Kazał ciężarnej żonie sprzątać kuwetę kota. Tym groził, gdy próbowała go uspokoić, szwagierka wybuchła
Chociaż przyczyny kłótni par spodziewających się dzieci są różne, nieporozumienia często mają związek z podziałem obowiązków. Pewien użytkownik Reddita podzielił się z internautami historią dotyczącą małżeńskiego sporu o kota. Chociaż jego żona była w ciąży, nie chciał zająć się sprzątaniem kuwety. Zagroził, że zwierzaka czeka wyprowadzka, jeśli partnerka nie założy rękawiczek i nie weźmie się do roboty. Mężczyzna nie spodziewał się, że jego szwagierka wścieknie się, gdy dowie się, do czego zmuszana jest jej siostra. Internauci również stanęli po jej stronie.
Mężczyzna pochwalił się swoją postawą wobec kota żony. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki
Forum internetowe Reddit znane jest z popularnego wątku o mocnej nazwie “Am I The A**hole?” (tłum. Czy jestem d*pkiem?) , w którym ludzie dzielą się kontrowersyjnymi historiami, w których często to oni grają czarne charaktery. Są przy tym zazwyczaj przekonani o własnej racji w danej sprawie i tak też było w tym przypadku.
Internauta, dodając post, nie spodziewał się, jaki dostanie odzew . Nie trzeba chyba dodawać, że był on w głównej mierze negatywny . Opowiedziana przez niego historia maluje go jako niezbyt wrażliwego na potrzeby jego ciężarnej partnerki.
– Moja żona (28 lat) i ja (36 lat) spodziewamy się naszego pierwszego dziecka . Trzy lata temu moja żona zdecydowała, że desperacko pragnie kota . Nienawidzę kotów i w ogóle zwierząt domowych, więc byłem przeciwny – zaczyna kontrowersyjny wpis użytkownik forum.
Jako że nie dało się wybić jej z głowy tego pomysłu, mężczyzna zgodził się na kota , ale pod jednym warunkiem – nie chciał mieć z nim nic wspólnego . Opieka nad pupilem to ogromna odpowiedzialność, z której zwalniają jedynie nadzwyczajne okoliczności, aczkolwiek karmienie i zajmowanie się zwierzęciem miało być w stu procentach zajęciem jego żony. Kiedy widział kota w mieszkaniu, zwyczajnie go ignorował i traktował jak powietrze. Nie to było jednak najgorsze. Problem pojawił się, kiedy kobieta zaszła w ciążę, a jak wiadomo – ciężarne posiadaczki kotów muszą uważać .
Mąż nie zważał na niebezpieczeństwo zarażenia toksoplazmozą. To kot jego żony, to ona ma sprzątać
Oboje przez trzy lata stosowali się do postanowienia. Kobieta dostała ukochanego kota, a mężczyzna – brak obowiązków związanych z opieką nad zwierzęciem. Żyło się w ten sposób przyjemnie (przynajmniej według męża) aż do momentu, kiedy na horyzoncie pojawiło się pierwsze dziecko. Ciężarna żona stwierdziła bowiem, że opieka nad kotem może narazić ją na toksoplazmozę .
Poprosiła męża o jedną jedyną przysługę – miał zająć się sprzątaniem kuwety . Powszechnie wiadomo, że to właśnie kocie odchody są najbogatszym źródłem Toxoplasma gondii , pierwotniaka szkodliwego dla rozwijającego się płodu . Dlatego ważne jest stosowanie odpowiednich środków ostrożności, by zminimalizować ryzyko zarażenia , a w przypadku tzw. kotów wychodzących badać kał zwierzęcia na obecność pasożytów w gabinecie weterynaryjnym.
Chociaż “przysługa” wydawała się niczym w porównaniu do noszenia pod sercem wspólnego dziecka przez 9 miesięcy, dla mężczyzny to było za wiele . Skoro partnerka zawsze to robiła, to dlaczego błogosławiony stan miał być wymówką? Stwierdził, że w Internecie znalazł informację, iż wystarczy, że będzie nosiła rękawiczki podczas sprzątania i odmówił żonie, a kontakt z zadbanym zdrowym kotem nie stanowi ryzyka dla ciężarnej pod warunkiem, że zachowujemy podstawowe warunki higieny.
– Nie była zadowolona, ale powiedziałem, że to jej odpowiedzialność i że jeśli nie chce już się zajmować kotem, kiedy na świat ma przyjść dziecko, możemy się pozbyć zwierzęcia i znaleźć mu nowy dom – napisał zadowolony z siebie mąż, chwaląc się tysiącom internautów własnym postępowaniem.
Kiedy szwagierka zobaczyła, co wyprawia, wybuchła. Życie jego dziecka było zagrożone przez lenistwo
Kobieta nie chciała pozbyć się kota, więc za namową męża sprzątała kocią kuwetę . Pewnie nadal uznawałaby zachowanie męża za normalne, gdyby nie to, że tego dnia odwiedziła ją siostra .
– Jej siostra nas odwiedzała i widziała, jak sprząta kuwetę, więc wściekła się na mnie i powiedziała, jakie to niebezpieczne – opowiada mężczyzna. – Ale oczywiście, że jej siostra będzie po jej stronie i będzie przesadzać. Nigdy nie chciałem kota, więc nie widzę, żebym robił coś złego.
Chociaż kolejna osoba zwróciła mu uwagę na ryzyko płynące z kontaktu z kocimi odchodami w trakcie ciąży , mężczyzna nie potrafił przyjąć tych informacji do wiadomości. Uznał, że za solidarność jajników i podzielił się całą historią z Internetem, sądząc pewnie, że użytkownicy forum staną po jego stronie .
Jakież było jego zdziwienie, kiedy w komentarzach rozpętała się prawdziwa wojna . Moderatorzy musieli najpierw wyłączyć możliwość dyskusji, a następnie usunęli cały post. Na szczęście Internet nie zapomina i wpis nadal można przeczytać w wersji archiwalnej.
- Jesteś d*pkiem. Też jestem w ciąży i mój lekarz zakazał mi sprzątania kuwety nawet w rękawiczkach i maseczce. Przestań być leniwy i pomóż żonie!
- Moja sąsiadka ma wadę wrodzoną wywołaną toksoplazmozą. Od urodzenia musi przechodzić kolejne operacje. Jest genialną, bystrą kobietą, ale cierpi jakość jej życia. Dziewięć miesięcy czyszczenia kuwety to nie jest wysoka cena za zdrowie Twojego dziecka.
- To, że mężczyzna bardziej ceni umowę niż zdrowie nienarodzonego dziecka samo w sobie jest żenujące. Nie wspominając o tym, że już jest kiepskim ojcem. To przecież zajmuje kilka minut dziennie.
Źródło: kidspot.com.au, sheba.pl