Byli z kotem w drodze na ostatnią wizytę u weterynarza. Gest, który wykonał zwierzak, rozdarł ich serca
Ból po stracie pupila zrozumie tylko osoba, która ma tak trudne doświadczenie za sobą. Niekiedy dzieje się tak, że stan zdrowia zwierzaka zmusza opiekunów do podjęcia jednej z najtrudniejszych decyzji. Bywa, że stan psa lub kota jest zły na tyle, że po konsultacji ze specjalistami nie pozostaje nic innego, jak ulżyć mu w cierpieniu. To, jak zachował się mruczek o imieniu Andrew podczas ostatniej drogi do weterynarza, zostanie w sercach jego właścicieli na zawsze.
Andrew był ich ukochanym kotem
Andrew to przepiękny kot , który przez lata cieszył się życiem u boku ukochanych właścicieli . Przez cały ten czas niczego mu nie brakowało, a opiekunowie każdego dnia udowadniali mu, jak ważny dla nich jest. Niestety czas przemija nieubłaganie, a z tym wiąże się fakt, że zwierzęta domowe żyją dużo krócej niż ludzie .
Nadszedł moment, w którym kot był stary i schorowany na tyle, że nie mógł niemal poruszać się o własnych siłach . Jego rodzina doskonale zdawał sobie sprawę, że to mocno zaburza komfort jego życia. Postanowiła skonsultować dalsze kroki z weterynarzem. Niestety specjalista nie ma dla nich dobrych wieści.
Nadszedł czas, by pożegnać się z kotem
Opiekunowie kota wraz z lekarzem weterynarii doszli do wniosku, że szanse na poprawę jego formy są znikome. Niestety wiek zrobił swoje, a jego organizm powoli przestawał funkcjonować. Specjalista doradził im, że nie chcąc narażać zwierzaka na większe cierpienie, lepszym rozwiązaniem będzie po prostu pozwolić mu odejść .
W końcu nadszedł dzień pożegnania . Andrew i jego rodzina wsiedli do auta i ruszyli w kierunku kliniki weterynaryjnej. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że tam stanie się coś, co sprawi, że ich serca pękną na miliony kawałeczków .
Nie mają wątpliwości, że kot w ten sposób się z nimi pożegnał
W drodze do weterynarza, która była ostatnią chwilą kota u boku ukochanych opiekunów , stało się coś niesamowitego. Andrew wyciągnął łapkę i oparł ją o rękę opiekuna, zupełnie jakby chciał podziękować mu za wszystkie wspólne lata oraz cudowne życie, jakie mu zapewnił.
Wtedy z oczu właścicieli mruczka polały się łzy . Ten niewielki gest, jak wykonał ich pupil, był pożegnaniem, na które nawet nie liczyli. Zgodnie przyznają, że zanim zdecydują się na przygarnięcie kolejnego kota, musi upłynąć trochę czasu. Są pewni, że choć nowe zwierzę również pokochają i będą starać się zapewnić mu najlepsze życie, nigdy nie zapomną o Andrew.
Minie trochę czasu, zanim adoptujemy kolejnego kota, ale nikt nie będzie mógł zająć Twojego miejsca - wspominają mruczka jego opiekunowie w sieci.
źródło: wamiz.es