Jej serce nie wytrzymało, nagle upadła. Nie żyje słonica Rani, do tragedii przyczynił się intruz
Zwierzę, które bez nadzoru opiekuna weszło na teren ogrodu zoologicznego, wywołało wśród żyjących tam słoni indyjskich ogromne emocje. 27-letnia samica o imieniu Rani nie mogła dojść do siebie przez kilka godzin od odwiedzin niespodziewanego gościa. Co najgorsze, przeżycie to zakończyło się dla niej śmiercią. Ekipa specjalistów pracuje nad tym, aby ustalić dokładne przyczyny tej tragedii.
Zagubiony pies wbiegł na teren ZOO. Dzikie zwierzęta były wystraszone
W jednym z ogrodów zoologicznych doszło do incydentu, który nigdy nie powinien był się wydarzyć. Wałęsający się po mieście niewielkich rozmiarów piesek przebiegł przez bramy ZOO , w wyniku czego dostał się na teren, na którym żyje mnóstwo zwierząt przynależnych do egzotycznych gatunków.
Zanim czworonoga złapano, zdążył on swoją obecnością wywołać niemałe zamieszanie na wybiegu słoni indyjskich . Członkowie stada wydawali z siebie ostrzegawcze sygnały. Największe emocje wzbudził on u 27-letniej samicy o imieniu Rani. Słonica zaczęła nerwowo krążyć po wybiegu, co przykuło uwagę pracowników placówki . Zazwyczaj była bardzo spokojna i opanowana, dlatego tak nagła zmiana w zachowaniu zwiastowała poważne problemy zdrowotne.
Opiekunowie słoni natychmiast zareagowali. Słonicy nie udało się uratować
Ekipa odpowiedzialna za opiekę nad słoniami robiła co w ich mocy, aby uspokoić zaniepokojone stworzenie. Zwierzęta zostały przekierowane na wewnętrzny wybieg. Pracownicy ogrodu zoologicznego mieli nadzieję, że w spokojniejszym miejscu będą miały szansę się wyciszyć . Niestety, to nie pomogło słonicy.
Rani cały czas zachowywała się dziwnie, aż nagle upadła. Zespół specjalistów natychmiast zabrał się do udzielenia jej pierwszej pomocy, ale niestety, było już za późno. 27-letnia Rani była martwa , pomimo tego, że słonie indyjskie mogą żyć zdecydowanie dłużej niż było dane tej samicy. Chociaż Rani ani nie była w pobliżu psa, ani nawet go nie zauważyła, bardzo się zdenerwowała.
Tragedia w zoo to przestroga dla wielbicieli zwierząt
Ta przykra historia miała miejsce w ZOO w Saint Louise w Missouri. Wstępnie udało się ustalić, że prawdopodobną przyczyną śmierci była niewykryta wcześniej choroba serca. Wiele wskazuje na to, że stresowa sytuacja sprawiła, że osłabiony organ nie poradził sobie z wyzwaniem, jakie go spotkało wraz z pojawieniem się przybysza z zewnątrz.
Pracownicy placówki powiadomili odwiedzających o śmierci długoletniej rezydentki za pośrednictwem mediów społecznościowych. We wpisie pożegnalnym wyrazili ogromny żal oraz zaszczyt, że mieli okazję ją poznać:
Rani była wyjątkową członkinią tej rodziny słoni. Uwielbiała bawić się ze swoimi siostrami Malihą i Priyą. Dorastając w St. Louis, nauczyła się od swojej mamy Ellie, jak być niesamowitą matką. Miała świetny kontakt ze swoimi opiekunami, a także ze wszystkimi innymi słoniami. Podczas spotkań towarzyskich z rodziną wydawała charakterystyczne piski, które naśladowała także jej córka Jade - powiedziała Katie Pilgram-Kloppe, jedna z pracowniczek zoo
To był zaszczyt poznawać Rani od najmłodszych lat, od kiedy się tu przeprowadziła, a potem patrzeć, jak zostaje matką i dorasta wraz z rodziną słoni. Będzie jej bardzo brakować - skomentowała inna pracowniczka zoo - mówi inna pracowniczka zoo.
Zdarzenie na terenie amerykańskiego ogrodu zoologicznego było niefortunnym zbiegiem okoliczności. Warto jednak pamiętać o tym, że wybierając się do ogrodu zoologicznego zawsze należy mieć na uwadze dobro żyjących tam zwierząt . Dlatego nigdy nie należy wprowadzać do ZOO swoich pupili. Ponadto, należy reagować na wszelkie zachowania, które mogą być dla zwierząt niebezpieczne lub stresujące .
Źródło: facebook.com/stlzoo, tvn24.pl