Zziębnięte zwierzę ukrywało się pod molo. Weterynarz wydał polecenie służbom
Biedne, zmarznięte zwierzę wpadło w pułapkę miejskiej dżungli. Zmęczone walką z rwącą i lodowatą wodą oczekiwało pomocy. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, chcieli podjąć działania. Musieli jednak zastosować się do wytycznych, jakie otrzymali od lekarza weterynarii. Nie dla wszystkich było zrozumiałe, dlaczego lekarz rozkazał zostawić zwierzę w spokoju.
Miasto jest pełne zagrożeń dla dzikich zwierząt
W miejskiej przestrzeni coraz częściej zdarza nam się widzieć dzikie zwierzęta. Często podchodzą one pod nasze domy lub przechadzają się po mieście w poszukiwaniu pożywienia , a czasem przychodzą z czystej ciekawości. Zdarza się jednak, że w przestrzeni publicznej zauważymy zwierzę, które potrzebuje naszej pomocy. Dzięki pracy odpowiednich służb zazwyczaj udaje się je uratować.
W Płocku strażnicy miejscy i strażacy zostali wezwani do zwierzęcia, które siedziało zziębnięte na betonowym filarze pod molo. Stworzenie zauważył jeden ze spacerujących po mieście mieszkańców. Zanim jednak funkcjonariusze podjęli działania, skontaktowali się z dyżurującym weterynarzem. To, co od niego usłyszeli, wprawiło ich w osłupienie.
Weterynarz zszokował funkcjonariuszy. Kazał zostawić zwierzę w spokoju
Lekarz weterynarii przekazał mundurowym pracownikom, którzy byli gotowi do interwencji, że należy zostawić zwierzę w spokoju . Jelonek, jak mylnie nazwali go funkcjonariusze, a właściwie kozioł sarny najprawdopodobniej odpoczywa i sam sobie poradzi. Zaskoczeni funkcjonariusze zastosowali się do rady weterynarza. Nie dowierzając jednak w jego słowa pozostali na miejscu i czujnie obserwowali zwierzę.
Po chwili zwierzę wskoczyło do wody i niczym wyśmienity pływak popłynęło w kierunku siedziby Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego. Samodzielnie wyszło na brzeg i pobiegło na otaczające Wisłę tereny zielone, gdzie mogło czuć się bezpiecznie.
Choć przyroda nie obroni się sama, w pojedynczych przypadkach interwencja nie jest wskazana. Ingerencja człowieka w dziką naturę ma swoje granice, a czasem największą przysługę, jaką możemy wyświadczyć otaczającym nas zwierzętom, jest zwyczajne pozostawienie ich w spokoju . Nie zmienia to faktu, iż podejrzenie zagrożenia życia i zdrowia domowych, dzikich, jak i gospodarskich zwierząt należy zawsze zgłaszać odpowiednim służbom. Każdorazowo w gestii specjalistów pozostaje ocena, czy dane stworzenie wymaga pomocy.
Żabką, kraulem, a może motylkiem? Jelenie i sarny potrafią świetnie pływać
Obserwacje potwierdzają, że jelenie i sarny są wytrzymałymi pływakami, a na wolności wielokrotnie przeprawiają się przez rzeki, a nawet jeziora. Gdy zajdzie taka konieczność, pokonują wodę bez większego wysiłku. W wodzie są szybkie i zwinne. Umiejętności te młode osobniki nabywają bardzo szybko. Mamy różne style pływania, a ich nazwy wzięły się od sposobu, w jaki pływa dane zwierzę. Pływamy pieskiem, motylkiem lub żabką, więc jakim stylem pływają jelenie i sarny?
Źródło: strazmiejska.plock.eu