Auto stało w pełnym słońcu. Wybił szybę i oniemiał, tego się nie spodziewał
Do niecodziennego odkrycia doszło w samym centrum Częstochowy. Uwagę pana Michała przykuło niepokojące stukanie z zaparkowanego obok auta stojącego w pełnym słońcu. Gdy zajrzał do środka, zauważył zwierzę. Natychmiast wybił szybę i oniemiał, gdyż takiego okazu się spodziewał.
Stukanie dobiegające z auta stojącego w słońcu zaniepokoiło mężczyznę
Pan Michał wraz z synem wybrał się w odwiedziny do swojej matki mieszkającej w samym centrum Częstochowy (woj. śląskie). Nie przypuszczał, że tego dnia może przyczynić się do uratowania życia pewnej bezbronnej istoty.
Gdy dotarł na miejsce i zaparkował samochód pod blokiem, usłyszał dziwne stukanie. Dźwięk dobiegał ze stojącego w pobliżu innego auta. Niepokój mężczyzny wzbudził fakt, że pojazd ten był ustawiony w pełnym słońcu. Postanowił zajrzeć do środka i mimo przyciemnianych szyb udało mu się dostrzec rogi, które przykuły jego uwagę.
Weterynarz pokazał zdjęcie kota z gabinetu. Jego mina mówi sama za siebie Godzinami sprawdzał, kto nie sprzątnął psiej kupy z jego podjazdu. Zemścił sięPodjechałem do mamy z moim synem i obok w zaparkowanym samochodzie, w którym były przyciemnione szyby, usłyszałem niepokojące stukanie. Zajrzałem do środka i zobaczyłem wystające rogi spod koca. To był niespotykany widok, byłem w szoku - relacjonował dla TVN24 pan Michał.
W środku pojazdu był ranny kozioł
Gdy Pan Michał zajrzał do zaparkowanego w pełnym słońcu auta, z którego dobiegały niepokojące dźwięki stukania, zauważył wystające spod koca rogi. Natychmiast wybił szybę i wtedy oniemiał. Dzikiego zwierzęcia na pewno się nie spodziewał.
Jak się okazało, w środku rozgrzanego pojazdu samotnie pozostawiony był mały kozioł. Wystraszone zwierzę było mocno okaleczone i wymagało pilnej opieki weterynaryjnej. Mężczyzna o całej sprawie powiadomił policję.
Policjanci wezwali służby ze schroniska. Zwierzę prawdopodobnie zostało potrącone
Zawiadomieni przez pana Michała funkcjonariusze policji zjawili się dość szybko pod wskazanym adresem. Zabezpieczyli leśną ofiarę i wezwali lokalne służby ze schroniska.
Policja przyjechała dość szybko. Okazało się, że koziołek, czyli samiec sarny, jest mocno zraniony. Wezwali służby ze schroniska i oni już zabrali zwierzę - powiedział pan Michał.
Jak się okazało, kierowcą przetrzymującym dzikie zwierzę w aucie był obywatel Mołdawii. Mężczyzna znalazł je ranne przy drodze, około 50 kilometrów od Częstochowy i zabrał ze sobą. Prawdopodobnie zostało wcześniej potrącone przez inny pojazd. Nie wiadomo dlaczego Mołdawianin zabrał kozła oraz jakie były jego zamiary. Według informacji przekazanych przez oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie dla TVN24:
Na ten moment nie wiemy, czy chciał pomóc i czy były to dobre chęci mężczyzny, ale czynności wobec niego zostały zakończone.
Warto z tego miejsca przypomnieć o niepozostawianiu bez opieki dzieci ani zwierząt w samochodach. Mimo licznych wypadków oraz apeli koszmar powraca co roku. Nawet kilkanaście minut spędzone w nagrzewającym się samochodzie, może stać się przyczyną ogromnej tragedii dla najbardziej bezbronnych istot.