Futrzasty nicpoń wpadł w pułapkę w Smoczej Jamie pod Wawelem. "Miauczał ile sił w płucach"
Turyści, którzy w zeszły weekend wybrali się na spacer nieopodal Smoczej Jamy pod Wawelem, byli świadkami niecodziennej sytuacji. Po dźwiękach, jakie z niej dochodziły, niektórzy z nich mogli nawet pomyśleć, że przebudził się znany z legendy mistyczny stwór. Na miejsce wezwano odpowiednie służby, które zajęły się uwięzionym w pułapce futrzastym nicponiem.
W niedzielę 26 lutego br. ze Smoczej Jamy w Krakowie zaczęły dobiegać dziwne dźwięki, które wyraźnie zainteresowały spacerujących po okolicy przechodniów. O sprawie powiadomiono Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Wtedy rozpoczęła się akcja, która miała na celu odłowienie przerażonego kota , który ukrył się w grocie. Jednak nie wszystko było tak łatwe, jak mogłoby się wydawać.
Przerażony kot utknął w Smoczej Jamie pod Wawelem
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w swoich social mediach opowiedziało o przebiegu niecodziennej akcji, do której wezwano ich w niedzielne popołudnie. Sytuacja rozgrywała się w Smoczej Jamie na Wawelu, gdzie ukrył się przerażony kot.
Zwierzę miauczało na cały głos, co mogło świadczyć o tym, że jest mocno zestresowane całą sytuacją. Jednak gdy tylko ktoś zbliżał się do niego, znikało w głębi groty. Warto zaznaczyć, że jego bure futerko sprawiało, że zlewał się z otoczeniem, niczym prawdziwy kameleon.
- Jeden z rycerzy, białym koniem, popędził czem prędzej do zamku, pod jamę Smoka Wawelskiego. Kociak uciekł niestety- jama tak mu się spodobała, za schronienie mu służyła, że nijak opuścić jej nie chciał. Przez dwa dni kolejne, dzielna straż Wawelu, wrota otworem trzymała, cierpliwie czekawszy, aż mały nicpoń podziemia sam opuści. Niestety na darmo, w planach tego nie miał - opisują przebieg akcji inspektorzy.
Stwór z jamy skusił się nie na owcę, a pyszną karmę z puszki
W niedzielny wieczór KTOZ zostało ponownie poinformowane, że z jamy wydobywają się dźwięki, które świadczą o tym, że kot pojawił nie niedaleko wyjścia . Dwoje pracowników od razu ruszyło na miejsce. Jednak wystraszone ich widokiem zwierzę ponownie zniknęło w głębi.
- To było koło 16/17 w niedzielę, przy wejściu zebrał się tłum turystów i jedna pani zadzwoniła na Straż Miejską. Reszta tylko stała i żałowała tego kotka, ale absolutnie im się nie dziwię, bo chyba nigdy nie słyszałam, żeby kot tak głośno miauczał - opowiada nasza redakcyjna koleżanka, która akurat była na miejscu.
Interweniujący z KTOZ postanowili, że skoro w grę nie wchodzi złapanie mruczka, który zapragnął zostać smokiem, postąpią równie sprytnie, jak Szewczyk Dratewka z baśni Janiny Porazińskiej i wywabią go podstępem. Do tego posłużyła im klatka i pyszna karma, którą rozłożyli w jej wnętrzu. Kiedy głodny kot skusił się jej zapachem, drzwiczki zamknęły się za nim, co pozwoliło go w końcu schwytać.
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami informuje, że odłowiony kot mimo wszystko ma się całkiem dobrze. W związku z miejscem, w którym przebywał, otrzymał imię Wawel - pieszczotliwie Smoczek .
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl . Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta . Bądź z nami!
Źródło: radiokrakow.pl