Zakopali psa żywcem na plaży. Ratownik ruszył na pomoc, liczył, że nie jest jeszcze za późno
Porzucone zwierzęta nie mają łatwego życia. Zdane same na siebie, często chodzą głodne, spragnione, zmęczone i przerażone. Znalezienie pokarmu oraz bezpiecznego miejsca jest zadaniem, które przerasta wiele psów. Niestety, ludzie często nie ułatwiają życia opuszczonym czworonogom. Zdarza się, że jest wręcz przeciwnie. Na wyjątkowo okrutną grupę trafił pies wałęsający się po jednej z holenderskich plaż. Przypadkowi przychodnie uwięzili go, skazując na śmierć, po czym odeszli.
Przerażony pies został uwięziony przez obcych ludzi
Ta okrutna historia wydarzyła się na początku lipca. Ratownik Lee Prins dostał niepokojący telefon. Osoba, która zwróciła się do niego po pomoc, poinformowała, że przed chwilą była świadkiem makabrycznego zdarzenia.
Wystraszony pies wbiegł pod betonową płytę wystającą z piasku . Grupa nieznajomych ludzi podeszła do miejsca, w którym ukryło się zwierzę, po czym zasypała cały otwór . Następnie wszyscy oddalili się od uwięzionego czworonoga.
Lee wiedział, że liczy się każda minuta . Natychmiast udał się na miejsce zdarzenia, w celu odkopania zwierzaka. W każdej chwili pies mógł zostać zasypany i uduszony osuwającym się piaskiem.
Ratownik nie wiedział, czy uda mu się uratować zakopane zwierzę
Lee po pojawieniu się na miejscu zdarzenia natychmiast zabrał się do pracy. Zaczął kopać w miejscu wskazanym przez zgłaszającego. Niestety, nie miał pewności, czy zdąży .
- To trwało zbyt długo. Musiałem w kółko przypominać sobie, że jeżeli zacznę panikować, nie pomogę psu, który mnie potrzebuje - relacjonuje ratownik. Jedyne co mógł zrobić to kopać aż do skutku, z nadzieją, że czworonóg wciąż żyje.
W pewnym momencie Lee dokopał się do jamy, w której dostrzegł zwinięte w kłębek zwierzę. Mężczyzna był przekonany, że się spóźnił. Pies nie ruszał się, ani nie wydawał żadnych dźwięków.
Na szczęście okazało się, że czworonóg zastygł w bezruchu ze stresu. Był przerażony, ale żywy! Lee wydostał go na powierzchnię i natychmiast przetransportował do kliniki weterynaryjnej.
Pies był żywy, ale zaniedbany i przerażony
Okazało się, że tymczasowe zasypanie nie spowodowało żadnych poważnych konsekwencji zdrowotnych. Lekarz weterynarii potwierdził jednak, że Odwaga, bo tak został nazwany uratowany pies, jest bardzo zaniedbany.
Był brudny, niedożywiony oraz odwodniony. Specjaliści natychmiast zaczęli opracowywać plan leczenia, dzięki któremu psiak wróci do dobrej kondycji. To będzie długi proces, wymagający leczenia weterynaryjnego oraz wsparcia behawiorystów. Na szczęście profesjonaliści zapewniają, że przy odpowiedniej opiece Odwaga będzie mógł cieszyć się komfortowym życiem.
Z dnia na dzień czuje się coraz lepiej. Stopniowo zaczyna też na nowo ufać ludziom.
Źródło: capespca.co.za, thedodo.com