Kulawy owczarek nie pasował im do ogrodu. Gdy inspektorzy przyjechali go ratować, rodzina była w kościele
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt ujawnił kolejny przypadek znęcania się nad zwierzętami. Pies w typie owczarka niemieckiego nie może ustać na tylnych łapach. Wszystko wskazuje na to, że opiekunowie nawet nie pofatygowali się do kliniki weterynaryjnej. Zamiast tego zamknęli go w brudnym kojcu na tyłach swojego pięknego podwórka, a sami urządzili przyjęcie z okazji przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej.
Okrucieństwo ludzi wobec zwierząt nie zna granic. Jedna z ostatnich interwencji DIOZ jest na to doskonałym przykładem. Na tyłach ogromnego podwórka z pięknym domem i zadbanym ogrodem cierpiała sunia owczarka niemieckiego, która nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Gdy inspektorzy zjawili się, by ją odebrać, rodzina, którą się nią “opiekowała” modliła się w kościele.
Piękny dom, wielki ogród, a w kojcu cierpiący pies
Nic nie wskazuje na to, aby rodzina, od której inspektorzy DIOZ odebrali suczkę z niemal niewładnymi tylnymi łapkami, nie była w stanie zapewnić jej wizyty u weterynarza. W tym przypadku zdecydowanie nie można mówić o braku środków finansowych, a bezdusznym zaniedbaniu bezbronnej, niewinnej istoty, która z bólem i przerażeniem czekała, jak potoczą się jej dalsze losy.
Z udostępnionych przez Inspektorat materiałów dowiadujemy się, że podczas gdy pojawili się na miejscu, aby położyć kres cierpienia suni, jej właściciele akurat przebywali w kościele na Pierwszej Komunii Świętej. Zupełnie nic nie robili sobie z zatrważającego stanu psa. Zostawili go w nieposprzątanym kojcu, bez wody i jedzenia.
Niepełnosprawne łapki to nie wszystkie problemy zdrowotne suni
Podczas interwencji inspektorzy nie mieli najmniejszych wątpliwości, że pies musi zostać odebrany dotychczasowym opiekunom. Niestety po dotarciu do ośrodka na jaw wyszły jej inne problemy zdrowotne . Między innymi owczarek jest wychudzony, a przez niewłaściwą dietę doczekał się anemii.
- Suczka wymaga pilnej diagnostyki ortopedycznej i neurologicznej. Ucisk na korzenie nerwów rdzeniowych wymaga jak najszybszego chirurgicznego odbarczenia kanału kręgowego - dowiadujemy się z social mediów DIOZ.
Przed odebraną sunią długa droga, aby mówić o odzyskaniu sprawności i sił. Jednak DIOZ wraz ze wszystkimi współpracującymi specjalistami nie poddaje w walce o lepsze życie dla niej. Aby wszystko przebiegło zgodnie z planem, czeka ją nie tylko poważna operacja, ale i wielomiesięczna rehabilitacja.
"Pokazujecie, że Polacy często są hipokrytami"
- Piękny dom, rodzina pławiąca się w luksusach - jednym słowem idylla, a obok w brudnym kojcu, w skwarze, bez grama wody ona - cierpiąca, schorowana, smutna sunia, o której chyba właściciele w ferworze przygotowań do uroczystości komunijnych całkowicie zapomnieli - czytamy.
W komentarzach pod udostępnionym materiałem szybko wywiązała się dyskusja między internautami. Wiele z nich przyznaje Inspektoratowi rację, że prawdziwym bogactwem nie jest to, ile pieniędzy posiadasz oraz jak wystawne życie prowadzisz, a dobre serce.
- Brak słów. Przyjęcie komunijne w boksie mogli zrobić, w końcu jaki pan taki kram. Nigdy nie zrozumiem, po co ludzie decydują się na zwierzęta, skoro nie potrafią o nie zadbać.... - pisze jedna użytkowniczek sieci.
- Tacy ludzie są najgorsi...mam nadzieję, że poniosą konsekwencje... - dodaje inny komentujący.
- Bardzo dobrze, że pokazujecie, jak Polacy często są hipokrytami… Mam nadzieje, że sunia już nigdy do nich nie wróci - podsumowuje inny.
Ludziom, którzy doprowadzili sunię do tak poważnego zaniedbania, grozi kara do 3 lat pozbawienie wolności. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki, aby odzyskała sprawność i znalazła dom, w którym przekona się, czym jest prawdziwa miłość człowieka.
źródło: instagram