Był przekonany, że to kupa wełny i patyków. Jakie było jego zdziwienie, gdy nagle zaczęła się ruszać
Los wielokrotnie udowadniał już, że nawet zwykły spacer w pięknych okolicznościach przyrody, może zmienić się w przygodę, której nie zapomni się do końca życia. Podobnie było w przypadku tego mężczyzny. W pewnym momencie zauważył, że tuż obok szlaku leży stos wełny, w który zaplątały się patyki i gałęzie. Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy zorientował się, że nietypowa konstrukcja zaczęła się ruszać.
Zwykła wędrówka zmieniła się w misję ratunkową
Turysta wędrujący po okolicach Wiktorii w Australii nigdy nie pomyślałby, że podziwianie pięknych widoków zakończy się w ten sposób . Przy jednym ze szlaków zauważył, że na ziemi leży zlepek wełny i zaplątanych w nią patyków oraz gałęzi. Widok ten mocno go zaintrygował, w związku z czym postanowił podejść bliżej. Nie spodziewał się jednak, że odkryje tak szokujące znalezisko.
Gdy zbliżył się wystarczająco, odkrył, że to nie pozostałości wełny, jej właściciel zaczął się ruszać . Wtedy zrozumiał, że to żywe zwierzę, które ewidentnie potrzebuje pomocy. Nie wahał się ani chwili.
Owca potrzebowała natychmiastowej pomocy
Okazało się, że skołtuniona wełna, w którą wplątała się masa liści i patyków należy do owcy . Zwierzę było uwięzione pod ciężką pokrywą, która zupełnie uniemożliwiała mu swobodne poruszanie się. Na szczęście przechodzień o dobrym sercu ani myślał zostawić go na pastwę losu. Szybko skontaktował się z odpowiednią organizacją, którą poprosił o pomoc.
Niedługo później na miejscu zjawili się przedstawiciele Edgar's Mission. Widok uwięzionej pod własną wełną owcy na nich również zrobił duże wrażenie . Na szczęście wiedzieli, jak należy zachować się w takiej sytuacji. Przetransportowali zwierzę do swojej siedziby, gdzie odbyły się wszystkie zabiegi mające na celu ulżenie mu.
"Gdyby owcy wtedy nie odnaleziono, odszeszłaby z tego świata"
Ratownicy nie mieli wątpliwości, że stan owcy to wynik wieloletnich zaniedbań . Jej wełna urosła do takich rozmiarów, że niemal zupełnie uniemożliwiła jej wykonywanie jakichkolwiek ruchów. Choć trudno określić, jak długo leżała w tym samym miejscu czekając na ratunek, dyrektorka Edgar's Mission bez wahania twierdzi:
Wiem, że sądząc po długości jej runa, nie strzyżono jej od wielu lat i gdyby jej wtedy nie odnaleziono, odeszłaby z tego świata.
Znaleziona owca otrzymała imię Alex. Po serii zabiegów, które uwolniły ją z niesamowicie ciężkiej wełny, rozpoczęła nowe życie. Teraz jest nie do poznania i w końcu może cieszyć się swobodnymi ruchami . Miała naprawdę wiele szczęścia, że natknął się na nią turysta o dobrym sercu.
źródło: The Dodo