie monitorowano dochodzącego do siebie liska, aż w końcu uznano, że jest gotowy, żeby wypuścić go na wolność . Przywrócone na łono natury zwierzę mogło wrócić tam, skąd przybyło.
Ratownicy zwrócili uwagę na coraz częstsze akcje ratunkowe, które muszą przeprowadzać ze względu na śmieci porzucane przez ludzi . Niewinna opona porzucona w nieodpowiednim miejscu stała się śmiertelną pułapką dla małego liska. Nie on pierwszy musiał się zmierzyć ze skutkami ludzkiej głupoty.
Podobnie jak wszystkie organizacje zajmujące się ratowaniem dzikiej przyrody w całym kraju, o tej porze roku wszyscy jesteśmy wyjątkowo zajęci – akcja ratunkowa trwa non-stop. Jest to dość męczące i wyczerpujące dla każdego. Nie sądzę, żeby ludzie doceniali, ile wysiłku i energii wkładają wszyscy w tej branży.
Źródło: thedodo.com