Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Aktualności > Zapadł wyrok w sprawie zagryzionego psiaka. Czy dało się uniknąć tragedii?
Emil Hoff
Emil Hoff 24.03.2022 18:43

Zapadł wyrok w sprawie zagryzionego psiaka. Czy dało się uniknąć tragedii?

Buster i Harry
YouTube / Wild Wild Hunt TV

Społeczność jednego z osiedli w brytyjskim mieście Bradford przeżyła ostatnio serię wstrząsów. Zaczęło się od brutalnej śmierci Harry'ego, pieska należącego do Margaret Simmonite. Choć trudno w to uwierzyć, był to dopiero początek koszmaru kobiety.

Maragaret wyprowadzała swego pieska jak co dzień. Niestety, nie mogła przewidzieć, że parę domów dalej doszło do zgubnego przeoczenia. Brama nie została należycie zamknięta i nagle wypadł z niej duży bullmastiff imieniem Buster.

Tragedia na środku ulicy

Pies rzucił się na o wiele mniejszego Harry'ego. Wśród wrzasków Maragret, pisków Harry'ego i wściekłego warczenia Bustera rozegrał się dramat, zakończony ciężkim poranieniem mniejszego psa.

Sama Margaret została pogryziona w palce przez rozszalałego Bustera. W końcu udało jej się odepchnąć napastnika, chwycić biednego Harry'ego i szybko zawieźć go do kliniki weterynaryjnej. Niestety, na miejscu okazało się, że Harry odniósł śmiertelne rany i musi zostać uśpiony. Co gorsza, wedle brytyjskiego prawa to sama Margaret musiała ponieść koszty uśpienia psa i nic nie dało się na to poradzić.

Seria nieszczęśliwych zdarzeń

Sprawa zagryzienia Harry'ego przez Bustera trafiła do sądu i wreszcie zapadł wyrok. Właściciel bullmastiffa, Anthony Devaney, został skazany na sto godzin prac społecznych.

Pan Devaney nie robił sądowi żadnych problemów. Przyznał się do winy i opisał całą sytuację. Do ucieczki Bustera i w konsekwencji zagryzienia przez niego Harry'ego doszło w wyniku serii zbiegów okoliczności.

Feralnego dnia do domu pana Devaney'a przybył pracownik gazowni, by zebrać odczyt z liczników. Nie zamknął za sobą bramy, a pan Devaney nie pomyślał, by to sprawdzić. Wypuścił Bustera z sypialni, gdzie trzymał go na czas sprawdzania liczników. Wtedy Buster skorzystał z okazji i pognał przez bramę na ulicę.

Jak stwierdził w sądzie pan Devaney, sprawa bardzo go zmartwiła i zasmuciła. Rozumie dramat, jaki przeżyła Margaret, i sam też ubolewa, że musiał oddać Bustera do schroniska.

Buster sprawiał już wcześniej problemy

Buster nie jest z natury agresywny, a sąsiedzi pana Devaneya nie boją się go. Zwierzę jednak traci czasem rozum, gdy napotka innego psa, i rzuca się do walki.

Pan Devaney poprzysiągł sobie trzy lata wcześniej, gdy buster zaatakował innego psa po raz pierwszy, że zawsze będzie osobiście wyprowadzał swego pupila, by nie dopuścić do podobnych wypadków. Niestety, pech i los chciały inaczej.

Sąd przyjął tłumaczenie pana Devaneya i skazał go na sto godzin prac społecznych, a także na zapłacenie Margaret sumy pokrywającej koszty leczenia i uśpienia Harry'ego.

Źródło: Telegraph and Argus

Dołącz do nas

Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami